Perła w ruinie

Witold Żurawicki
Nad tymi kolumnami jeszcze kilka lat temu był dach - mówi Stanisław Pyć.
Nad tymi kolumnami jeszcze kilka lat temu był dach - mówi Stanisław Pyć.
- 6 maja zrobimy wizję lokalną, po której zdecydujemy o dalszych losach tego kompleksu - zapowiada Maciej Mazurek, wojewódzki konserwator zabytków.

To jego reakcja na naszą interwencję w sprawie niszczenia kompleksu pałacowego w Zębowicach. Kompleks jest w rejestrze zabytków, ale od dobrych kilku lat zainteresowanie nim przejawiają jedynie menele, którzy w ruinach popijają, wynoszą wszystko to, co jeszcze zostało, a młodzież szkolna urządza sobie w nim wagary.
A jeszcze dwadzieścia lat temu w zębowickim pałacu organizowano bale, kolonie. Zresztą im głębiej sięgnąć w przeszłość, tym więcej blasku. W przedwojennym niemieckim majątku panował przepych i zbytek: pozłacane wykończenia mebli i osprzętu okien i drzwi, stiukowe meble. Po wojnie mebli już niemal nie było i majątek rozparcelowano. Pałac i kilka okolicznych zabudowań otrzymała rolnicza spółdzielnia produkcyjna. Resztę zabudowań otrzymali żołnierze Wojska Polskiego, którzy po powrocie z frontu nie mieli się gdzie podziać.

Jednym z nich był Stanisław Pyć, który wraz z żoną Kazimierą do dzisiaj mieszka przy pałacu, opiekuje się jego pozostałościami. Mają prawo przeprowadzania krów przez tereny przy zabytku - właśnie w zamian za sprawowanie opieki nad pałacem.
- To było wtedy cudeńko: parkiety, piękne drewniane posadzki, centralne ogrzewanie. Luksus. W spółdzielni byłem magazynierem i stróżem i przez ten okres pałac był naprawdę zadbany - wspomina pan Stanisław.
W roku 1958 spółdzielnia została rozwiązana, a pałacowe komnaty przerobiono na mieszkania komunalne. Ale lokatorom trudno było ogrzać tak wielkie pomieszczenia, więc pałac oddano w użytkowanie Zakładowi Przemysłu Dziewiarskiego w Białej Prudnickiej, który organizował tu kolonie.
- Przyjeżdżały dzieci ze Śląska i z opolskich pegeerów - wspomina Zygfryd Wierszak, który także mieszka obok kompleksu pałacowego.
- Wprawdzie nie było już w pałacu przedwojennego przepychu, ale nadal był dobrze utrzymany, w okrągłej sali urządzaliśmy zabawy i bale. W pięknych czerwonych piecach i w kominkach huczał ogień, a posadzki były tak gładkie, że w tańcu się po nich płynęło - wspomina pani Kazimiera, która przez lata była gminną radną. - Gdy spółdzielnia podupadła, pałac przejęła gmina i zrobiła w nim między innymi przedszkole: w jednej sali była posadzka czerwona, w drugiej - zielona. Eleganckie.

DO KOGO NALEŻAŁ PAŁAC
Z kronik wynika, że pałac w Zębowicach został wzniesiony na początku XIX wieku przez ówczesnego właściciela Zębowic Wiktora Amadeusa von Hessen-Rothenburg. W latach trzydziestych zeszłego stulecia należał do rodziny von Ratibor. Jednak rodzina książęca przyjeżdżała do niego tylko raz w roku na polowania. Na stałe zaś w pałacu mieszkał rządca Karl Adametz z rodziną.         

CHCEMY GO ODZYSKAĆ
Waldemar Czaja, wójt Zębowic:
- Gmina jest zainteresowana odzyskaniem pałacu. Próbowałem się w tej sprawie skontaktować z panią Niburską, ale jej telefon w Holandii milczał, ewentualnie odzywała się automatyczna sekretarka. Dotychczas żadnego kontaktu więc nie było. Oczywiście gmina nie jest na tyle bogata, by sporo zapłacić, w grę wchodzi kwota do 10 tysięcy złotych. Mamy pomysł na uratowanie zamku: chcielibyśmy zrobić w nim coś w rodzaju centrum konferencyjno-szkoleniowego, do którego przyjeżdżaliby choćby urzędnicy samorządowi. Oczywiście najpierw czekałby nas remont obiektu, ale tutaj liczymy na wsparcie finansowe z funduszy Unii Europejskiej - tam pieniędzy na ochronę dziedzictwa kulturalnego się nie żałuje.

- Przed pałacem od strony szosy stoi drewniany domek myśliwski, który potem przerobiono na kurnik - mówi Wierszak, będący naczelnikiem miejscowej OSP. - Jeszcze w latach 80. zeszłego stulecia w domu urządziliśmy świetlicę strażacką, podawaliśmy piwo, a przed tym domkiem na placu odbywały się wiejskie zabawy. Teraz to ruina, wystarczy iskra, by się spaliła. Kiedyś świadczyła o bogactwie, teraz jest utrapieniem matek tych dzieci, które przychodzą do tego domku i pałacu się bawić. Bo o wypadek tutaj nietrudno.
Gmina nie miała pieniędzy na dalsze utrzymywanie pałacu, więc 2 sierpnia 1991 roku pałac wraz z parkiem sprzedała Przemysławowi Szpryngielowi, synowi przedsiębiorcy, który podobny zamek już kupił w Niemodlinie. Pałac w Zębowicach miał być wyremontowany i przeznaczony na dom starców.
Stanisław Pyć: - Był naszym sąsiadem i wiemy, że naprawdę chciał dobrze. Zresztą jedną ze ścian rzeczywiście odrestaurował.
Szpryngiel wyremontował też fragment piętra i urządził w nim dwa mieszkania. Powstawiał okna na parterze, sufity podparł drewnianymi belami. Żeby zarobić na dalszy remont, w dużej sali balowej urządził warsztat rzemieślniczy produkujący gipsowe krasnale. Ich fragmenty można jeszcze dzisiaj znaleźć na terenie posesji.

- On bardzo liczył na finansową pomoc konserwatora zabytków, ale się przeliczył i zwinął interes - wspominają Kazimiera i Stanisław Pyciowie.
W roku 1996 Szpryngiel zamek sprzedał żonie holenderskiego biznesmena Danucie Niburskiej z Wrocławia. Kobieta sfinansowała otynkowanie jednej z elewacji zamku i wyjechała do Holandii.
- Poprosiła mnie, bym miał baczenie na zamek - wspomina Stanisław Pyć. - Mam klucze do wszystkich kłódek, ale zdrowie nie pozwala mi już przeganiać miejscową żulię czy młodzież. Oni są sprawniejsi, wyczekują, aż położę się spać, i hajda na zamek robić libacje i dopełniać dzieła zniszczenia.
Zresztą na nic zdadzą się kłódki, gdy wszystkie okna powybijane i przez nie łatwo dostać się do środka. Efekt jest taki, że pałac i park przedstawiają obecnie obraz nędzy i rozpaczy. W samym budynku nie ma praktycznie już żadnych elementów wyposażenia, nawet kominki i piece są porozwalane. Podłóg od dawna już nie ma. W parku chaszcze wyrosły na kilka metrów.

- Drzewa tak wybujały i ze starości się pochyliły, że zagrażają moim budynkom gospodarczym - wzdycha pan Stanisław Pyć. - Tylko patrzeć, jak któreś się obali wprost na linię energetyczną i tragedia gotowa. A ruszyć ich nie można, bo to przecież własność prywatna.
- Moglibyśmy je przyciąć, ale na to potrzeba zgody właściciela - podkreśla naczelnik OSP Zygfryd Wierszak.
Kilkakrotnie staraliśmy się skontaktować z Danutą Niburską, ale jej holenderski telefon milczał. Wszystko wskazuje na to, że czyni ona próby sprzedaży pałacu.
- Było tutaj dwóch Holendrów, którzy pokazywali zdjęcia zamku sprzed 40 lat i pytali nas, gdzie ta perła - uśmiecha się Kazimiera Pyć. - Jak im powiedziałam, że mają stare fotki, z czasów, gdy zamek rzeczywiście prezentował się okazale, nie mogli uwierzyć, iż te ruiny, które widać dzisiaj, to zamek, jaki oferowano im w ogłoszeniu. Odjechali jak niepyszni.
Danuta Niburska w Zębowicach nie pokazała się od ponad dwóch lat, w tym czasie też ani nie zadzwoniła do Pyciów, ani nie skontaktowała się z gminą.

Od dwóch lat o tragicznej sytuacji zębowickiego kompleksu zabytków wiedzą też władze wojewódzkie. W lutym 2001 roku pracownicy Wojewódzkiego Oddziału Ochrony Zabytków w Opolu zapewniali nas, że sprawdzą, co dzieje się w Zębowicach, i podejmą jakieś działania: wydadzą właścicielowi pałacu nakaz remontu zabezpieczającego. Ale ani nie zjawili się w Zębowicach, ani też nie wydali żadnego nakazu.
- Ja nie mogę odpowiadać za zaszłości, bo wtedy nie byłem jeszcze wojewódzkim konserwatorem - zastrzega Maciej Mazurek. - Ale mogę potwierdzić, że była taka polityka, iż jeśli już jakiś obiekt trafił w prywatne ręce, to służby konserwatorskie niewiele mogły, bo prawo na to nie zezwalało. Ale teraz jest inna sytuacja prawna: możemy wyegzekwować od właścicieli te roboty, do których się zobowiązali w aktach notarialnych kupna nieruchomości. Możemy nawet karać ich wysokimi grzywnami. Oczywiście to nie jest problem tylko Zębowic, gdyż w województwie mamy około dwustu zabytków w podobnej sytuacji prawnej i w podobnym stanie.
Według Mazurka, wizja lokalna jest niezbędna nie tylko dlatego, by dokładnie ocenić stan dzisiejszy obiektu, ale też aby przyjrzeć się drzewom w parku przypałacowym. Kilka z nich bowiem to pomniki przyrody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska