Piłkarskie centrum w Opolu w prokuraturze

Redakcja
Centrum sportu na ul. Północnej w Upolu.
Centrum sportu na ul. Północnej w Upolu. Paweł Stauffer
700 tys. zł domaga się od opolskiego ratusza jeden z wykonawców centrum sportu na ul. Północnej. Inny wykonawca skierował sprawę do prokuratury, która bada, czy nie doszło do wyłudzenia.

Centrum sportu to kompleks boisk treningowych z zapleczem, który łącznie z wyposażeniem kosztował 16,5 mln złotych (unijne wsparcie plus pieniądze z budżetu miasta). Budowa zakończyła się pod koniec ubiegłego roku, a prezydent chwalił się obiektem jako jednym ze swoich sukcesów.

Na ten sukces pracowała także krapkowicka firma Pago. Niestety, do tej pory nie otrzymała pieniędzy za instalacje wewnętrzne w budynku zaplecza centrum. Dlatego skierowała sprawę do sądu. Domaga się od urzędu miasta 700 tys. zł brutto.

- Dla naszej firmy to ogromne pieniądze, trudno pogodzić się faktem, że ośrodek stoi, działa od tylu miesięcy, a my czekamy na pieniądze - opowiada Sebastian Pandel, przedstawiciel firmy. - Jest to o tyle dziwne, że urząd miasta dobrze wiedział o wykonywanych przez nas pracach. Nie były dla niego także tajemnicą coraz większe problemy z wypłacalnością głównego wykonawcy.

Głównym wykonawcą centrum była firma Heberger. Tyle że w lutym 2011 roku firma ogłosiła upadłość tuż po tym jak... odbyło się uroczyste otwarcie centrum.
- Zgodnie z prawem ratusz miał obowiązek spłacić znanych mu podwykonawców, a zamiast tego przekazał całość pieniędzy Hebergerowi - przekonuje Pandel.

Jego firma jest pierwszym z pokrzywdzonych podwykonawców, który zdecydował się na skierowanie sprawy do sądu. W kolejce czekają co najmniej trzy kolejne spółki, które swoje roszczenia oceniają na około 2 milionów złotych. Jeśli firma wygra, to ratusz może się spodziewać kolejnych pozwów.

- Na razie czekam, bo taki pozew kosztuje - przyznaje Marcin Straż, właściciel jednej z poszkodowanych firm.

Inwestycją interesuje się już Najwyższa Izba Kontroli, a także prokuratura. Na wniosek jednego z podwykonawców (nie jest nim jednak Pago - red.) śledczy sprawdzają, czy podczas prowadzenia inwestycji doszło do wyłudzenia na szkodę tejże firmy.

- Postępowanie jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komuś - zastrzega Lidia Sieradzka, rzecznik prokuratury w Opolu.

Tymczasem w ratuszu nie mają sobie nic do zarzucenia.

- Obiekt został odebrany, rozliczony, a najwięcej namieszała upadłość Hebergera, z którą nie mamy nic wspólnego - podkreśla Tomasz Lisiński, pracownik urzędu miasta odpowiadający za rozliczenie inwestycji. - Firm chcących teraz pieniędzy nie było na liście podwykonawców, którą dostarczył Heberger i którym zgodnie z prawem wypłaciliśmy pieniądze.

Jak więc doszło do tego, że choć pieniądze wypłacono, to nie dostali ich podwykonawcy?

Krzysztof Kawałko, wiceprezydent obecnie zajmujący się sprawą ośrodka, uważa, że obiekt mógł być droższy, niż oszacował to główny wykonawca, który wygrał przetarg, oferując bardzo niską cenę.

- Nie zmienia to jednak faktu, że z naszej strony wszystko jest OK - twierdzi Kawałko. - Nie zamierzamy płacić nic ponad to, co już wypłaciliśmy. Chyba że inaczej uzna sąd, ale prawomocny wyrok na pewno nie zapadnie w tym roku.

Jeśli rozstrzygnięcie będzie niekorzystne dla Opola, to urząd będzie musiał znaleźć 700 tys. zł w budżecie i przygotować się na kolejne pozwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska