Po prostu wygram

Fot. archiwum
Fot. archiwum
Z Ryszardem Zembaczyńskim, kandydatem na prezydenta Opola, rozmawia Mirosław Olszewski

- W niedzielę finał kampanii. Pana zdaniem w jej toku pojawiły się jakieś nowe, ciekawe pomysły, które nie znikną po wyborach?
- Miałem nadzieję, że będzie w tej kampanii więcej sporów merytorycznych. Sądziłem, że uda się oddzielić w niej to, co naprawdę istotne i twórcze, od tego, co jest zwykłym wyborczym ceremoniałem. Ale na kampanii położyły się cieniem ujawnione przez prasę przypadki ogromnej korupcji i marnotrawstwa. Teraz sytuacja przypomina poligon. Wojska tkwią w okopach, a jedyna bitwa, jaka wrze na całego, toczy się w samej SLD. Obserwujemy ją ze zdumieniem, bo do tej pory sojusz lubił się przedstawiać jako monolit.

- Bitwa w obozie przeciwnika jest panu chyba na rękę?
- Gdy Opole trafia na czołówki wiadomości jako miejsce, gdzie dokonuje się ogromnych malwersacji, gdzie ludzie ze szczytów władzy zamieszani są w niejasne interesy, to nikt z nas nie może czuć satysfakcji. Świat nie kończy się na tych wyborach. Opole będzie żyło dalej, ale nasz wizerunek nie będzie już tak dobry jak kiedyś. I żeby było jasne: odpowiedzialność za to ponoszą nasi konkurenci.

- Przewiduje pan w związku z tym niską frekwencję wyborczą?
- Mam złe przeczucia. Zwłaszcza młodzi ludzie niepokojąco często deklarują niechęć do udziału w wyborach. Dziwię się ich postawie. Uważam, że jako ci, których najdotkliwiej dotyka problem bezrobocia, powinni wręcz z pasją iść do wyborów i dać głos na tych, którzy mają recepty czy propozycje poprawy sytuacji. Tymczasem wielu młodych ludzi, z którymi się spotykam, niechętnie odnosi się do wyborów.

- Może normalniejemy? Miarą stabilizacji staje się często niezainteresowanie polityką.
- Jest takie powiedzenie, że jeśli ktoś nie interesuje się polityką, to polityka nim się zainteresuje. Gdybym miał młodym ludziom coś radzić, to by wybrali pierwszą możliwość. Mówiąc wprost - sądzę, że młodzi ludzie powinni się zbuntować przeciwko temu, że ta plaga ich przede wszystkim dotyka. Ale żeby nie był to bunt ślepy, niszczący, powinni pójść do urn i zainwestować swój głos w tych, którzy ich zdaniem pomogą im z tej fatalnej sytuacji wybrnąć.

- Do powszechnej świadomości weszło pańskie wyborcze hasło powołania w Opolu parku przemysłowego. To jest wartość, która nie przeminie po wyborach. Czy to jest ta propozycja dla młodych?
- Także dla nich. Musimy w końcu zacząć próbować spleść ze sobą fakt, że Opole jest dużym ośrodkiem akademickim, i to, że są u nas możliwości powołania właśnie parku przemysłowego. Do tej pory jest tak, że nauka i przemysł rozwijają się obok siebie. Te dwa nurty nie spotykają się i nie dają efektu, jakiego moglibyśmy oczekiwać i jakiego naprawdę oczekujemy.

- Co to właściwie jest park technologiczny?
- Wyjaśniam to na mojej stronie www. W skrócie - to takie miejsce, w którym miasto decyduje się na inwestycje w infrastrukturę, czyli buduje ulice, wyznacza działki, doprowadza media, a potem czeka, aż pojawią się chętni do założenia tam własnych interesów...

- To czym to się różni od inkubatorów przedsiębiorczości, o których mówi się u nas od lat, a efektów nie widać?
- Inkubatory się nie sprawdziły. Z różnych powodów. Natomiast park przemysłowy ma, moim zdaniem, szanse. Na uzbrojonym terenie można postawić w halach maszyny i urządzenia, z których mogą korzystać różne firmy, które tam się zdecydują zainstalować. Upraszczając - to forma kółka rolniczego. W jednym miejscu są narzędzia do pracy, na zakup których nie byłoby stać nikogo z członków kółka indywidualnie, ale stać ich na wynajęcie, gdy jest to własność wspólna.

- Czy opolski ratusz jest przeżarty korupcją tak bardzo, jak słyszy się w kampanii?
- Skala tego zjawiska jest zastraszająca.

- Co to znaczy być prawicowcem w Opolu?
- Domagać się prawdy. SLD chodzi do kościoła, Samoobrona też. Zatem prawicowiec w Opolu powinien się domagać prawdy w życiu publicznym. Tylko tyle i aż tyle...

- Często słyszę nuty zdumienia, że pan, człowiek stonowany, otacza się ludźmi, których dynamizm rozsadza ten obraz. Mówiąc wprost: czy potrzebuje pan ludzi, którzy Opole określają mianem republiki bananowej dla kolesiów z SLD, stajnią Augiasza i głoszą pogląd, że są oni wszyscy umoczeni w nieprawości?
- Mam wiele szacunku dla panów Kowalskiego i Kwiatka. Sam kiedyś byłem o krok od wyrzucenia ze studiów dlatego, że manifestowałem swoje odrębne zdanie. Dlatego też dzisiaj mam wiele szacunku dla tych młodych ludzi za to, że mają odwagę powiedzieć jasno, co myślą o pewnych sprawach. I jestem zdania, że z takim samym zapałem będą głosić swoje poglądy w radzie miasta. Formy, w jakich głoszą swe poglądy, nie powinny przysłaniać treści.

- Gdyby nie kandydował pan w wyborach, kto pana zdaniem powinien je wygrać?
- Mój kontrkandydat, Piotr Synowiec. Ale startując w wyborach, nie kalkulowałem szans. Teraz też tego nie robię. Spotykam się bowiem z ludźmi na ulicy i oni deklarują poparcie dla mnie. Sądzę, że wyniki badań, które opublikowaliście przedwczoraj, nie odzwierciedlają stanu faktycznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska