Dla Zespołu Szkół Rolniczych w Żłobiźnie (powiat brzeski) czasy świetności skończyły się w 1990 r.
- Wcześniej miałem tu w gabinecie na okrągło dyrektorów PGR-ów i kombinatów, którzy kusili absolwentów mieszkaniami, pracą, stanowiskami kierowników gospodarstw i magazynów czy głównych zootechników - wspomina Zbigniew Olszewski, dyrektor ZSR.
Dziś szkoła przeżywa poważny kryzys. Do klas rolniczych naboru nie było dwa lata z rzędu, pozostała tylko III i IV klasa technikum architektury krajobrazu. Do tego jedna klasa zawodówki, a "rolnika" przy życiu utrzymuje gimnazjum dla podopiecznych Ochotniczego Hufca Pracy.
- W tej sytuacji rozpoczęliśmy procedurę zamykania szkoły - mówi Michał Siek, naczelnik wydziału oświaty w brzeskim starostwie. - Będziemy to robić stopniowo, do sierpnia 2013 roku, żeby uczniowie mogli dokończyć naukę.
W innych opolskich szkołach rolniczych tylko na pozór jest lepiej. - Klas technikum rolniczego nie było u nas już od... nie pamiętam, w każdym razie dawno - przyznaje dyrektor Jacek Pietroszek z ZSR w Namysłowie. - Teraz z rolniczych kierunków mamy technikum agrobiznesu i architekturę krajobrazu.
Szkoła dobrze prosperuje dzięki nauce obsługi ruchu turystycznego i klasom informatycznym. Inne zespoły w naszym regionie - również już tylko z nazwy rolnicze - radzą sobie dzięki klasom samochodowym, ekonomicznym, gastronomicznym czy hotelarskim.
W najlepszej sytuacji jest Zespół Szkół Rolniczych z Głubczyc, który od pięciu lat podlega Ministerstwu Rolnictwa. - Nie możemy więc prowadzić innych kierunków niż rolnicze. Mamy na naszym terenie duże firmy: głubczycki Top Farms i kombinat w Kietrzu - wylicza dyrektor Bogusław Chochowski. - I wiadomo, że nasi uczniowie mogą liczyć tam na pracę. Z powodu niżu demograficznego absolwentów będzie jednak coraz mniej.
W innych szkołach nawet w rolniczych klasach trudno znaleźć potencjalnych rolników. W Żłobiźnie do wyjątków należy Paweł Bider. Już prowadzi 30-hektarowe gospodarstwo i hodowlę krów mlecznych w Tarnowcu. - Od małego wiedziałem, że przejmę gospodarstwo po rodzicach i bardzo sobie chwalę pracę na roli, sprawia mi to dużo frajdy - mówi i dodaje: - W mojej szkole chyba tylko jeszcze jeden kolega chce się zająć rolnictwem. A wśród znajomych rolników nie ma nikogo w moim wieku. Tylko ludzie po trzydziestce i czterdziestce.
Dziś każdy może kupić ziemię i ją uprawiać, ale już wiele unijnych programów skierowanych do gospodarzy wymaga legitymowania się rolniczymi kwalifikacjami.
- To wbrew pozorom coraz trudniejszy i wymagający zawód - mówi Paweł Bider. - Nie wystarczy skończyć technikum. Ja co roku zaliczam jeszcze kursy i szkolenia, żeby sprostać wymaganiom odbiorców mleka i rygorom, którym podlega produkcja mleczna.
Czy 27 tysięcy opolskich gospodarstw rolnych będzie miał więc kto odziedziczyć?
- Jeszcze trochę i zostaną nam tylko te dwie szkoły podlegające ministerstwu: Głubczyce i Bogdańczowice. Ale nie ma obaw, one w zupełności wystarczą - uważa Henryk Zamojski, dyrektor Opolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. - Bo gospodarstw ubywa, są za to coraz większe i wydajne, a przez to pracy w rolnictwie jest coraz mniej. To ogólnopolska tendencja. Zresztą widać to nawet w szkolnictwie wyższym, już nie mamy akademii rolniczych, tylko uniwersytety przyrodnicze, gdzie też są kłopoty z chętnymi do kształcenia się na wydziałach rolnictwa.
W rolniczych szkołach dziennych uczniów brakuje, a w policealnych wręcz przeciwnie. - Od dwóch lat prowadzimy nabór do klas o kierunku technik rolnik i w każdej mamy po 20 uczniów - mówi Bartosz Medyk, dyrektor Rolniczego Centrum Kształcenia Ustawicznego w
Namysłowie. - Po prostu do nas przychodzą dorośli, którzy już zajmują się rolą i potrzebują konkretnych kwalifikacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?