Choć Bolko jest kąpieliskiem bezpłatnym, tym razem obowiązywały „bilety wstępu”, a były nimi datki do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Zawsze kwestujemy w wodzie, odkąd istniejemy, a to nasz siedemnasty sezon – tłumaczył Dariusz Chwist z Klubu Morsy Opole. - Jesteśmy wielkimi fanami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Morsujemy i gramy cały czas, do końca świata i jeden dzień dłużej. To fajny cel, a my jesteśmy fajnymi, pozytywnymi ludźmi. Na COVID-19 nie chorowałem, ale raz w życiu miałem zapalenie płuc i wiem, co to znaczy ściąganie wody z płuc. Wiem, jak wtedy jest ciężko oddychać, a co dopiero jak się ma problemy po koronawirusie. Człowiek chce żyć, oddychać, a się nie da. Uważam, że to bardzo dobry cel, aby tym razem WOŚP zakupiła sprzęt właśnie dla tych, których płuca w pandemii ucierpiały.
Wśród morsujących były osoby w różnym wieku. Najmłodszym uczestnikiem był 11-letni Wojtek z Opola, który w niedzielę 28 stycznia zaliczył swój debiut.
Bardziej doświadczonym morsem jest Maciej Korbański.
- Morsuję drugi sezon i polecam wszystkim, którzy nie próbowali, bo jest to coś wspaniałego dla zdrowia, dla satysfakcji – mówił opolanin. - Morsuję też „na sucho". Cały rok chodzę w krótkich spodenkach, w krótkim rękawku i nawet w japonkach po śniegu. Przeziębiony byłem ponad 30 lat temu. To efekt latami budowanej odporności - mówi Maciej Korbański. - Dziś nie tylko morsuję dla morsowania, ale przede wszystkim dla WOŚP. Przyszedłem z dziećmi, by jak co roku wrzucić pieniądze do skarbonki. To bardzo ważne, by wspierać takie przedsięwzięcia, które służą nam wszystkim.