Opole jest zamożne? Nie ma pieniędzy na polewanie ulic

Redakcja
Stolica województwa w ramach oszczędności zrezygnowała z polewania wodą ulic. Zamiast tego w centrum miasta wystawiono dwie kurtyny wodne. Ich użycie jest na pewno znacznie tańsze.
Stolica województwa w ramach oszczędności zrezygnowała z polewania wodą ulic. Zamiast tego w centrum miasta wystawiono dwie kurtyny wodne. Ich użycie jest na pewno znacznie tańsze. Sławomir Mielnik
Przez lata ulice centrum Opola były latem chłodzone wodą, ale dzięki było mniej kurzu i łatwiej się nam oddychało. W tym roku - mimo potężnych upałów - miasto z tego zrezygnowało.

Polewaczka - która zmywała z ulic kurz i brud - nie była kiedyś rzadkim widokiem. Najstarsi pracownicy Remondisa - dawniej spółki należącej do miasta - pamiętają, że w wakacje na ulice wyjeżdżało po kilka takich samochodów.

- W tym roku na razie nie widziałem ani jednego, a bardzo by się przydały, bo obecnie w mieście bardzo ciężko się oddycha - opowiada Stefan Greszel, mieszkający przy ulicy Katowickiej.

Polewaczki powodowały, że kurz leżący na jezdni nie unosił się, a tym samym przechodnie nie musieli go wdychać.

- To jak ożywczo działa woda w centrum można zobaczyć obok kurtyn wodnych, które zamontowano na ulicy Krakowskiej - opowiada pani Halina, którą też zdziwił brak polewaczek na ulicach. - Cieszę się, że są te kurtyny, ale nie rozumiem, jak można było ograniczyć polewania ulic. Wystarczy przejść się wieczorem po ulicach gdy asfalt stygnie. Bardzo trudno się takim powietrzem oddycha. Być może lepiej byłoby, aby polewaczki jeździły nie rano, ale popołudniu? - zastanawia się pani Halina.

Problem w tym, że nie jeżdżą już wcale. Ostatni raz w Opolu polewano dodatkowo ulice w 2012 roku w czasie festiwalu. Wtym roku polewaczki nie zostały użyte ani razu. I to mimo, że przedstawiciele Miejskiego Zarządu Dróg zapisali w przetargu na utrzymanie ulic ich używanie.

- Ale tylko wówczas, gdy otrzymamy takie zlecenie - wyjaśnia Apolonia Klepacz, dyrektor ds. rozwoju w firmie Remondis. - Sama byłym zdziwiono, że podczas festiwalu nie chciano użyć polewaczki. I nie chodzi o to, że jej użycie powoduje czasowe obniżenie temperatury i przynosi ludziom ulgę. Chodzi też o to, że dzięki polewaniu ulic ludzie wdychają mniej pyłu zawieszonego, za który odpowiadają m.in. samochód i z którym Opole ma spore kłopoty.

Mirosław Pietrucha, zastępca dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg z tym argumentami nie polemizuje. I sam przyznaje, że polewanie ulic wodą w lecie ma sens ale...

- W tym rok na takie dodatkowe działania po prostu nas nie stać - przekonuje Mirosław Pietrucha. - Mamy 1,5 miliona w budżecie na bieżące utrzymanie czystości ulic, ale to są pieniądze także na zamiatanie jezdni, opróżnianie koszy, czy akcję “Zima", czekającą nas w tym roku.

Wicedyrektor MZD przypomina, że z powodu oszczędności rzadziej koszone są tereny przy ulicach.

- Wystąpiliśmy do urzędu miasta o dodatkowe fundusze i mamy nadzieje, że zostaną przyznane pod koniec sierpnia na sesji - zdradza Mirosław Pietrucha.

Nie będą już jednak wydane na polewanie ulic, ale mają pomóc przetrwać drogowcom początek zimy, bo na razie wygląda na to, że na odśnieżanie ulic też nie ma pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska