PKP chce zlikwidować linie kolejowe na Opolszczyźnie

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Dr Paweł Szymkowicz (fotografia archiwalna z 2007 r.) na tle ruin zabytkowego dworca Głuchołazy Zdrój pokazuje jak wyglądał dworzec. Teraz kolej rozbierze także torowiska.
Dr Paweł Szymkowicz (fotografia archiwalna z 2007 r.) na tle ruin zabytkowego dworca Głuchołazy Zdrój pokazuje jak wyglądał dworzec. Teraz kolej rozbierze także torowiska. Archiwum/Krzysztof Strauchmann
PKP chce zlikwidować w całym kraju 450 km linii kolejowych, z tego ponad 30 kilometrów na południu Opolszczyzny.

Na Opolszczyźnie do likwidacji przeznaczone są cztery odcinki, wszystkie na południu regionu: około dwóch kilometrów na linii Racibórz - Głubczyce , 14 km trasy Głubczyce - Racławice Śląskie, około 9 kilometrów trasy Baborów - Pilszcz oraz odcinek Głuchołazy Miasto - Głuchołazy Zdrój.

Praktycznie po żadnej z nich nie jeżdżą już pociągi, ale jak mówią miłośnicy kolei, cały czas jest szansa na wznowienie ruchu. Po likwidacji - już nie. Broni nie składają władze Głubczyc i Głogówka, które walczą o odcinek Racławice Śląskie - Głubczyce.

- Zadeklarowaliśmy chęć przejęcia trasy, ale chcemy, by kolej wcześniej ją przywróciła do stanu używalności - mówi Adam Krupa, burmistrz Głubczyc. - Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Wstępny kosztorys prac na tym odcinku to 5 mln zł. Obu samorządów na to nie stać.

- Natomiast deklarujemy, że będziemy utrzymywać linię po remoncie - mówi burmistrz Krupa. - Planujemy robić razem z miłośnikami kolei, m.in. przejazdy turystyczne.

Z likwidacją linii nie zgadza się fundacja Pro Kolej.

- Koszt rozbiórki torów jest wyższy od wpływów ze sprzedaży odzyskanych materiałów, na przykład złomu, bo teren należy jeszcze zrekultywować - mówi dr Jakub Majewski z fundacji.

Dlatego już po pierwszych sygnałach od samorządów lokalnych Pro Kolej skierowała do PKP PLK apel o weryfikację planów.

- Niewykorzystywana obecnie linia kolejowa, czy wręcz pas terenu przez nią zajęty, to unikalna rezerwa pod przyszłe inwestycje infrastrukturalne - przekonuje dr Majewski. - Ignorowanie tego potencjału w świetle mobilności społecznej i efektywności gospodarczej przyległych terenów jest nieodpowiedzialne.

PKP PLK zaznacza, że rozpoczęte postępowanie nie musi oznaczać ostatecznej likwidacji, a w przypadku pozyskania zewnętrznych funduszy procedura zostanie wstrzymana. Jednak w zawiadomieniach do władz lokalnych kolejarze przyznają, że jeśli pieniędzy nie będzie, linie zostaną rozebrane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska