Mimo że od decydującej fazy ubiegłego sezonu PGNiG Superligi upłynął już niemal rok, wszyscy kibice Gwardii wciąż na pewno pamiętają ćwierćfinałową rywalizację swoich ulubieńców właśnie z Górnikiem. Wywoływała ona bowiem mnóstwo emocji nie tylko na samym boisku, ale i również poza nim.
Prawdziwa gra słowna pomiędzy przedstawicielami zaczęła się po pierwszym meczu ćwierćfinałowym, w którym to Gwardia zwyciężyła u siebie 28:24.
- Z całym szacunkiem dla Gwardii, ale z przebiegu całego sezonu nie zasłużyła na to, by być wyżej od nas w końcowej klasyfikacji sezonu. Nie wyobrażam sobie jej awansu. To my na niego zasługujemy - mówił wtedy obrotowy Górnika, Marek Daćko.
Miał na myśli przede wszystkim to, że w fazie zasadniczej jego ekipa dwukrotnie pewnie poradziła sobie z Gwardią. Jednak te prowokacyjne słowa nie przyniosły zabrzanom zamierzonego efektu, ponieważ w rewanżowym starciu 1/4 finału wygrali oni „tylko” 25:23 i tym samym nie awansowali do strefy medalowej.
- To nie jest tak, że komuś coś się z góry należy - odpowiadał Antoni Łangowski. - Faza play-off od wielu lat rozgrywana jest już według tego samego systemu i każdy wie, na czym ona polega. Trzeba więc po prostu wyjść na boisko i robić swoje.
Zdrowie im ostatnio nie sprzyja
Po raz kolejny obie drużyny rywalizowały ze sobą o stawkę w pierwszej części fazy zasadniczej obecnego sezonu, dokładnie 25 listopada 2018 roku. Do półmetka trwała wtedy wyrównana rywalizacja (14:14), ale druga odsłona należała już bezapelacyjnie do Górnika, który ostatecznie zwyciężył 32:25.
Wtedy jednak opolanie byli w znacznie lepszej sytuacji kadrowej niż znajdują się obecnie. Mogli liczyć na wszystkich swoich kluczowych zawodników, co w kilku ostatnich spotkaniach ligowych nie miało miejsca.
Trener Rafał Kuptel nie mógł w nich skorzystać nie tylko z Kamila Mokrzkiego, wyłączonego z gry do końca sezonu, ale również Wiktora Kawki czy Karola Siwaka. A biorąc pod uwagę fakt, że Górnik dysponuje znacznie szerszą kadrą niż Gwardia, każda taka absencja w szeregach opolan powoduje spore komplikacje.
Jedni walczą o „czwórkę”, drudzy o nic
Patrząc jednak na obecny układ tabeli PGNiG Superligi, jasno z niego wynika, że wynik najbliższej potyczki pomiędzy Gwardią a Górnikiem będzie mieć znacznie większe znaczenie dla ekipy z Opola.
Po tym, jak Azoty Puławy niespodziewanie uległy w rozgrywanym awansem meczu 25. kolejki MMTS-owi Kwidzyn 26:28, przed naszym zespołem ponownie otwiera się możliwość wskoczenia na 4. miejsce. Jeżeli Gwardia pokona zabrzan za trzy punkty, znajdzie się przed Azotami. A w ostatniej serii gier (3.04) zagra u siebie z outsiderem fazy zasadniczej - Arką Gdynia, więc trudno sobie wyobrazić, że miałaby się potknąć właśnie w tym spotkaniu.
Górnik natomiast, niezależenie od rezultatu osiągniętego w Opolu, ukończy sezon regularny na 3. pozycji. Wcale nie znaczy to jednak, że potraktuje bój w Stegu Arenie ulgowo.
Ogłosili nowy nabytek
Abstrahując od spraw meczowych, w ostatnich dniach Gwardia zakontraktowała pierwszego nowego gracza na sezon 2019/20. Został nim 19-letni Szymon Działakiewicz (obecnie SMS Gdańsk). Ten leworęczny zawodnik, będący młodzieżowym reprezentant Polski, występuje na pozycji prawego rozgrywającego.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?