Pani Małgorzata postawiła wszystko na jedną kartę

Arch. prywatne
Małgorzata Wodyńska: - Robię to, co kocham i da się z tego wyżyć.
Małgorzata Wodyńska: - Robię to, co kocham i da się z tego wyżyć. Arch. prywatne
Gdyby nie dotacja z unijnego projektu "Po klucz do biznesu", realizowanego przez WUP, artystka nie mogłaby zarabiać na życie wykorzystując swój talent i wiedzę zdobytą na Akademii Sztuk Pięknych.

Małgorzata Wodyńska z Chróściny Opolskiej jeszcze na studiach na Wydziale Ceramiki i Szkła wrocławskiej ASP marzyła, by zorganizować własną pracownię i tworzyć w niej formy ceramiczne, które upiększałyby domy i ogrody Polaków.
Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany.

- Jako studentka nie byłam świadoma, ile kosztuje piec do wypału gotowych wyrobów ani inne konieczne urządzenia do wyposażenia warsztatu - przyznaje pani Małgorzata - Na szczęście miałam plan B. Podczas studiów uczono nas także grafiki komputerowej i właśnie dzięki temu mogłam dostać pracę. Ze swoich planów jednak nie zrezygnowałam. Postanowiłam oszczędzać, by za jakiś czas otworzyć pracownię.

Po dwóch latach okazało się, że oszczędności jest o wiele za mało, a o kredycie komercyjnym nie ma co marzyć. Wtedy artystka dowiedziała się, że Wojewódzki Urząd Pracy prowadzi projekt unijny, dzięki któremu tacy jak ona mogą otrzymać znaczącą pomoc na otwarcie firmy.

- Postawiłam wszystko na jedną kartę - opowiada pani Małgorzata - Zrezygnowałam z pracy na etacie i postanowiłam zrealizować swoje marzenie - stworzyć własny warsztat i żyć z tego, co w nim wyprodukuję.

Szansą na to, że przy unijnej dotacji da się zrealizować śmiały plan, był dom rodziców w Chróścinie Opolskiej i pomieszczenie gospodarcze, które można było przeznaczyć na nowy cel. Wcześniej, przy niewielkich gromadzonych przez kilka lat oszczędnościach, remont, adaptacja i wyposażenie pracowni nie byłyby możliwe do udźwignięcia. Ale już oszczędności plus 40 tysięcy dotacji wystarczyły, by podciągnąć do przyszłej pracowni prąd o wymaganej mocy, wykonać wentylację, wstawić okna i nową bramę.

Kiedy ściany i posadzka były gotowe, można było myśleć o zakupie pieca do wypału gotowych wyrobów, profesjonalnego odkurzacza, bez którego trudno się w pracowni obejść, kół garncarskich i wielu innych urządzeń i elementów wyposażenia, a także szkliwa i gliny.

- Nie posiadałam się z radości, kiedy okrągły piec stał się wreszcie moją własnością - wspomina pani Małgorzata - Razem z partnerem, który także jest ceramikiem, zrobiliśmy rozeznanie, na jakie wyroby będzie popyt. Mieszkańcy Opolszczyzny bardzo dbają o swoje domy i obejścia. Ze zbytem rękodzieła artystycznego nie ma więc problemu.

Nie ograniczamy się jednak tylko do klientów z regionu. Jeździmy na targi organizowane w wielu innych miejscowościach. Tam nawiązujemy nowe kontakty i przywozimy zlecenia. To znacznie lepsza forma sprzedaży moich wyrobów niż internet (choć wirtualny handel też prowadzimy), bo nawet najlepiej wykonane zdjęcie nie oddaje urody rękodzieła.

Różnego rodzaju donice, wazony, kwietniki do postawienia przed domem lub w ogrodzie sprzedają się bardzo dobrze, ale pani Małgorzata pomyślała także o ozdobach do wnętrz, na które popyt będzie zimą. To m.in ceramiczne kamieniczki z różnych miast, które - oświetlone od wewnątrz - wyczarowują nastrój.

Od kilku lat obserwuje się wzrost zainteresowania garncarstwem. Dzieci i dorośli chcą uczestniczyć w procesie powstawania wyrobów ceramicznych, więc Małgorzata Wodyńska prowadzi warsztaty dla różnych grup wiekowych. - Po roku pracy na swoim mogę powiedzieć, że jestem spełniona - nie kryje zadowolenia. - Robię to, co kocham i da się z tego wyżyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska