Opolski ratusz groził, że wyłączy lampy. Nic z tego

Artur  Janowski
Artur Janowski
– Nie wyobrażam sobie, aby jakiekolwiek lampy mogły u nas zgasnąć. Spółdzielnia i miasto powinny się szybko porozumieć, a nie kłócić – mówi Agnieszka Wnuk, mieszkanka osiedla Armii Krajowej.
– Nie wyobrażam sobie, aby jakiekolwiek lampy mogły u nas zgasnąć. Spółdzielnia i miasto powinny się szybko porozumieć, a nie kłócić – mówi Agnieszka Wnuk, mieszkanka osiedla Armii Krajowej.
1 lipca na terenach spółdzielni mieszkaniowych w Opolu nie zgasną lampy uliczne. Ale w przyszłości to nadal możliwe, bo spółdzielnie i ratusz wciąż nie porozumiały się co do tego, kto i ile ma płacić za prąd.

Konflikt trwa od marca, gdy urząd poinformował spółdzielnie, że nie chce już płacić za osiedlowe oświetlenie.

- Bo to łamanie prawa, możemy płacić za lampy na naszych terenach - przekonywała Agnieszka Maślak, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i infrastruktury technicznej w urzędzie miasta. - Obecny stan, gdy pokrywamy całość kosztów energii elektrycznej, jest nie do przyjęcia. Jesteśmy gotowi od wyłączania lamp od 1 lipca. Prawo jest po naszej stronie - twierdziła Maślak.

Ale spółdzielnie nie chcą słyszeć o płaceniu na energię elektryczną, a tym bardziej o przejmowaniu na własność oświetlenia, bo to dla nich dodatkowe koszty.

Argumentują, że na tereny mieszkaniowe są otwarte dla wszystkich, a stoją na nich też obiekty miejskie np. żłobki czy przedszkola.

- Oświetlenie miasta to zadanie własne gminy - mówi Adam Jaroch, prezes spółdzielni mieszkaniowo - lokatorskiej (dawna ZWM). - Ciekawe, że teraz ratusz próbuje na nas przerzucić koszty oświetlenia, a w latach 90-tych przejął oświetlenie na... swój stan. Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby na naszym osiedlu zgasły lampy. Nie można tak traktować ludzi.

Spółdzielnie jeszcze w marcu wysłały do ratusza pierwsze pisma, gdzie przestawiały swój punkt widzenia. Na razie na żadne z pism nie otrzymały odpowiedzi.
- Zamiast tego w ten poniedziałek wyznaczono nam termin spotkania na... wtorek, ale żadnych konkretów na tym spotkaniu nie ustalono - przyznaje Franciszek Dezor, prezes spółdzielni Przyszłość. - Pewnie odbędą się kolejne rozmowy, ale jeśli urząd nie zmieni postępowania, to widzę szans na przełom. Ratusz chce dyktować warunki, a zapomina, że potrzebny jest dialog, a wyłączając oświetlenie działa na szkodę wszystkich mieszkańców - dodaje Dezor.

Jak słyszymy w ratuszu w lipcu do wyłączenia lamp jednak nie dojdzie.

- Bo wtedy to my bylibyśmy winni wszystkiego, a kwestia tego co jest zgodna z prawem, co nie zeszłaby na plan dalszy - przyznaje Maślak. - Spróbujemy jeszcze raz siąść do rozmów za kilka tygodni. Ale jeśli spółdzielnie nadal nie będą chciały współfinansować kosztów oświetlenia, to prędzej czy później będziemy musieli te lampy wyłączyć. Nie chcę jednak deklarować terminu - dodaje Maślak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska