Nie płacisz alimentów, trafisz na listę dłużników

Jolanta jasińska-Mrukot
Już ponad połowa opolskich gmin wpisuje do rejestru dłużników ojców niepłacących alimentów na dzieci.

Dostęp do naszej ewidencji dłużników mają m.in. banki, usługodawcy, telewizje kablowe - wylicza Lidia Roman z InfoMonitora - Biura Informacji Gospodarczej. - Osoba, która nie płaci alimentów, jako płatnik jest niewiarygodna, nie dostanie więc kredytu, nie kupi telefonu, straci możliwość korzystania z różnych usług.
Nazwiska ojców niepłacących alimentów wprowadziły na listę dłużników m.in. gminy Opole, Głuchołazy, Dąbrowa, Praszka, Wołczyn i Tarnów Opolski. Opolski ratusz np. od października ub.r. zamieścił 402 alimenciarzy.

Małgorzata z Opola bezskutecznie starała się wyegzekwować od eksmęża alimenty zasądzone na ich 10-letnią córkę. - Długo unosiłam się honorem, ale w końcu skapitulowałam - mówi kobieta. - Zwróciłam się o pomoc do funduszu alimentacyjnego.

Kiedy ojciec nie płaci na utrzymanie dziecka, obowiązek ten przejmuje gmina. Tym samym jednak alimenciarz staje się jej dłużnikiem i gmina stara się ściągnąć od niego pieniądze m.in. z pomocą komornika. A kiedy wszystkie sposoby zawodzą, umieszcza go na czarnej liście InfoMonitora.

Tylko od stycznia do marca br. gmina Opole wypłaciła 800 tys. złotych w ramach funduszu alimentacyjnego, odzyskała 125 tys. zł. - Możliwość wyegzekwowania pieniędzy od dłużników jest bardzo niewielka - przyznaje Anna Koska, naczelnik wydziału świadczeń socjalnych w opolskim ratuszu.
- Są ojcowie, którzy zrobią wszystko, żeby nie płacić na dzieci - dodaje Beata Stanik z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kamieniu Śląskim. - My mamy 23 dłużników alimentacyjnych, za których wypłacamy miesięcznie 17 tys. zł, a odzyskujemy zaledwie 2,5 tysiąca.

Gminom trudno odzyskiwać pieniądze, bo zwykle jest kłopot z ustaleniem miejsca pobytu alimenciarza. A jeśli już się uda, okazuje się, że nie płaci, bo oficjalnie ma niskie dochody albo nie ma ich wcale.

- Są też tacy, którzy pracują na czarno, żeby nie ujawniać dochodów i nie dzielić się z komornikiem - tłumaczy Daria Bakanowicz z Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu.
Opolski PUP stworzył autorski program aktywizacji zawodowej alimenciarzy. Informuje ich, jakie konsekwencje grożą za niepłacenie alimentów. I że spłaty zaległych pieniędzy nie unikną nawet na emeryturze.
- Zadłużenie rośnie, a gdy próbuje wyegzekwować je komornik, jego praca kosztuje - mówi Bakanowicz. - Jednemu tatusiowi za same usługi komornicze dług wzrósł o 4 tys. złotych.

Za niepłacenie alimentów można trafić do więzienia nawet na dwa lata. W większości przypadków jednak sądy skazują wyrodnych ojców na wyroki w zawieszeniu. Niektórzy alimenciarze znaleźli sposób, żeby unikać kary: płacą sporadycznie, ale dzięki temu nie narażają się na zarzut tzw. uporczywego niepłacenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska