Pogorzelcy z Bierawy dostają rachunki jak za hotel

Daniel Polak
Mariola Hajduczek z wnuczką Olą, Józef Tupko i Krystyna Podkówka są przerażeni wysokimi rachunkami. - To mają być mieszkania socjalne?! - narzekają.
Mariola Hajduczek z wnuczką Olą, Józef Tupko i Krystyna Podkówka są przerażeni wysokimi rachunkami. - To mają być mieszkania socjalne?! - narzekają. Daniel Polak
Pogorzelcy z Bierawy zakwaterowani w tymczasowych mieszkaniach dostają gigantyczne faktury za ciepło i prąd.

Kamienica socjalna w Brzeźcach, w której wcześniej mieszkali, spłonęła pół roku temu. 29 osób, w tym 5 dzieci, zostało bez dachu nad głową. Gmina zakwaterowała ich w budynku po byłym ośrodku zdrowia w Bierawie. I teraz mają inny kłopot. - Dostajemy tu takie faktury za media, że włos się jeży na głowie - denerwuje się Krystyna Podkówka.

Zima dopiero się zaczęła, a ona tylko za listopad ma zapłacić prawie 2 tys. zł, z czego 1400 zł to koszt ogrzewania, a reszta - za energię elektryczną. Z prądu zresztą też korzystała, żeby ogrzać mieszkanie, zanim gmina uruchomiła w budynku kotłownię węglową i zatrudniła dwóch palaczy.

- Takich rachunków nie mają nawet właściciele domków jednorodzinnych, a ja mieszkam z córką i wnukiem na 52 metrach - mówi lokatorka.

Jej sąsiadka Mariola Hajduczek, która zajmuje ledwie 20-metrowe mieszkanie, dostała właśnie rachunek na 700 zł. - Za głowę się złapałam, jak go zobaczyłam. Ja nie mam takich pieniędzy - narzeka.
Mieszkania socjalne należą się najbiedniejszym mieszkańcom gminy i w tej grupie są też pogorzelcy z Bierawy. Część z nich korzysta z pomocy opieki społecznej.

- Dostaję 200 zł miesięcznie i to są moje jedyne dochody. A od wójta jeden z sąsiadów usłyszał, że jak nie będziemy płacić, to nam odetnie prąd i ciepło. Przecież tu mieszkają też dzieci! - załamuje ręce Mariola Hajduczek.

Ryszard Gołębowski, wójt Bierawy, zaprzecza - niczego odcinać nie zamierza, ale... - To nie oznacza, że nie muszą płacić faktur - zastrzega.

A skąd wzięły się tak wysokie rachunki? Budynek jest nieocieplony, okna są stare i nieszczelne. Poza tym mieszkańcy mają jeden wspólny licznik energii.

- I nie oszczędzają jej - uważa wójt. Dodaje, że lokatorzy, którzy nie mają z czego opłacić rachunków, mogą się ubiegać w urzędzie gminy o dodatek mieszkaniowy (maksymalnie 500 zł).

- Tylko trzeba do nas przyjść, napisać wniosek. A oni wolą siedzieć z założonymi rękami - twierdzi. - Niektórym nie chce się też pracować.

Na remont budynku mieszkańcy nie mają co liczyć, bo gminy na to nie stać. Lokatorzy już wyliczyli, że po zimie ich dług za dostarczone ciepło może wynosić nawet do 7-8 tys. złotych na jedną rodzinę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska