Opolski Teatr Lalki i Aktora od kuchni. Nie uwierzycie, co zobaczyli widzowie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Dzień otwarty w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Opolanie mogli zajrzeć tam, gdzie zwykle wzrok widowni nie sięga.
Dzień otwarty w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Opolanie mogli zajrzeć tam, gdzie zwykle wzrok widowni nie sięga. Mirela Mazurkiewicz
Za sprawą zorganizowanego w sobotę (15.06) dnia otwartego, opolanie mogli zajrzeć tam, gdzie zwykle wzrok widowni nie sięga. Emocji było mnóstwo, zwłaszcza wśród najmłodszych.

Teresa Kamińska w połowie lat 70. XX wieku skończyła studium lalkarskie w Lublinie. Od 36 lat mieszka jednak w Opolu. **Dzięki temu, że teatr lalki i aktora otworzył w sobotę (15.06) swoje podwoje, wróciły wspomnienia z młodości.[b]

– W ramach pracy dyplomowej miałam do wykonania lalkę, która brała później udział w przedstawieniu dyplomowym. [b]Wymyśliłam wówczas lalkę Kasia, która jak się okazało, była prototypem mojej córki Kasi, urodzonej kilka lat później

** – śmieje się opolanka. Do teatru przyszła ze wspomnianą córką, 6-letnią wnuczką Martą oraz jej przyjaciółką Igą. – Podejrzewam, że tamta Kasia jest nadal przechowywana w moim domu rodzinnym. Wcześniej bawiły się nią dzieci mojej młodszej siostry. A ja mam swoją Kasię obok.

Jak oswoić teatr

4-letni Piotruś do teatru przyszedł z mamą, m.in. po to, by oswoić to, co go wcześniej w teatrze przerażało.

– Widziałem już teatr maski i przebrałem się za wieeeeelką małpę. A teraz przyszedłem na teatr świateł – relacjonował rezolutny maluch.[cyt]

[cyt]- Syn boi się ciemności, które panują na widowni podczas przedstawień, dlatego bardzo się cieszę, że dziś mógł zobaczyć teatr od kuchni i oswoić się z nim – mówi Marta Szewerda-Koszyk, mama chłopca. – Teraz Piotruś już wie, że tej wielkiej małpy na scenie nie musi się bać, bo to jest po prostu kostium. Jestem pod wrażeniem różnorodności, którą dziś zaoferował teatr. Mogliśmy m.in. zobaczyć, jak powstają lalki.

Pan Mateusz przyszedł do teatru z 3,5-rocznym synkiem Guciem i babcią chłopca Iwoną.

– Jesteśmy tu pierwszy raz i wszystko nas ciekawi, dlatego na pewno wrócimy – zapewnia pan Mateusz. – Gucio na razie jest przestraszony oglądając wielkie maski, ale powoli się oswaja i widać już zainteresowanie – wtórowała babcia malucha.

Opolskie przedszkolaki wystawiły na dużej scenie spektakle. 7-letni Antoś Winiarz z Publicznego Przedszkola nr 20 w Opolu zagrał w sztuce „O Złotowłosej, która chciała świecić mocniej niż słońce” rolę płaczącej wierzby. Chłopiec wystąpił w pomysłowym stroju przygotowanym przez mamę.

- Pomysł był taki, by stworzyć perukę, która będzie wyglądała jak korona drzewa. Zależało mi na tym, by wyszło realistycznie – mówi Katarzyna Winiarz, mama chłopca.

W programie wydarzenia był też m.in. pokaz audiowizualny, podczas którego widzowie przekonali się, jak za pomocą technologii można zmienić głos albo stać się niewidzialnym czy słuchanie „Bajek Samograjek”, którym towarzyszyła muzyka. Uczestnicy, pod kierunkiem aktorów-lalkarzy, próbowali sztuki animacji, wykorzystując do tego np. maski stworzone na warsztatach.

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska