Polski pracownik ciągle bywa traktowany jak śmieć. Powinien dziękować, że w ogóle ma pracę i godzić się na traktowanie „z buta”. W szczególności zaś ma być wdzięczny, że pracuje w samorządzie, gdzie robota na pełny etat, płacą na czas i nie pod stołem. A jeśli w pakiecie z tymi korzyściami dostaje się szefa, któremu urząd pomylił się z folwarkiem, a urzędnicy z parobkami, to wypada to znosić w milczeniu. U prywaciarza może być przecież jeszcze gorzej.
Otóż nie można milczeć w podobnych sytuacjach i nto z pewnością będzie opisywać i piętnować patologiczne relacje w pracy. Tym bardziej że często spotykamy się z próbami tuszowania i rozmywania mobbingu. Z reguły bowiem stanowiska w sferze publicznej pełnią osoby, za którymi stoją polityczne koterie. I zawsze znajdują one wpływowych obrońców. Tylko ofiary nie bardzo kto ma bronić.
To, co odróżnia sprawę strzelecką od wielu innych, to wyjątkowe skumulowanie złych czynów, słów i emocji. Jeśli szef nie jest w stanie wykazać empatii nawet wobec pracownicy chorej na raka, jeśli w poniżający sposób mówi o załamaniu psychicznym innej urzędniczki, jeśli pozostałe pracownice uważa za niespełna rozumu, to ewidentnie ktoś zrobił mu krzywdę, robiąc go szefem powiatowego centrum. Chyba że przyjmiemy wersję dyrektora, że ma on wokół siebie same głupie, złośliwe, w dodatku molestujące go pracownice. Ale równie dobrze możemy wtedy napisać, że Strzelce Opolskie to powiat położony na Marsie.
Jakkolwiek by było, pracownice Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Strzelcach Opolskich pilnie same potrzebują fachowej pomocy. I liczymy na to, że starosta podejmie w tej sprawie dobre decyzje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?