Pierwsze oznaki zmiany na lepsze?

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Po bardzo ciekawym meczu Włókniarz zdobył cenny punkt z rywalem, który zagrożony spadkiem zaciekle atakował. * KS Myszków - Włókniarz Kietrz 1-1 (1-1)

Obie drużyny przystąpiły do meczu niezwykle zmotywowane i żądne kompletu punktów. Ambitna postawa miała zapewnić obu przełamanie fatalnej wiosennej passy. Kietrzanie już pogodzili się z faktem, iż marzenia o walce o ekstraklasę trzeba odłożyć przynajmniej na rok, ale nie zamierzają odpuszczać. Natomiast miejscowi będą musieli jeszcze popracować, aby zachować ligowy byt. Sprawdziły się zatem przedmeczowe przypuszczenia trenera Petera Żemlika, który mówił, że będzie to niezwykle trudne spotkanie.
Pierwszy kwadrans był typowym badaniem sił i oczekiwaniem na błąd rywala. Jednak już w 14. min groźnie zaatakowali gospodarze. Prostopadłe podanie z głębi pola do Skwary odważnym i przytomnym wyjściem przejął Warzecha. Od tego momentu na boisku rozpoczęła się wymiana ciosów. Najpierw Rak zdecydował się na strzał z 22 m, piłka trafiła w nogi obrońców, przejął ją Drożdż, ale wypuścił sobie zbyt mocno i Urbańczyk, popisując się olbrzymim refleksem, w ostatniej chwili zażegnał niebezpieczeństwo.

Kolejna akcja gości przyniosła upragnioną bramkę. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Szary, lot piłki przedłużył głową Nikodem, a Jakosz z 4 m dopełnił formalności. Na ławce kietrzan zapanowała radość, która mogła być jeszcze większa w 26. min, kiedy strzał leżącego już na ziemi Raka z trudem wybił na róg bramkarz. W końcówce odpowiedzieli miejscowi. Niezwykle groźnie było w 35. min. Po rzucie rożnym, wykonywanym przez Skwarę, Twardawa uderzył z najbliższej odległości, ale bramkarza wyręczył Rak, który wybił piłkę tuż przed linią bramkową. Po chwili ponownie dośrodkowywał Skwara i znów strzelał Twardawa. Tym razem futbolówka zatrzymała się w kałuży na polu bramkowym, najszybciej doszedł do niej sam strzelec i trafił do siatki obok bezradnego Warzechy. Tuż przed przerwą precyzyjnym strzałem z blisko 30 m popisał się Stachera, ale fantastycznie obronił bramkarz Włókniarza.

Po zmianie stron gospodarze opanowali środek pola i zmusili rywala do gry defensywnej. W przeciwieństwie do poprzednich spotkań, kiedy Włókniarz tracił łatwo bramki, tym razem obrońcy byli bardzo czujni. Podopieczni Pawła Kowalskiego próbowali dlatego strzałów z dystansu. Po jednym z nich - autorstwa Trepki - Warzecha wyciągnięty jak struna wybił piłkę zmierzającą tuż przy słupku. Po chwili piłka, po soczystym uderzeniu Chudego, przeleciała nad poprzeczką. Nieco ożywienia wniósł do gry Trzeciak. Już przy pierwszym kontakcie z piłką kropnął z 20 m, ale bezrobotny dotąd Urbańczyk nie dał się zaskoczyć. W 69. min pomocnik z Kietrza miał jeszcze lepszą okazję. Przejął piłkę w narożniku pola karnego, pociągnął kilka metrów, ale nie trafił w światło bramki z 7 m. Od tego momentu atakowali gospodarze, a największe niebezpieczeństwo niosły dośrodkowania Skwary. Dwukrotnie precyzyjnie obsłużył Chudego i Kapinosa. Pierwszy fatalnie przestrzelił, a strzał drugiego z 5 m sparował Warzecha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska