Nyskiemu PKS-owi grozi bankructwo

Krzysztof Strauchmann
Starostwo powiatowe dopłaca tylko do 20 linii łączących Nysę z stolicami gmin i większymi miejscowościami. Najbardziej zagrożona jest przyszłość połączeń z wioskami.
Starostwo powiatowe dopłaca tylko do 20 linii łączących Nysę z stolicami gmin i większymi miejscowościami. Najbardziej zagrożona jest przyszłość połączeń z wioskami. Krzysztof Świderski/nto
Żeby się ratować, firma będzie ciąć połączenia. Program naprawczy nie przyniósł efektu. Nyskie starostwo, właściciel spółki, wymieniło jej prezesa.

Od kilku dni nyskim PKS-em kieruje Beata Juralewicz, wcześniej wieloletnia główna księgowa w spółce. Przed miesiącem zarząd powiatu odwołał ze stanowiska  prezesa Arkadiusza Mintę, który od czerwca ub. roku wprowadzał program naprawczy i w jego ramach zwolnił 15 pracowników. 

Zmiany nie dały jednak efektów. W 2013 roku spółka przyniosła 1,5 miliona zł straty, trzy razy więcej niż w 2012.

Klapą finansową okazały się nowe bezpośrednie kursy autostradą do Wrocławia. Problemem spółki jest skumulowana strata z poprzednich lat, która przekroczyła już 4 mln zł. Firma nie ma z czego pokrywać zadłużenia. Jej los zależy od wierzycieli, którzy mogą wystąpić do sądu o ogłoszenie upadłości.

- Wybraliśmy 20 linii łączących Nysę z gminami, których utrzymanie jest dotowane przez powiat kwotą miliona zł rocznie - mówi wicestarosta nyski Czesław Biłobran. - W sektorze tych połączeń publicznych spółka już nie przynosi straty, a w marcu nawet wypracowała niewielki dochód. Problemem są linie komercyjne.

Zdaniem wicestarosty nowe władze spółki powinny wycofać się z przejazdów, które przynoszą straty, bez względu na skutki. Do tej pory bowiem często na wniosek lokalnych władz PKS utrzymywał niedochodowe połączenia. Gdy zostaną skreślone z rozkładu, mieszkańcy mniejszych miejscowości, w tym młodzież dojeżdżająca do szkół, mogą mieć problemy z dojazdem do miasta. W powiecie tylko  gminy Łambinowice i Paczków zdecydowały się dotychczas dotować PKS, by utrzymał deficytowe kursy.

- Nawet na potencjalnie dochodowych kierunkach przegrywamy konkurencję z prywatnymi przewoźnikami. Oni sprzątają nam pasażerów sprzed nosa. Nie wydają im biletów, przeładowują autobusy - komentują anonimowo kierowcy PKS.

- W ciągu dwóch tygodni usłyszałam od różnych osób ze sto pomysłów, jak uzdrowić PKS - mówi nowa pani prezes. - Tu nie ma gotowej recepty, a każda decyzja, jak w naczyniach połączonych, może mieć niespodziewane konsekwencje. Jeszcze nie wiem, jakie zmiany wprowadzę.

Swoje pomysły podsuwają też radni powiatowi. Np. proponują, by do spółki włączyć gminy z powiatu, albo żeby połączyć PKS z należącym do Nysy Miejskim Zakładem Komunikacji, bo obecnie obie firmy ze sobą rywalizują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska