PGNiG Superliga. Gwardia Opole była kompletnie bezradna w wyjazdowym meczu z Wisłą Płock

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Pokonywanie bramkarza Wisły Adama Morawskiego przychodziło gwardzistom z naprawdę ogromnym trudem. Na zdjęciu: Michał Milewski.
Pokonywanie bramkarza Wisły Adama Morawskiego przychodziło gwardzistom z naprawdę ogromnym trudem. Na zdjęciu: Michał Milewski. Mirosław Szozda
W rozgrywanym awansem spotkaniu 18. kolejki PGNiG Superligi, Gwardia Opole nie miała na wyjeździe wiele do powiedzenia przeciwko aktualnemu wicemistrzowi Polski, Wiśle Płock. Przegrała aż 17:29.

- Mamy trochę pretensji do samych siebie - zaznaczał Rafał Kuptel, trener Gwardii, na pomeczowej konferencji prasowej. - Wisła była co prawda zdecydowanie lepsza, ale mogliśmy przegrać znacznie niżej. Nasze zaangażowanie i koncentracja nie stały jednak na tak wysokim poziomie, jak choćby w trzech ostatnich pojedynkach. Do końca nie zrealizowaliśmy też naszych założeń taktycznych.

Już początek rywalizacji w Płocku pokazał, że gwardzistom będzie niezmiernie trudno nawiązać z miejscowymi wyrównaną walkę. Od pierwszych minut z trudem przychodziło im bowiem zdobywanie bramek, w czym duża była zasługa rewelacyjnie dysponowanego bramkarza Wisły Adama Morawskiego.

Jego kolejne skuteczne parady pozwalały na wyprowadzanie zabójczych kontr, które wykańczał m.in. najlepszy strzelec gospodarzy Michał Daszek. Tym samym już po kwadransie było 9:3 dla płocczan.

Co więcej, Morawski spisywał się między słupkami tak wyśmienicie, że do końca pierwszej połowy opolanie jeszcze tylko dwa razy znaleźli sposób na jego pokonanie. Po raz ostatni uczynili to w 20. minucie ...

- Adam rzeczywiście prezentował bardzo wysoki poziom, ale nie ulega wątpliwości, że powinniśmy byli wykorzystać więcej stuprocentowych sytuacji, których zresztą mieliśmy sporo - dodawał Patryk Mauer, skrzydłowy Gwardii. - Tym bardziej, że początek drugiej części gry pokazał, iż stać nas na nawiązanie walki z Wisłą.

To właśnie gracze z Opola zdobyli wtedy trzy gole z rzędu. Dwukrotnie trafił, ostatnio bardzo dobrze dysponowany, Jędrzej Zieniewicz, a raz Mateusz Jankowski i Wisła w 34. minucie prowadziła już „tylko” 13:8.

Co jednak z tego, skoro to ona zdobyła pięć kolejnych trafień, z czego trzy były autorstwa niezawodnego tego dnia Daszka.
Ten prawoskrzydłowy już po raz drugi w tym sezonie okazał się katem opolan. Warto bowiem wspomnieć, że w wygranym przez Wisłę 37:24 wrześniowym meczu w Opolu, zdobył on aż 14 bramek!

Odkąd natomiast na własnym terenie drużyna z Płocka objęła prowadzenie 18:8, emocji już nie było.

Porażka w tym starciu może się równać temu, że Gwardia straci uzyskane po ostatniej serii gier 4. miejsce w tabeli. Stanie się tak, jeżeli w sobotę Azoty Puławy zwyciężą u siebie z Wybrzeżem Gdańsk. Ale Gwardia może na nie wrócić już w najbliższy wtorek, bo wtedy ... zagra w Opolu właśnie z Azotami.

Wisła Płock - Gwardia Opole 29:17 (13:5)
Wisła: Morawski, Wichary - Daszek 9, Mlakar 4, Racotea 4, De Toledo 3, Krajewski 2, Mihic 2, Tarabochia 2, Gębala 1, Góralski 1, Sulic 1, Obradovic, Piechowski.
Gwardia: Malcher, Zembrzycki - Mauer 4, Zieniewicz 4, Zadura 2, Zarzycki 2, Jankowski 1, Klimków 1, Milewski 1, Morawski 1, Tarcijonas 1.
Kary: Wisła - 10 min., Gwardia - 4 min.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska