Połączenia Częstochowa - Opole. Kolejowy dramat

Archiwum
Bezpośrednich połączeń kolejowych między Opolem a Częstochową już nie ma. Te z przesiadkami odbywają się przez ... Gliwice, Katowice, Kluczbork albo Zawiercie.
Bezpośrednich połączeń kolejowych między Opolem a Częstochową już nie ma. Te z przesiadkami odbywają się przez ... Gliwice, Katowice, Kluczbork albo Zawiercie. Archiwum
Pokonanie 100 kilometrów pociągiem zajmuje nawet ponad 4 godziny. Jechać trzeba przez Gliwice, Katowice, Zawiercie albo Kluczbork. To kosztuje odpowiednio więcej.

Bezpośrednich połączeń kolejowych między Opolem a Częstochową już nie ma. Te z przesiadkami odbywają się przez ... Gliwice, Katowice, Kluczbork albo Zawiercie.

Zamiast niespełna 100 km podróżni muszą pokonać dwukrotnie dłuższy odcinek. Nie dość, że jedziemy dłużej (nawet ponad 4 godziny), to płacimy drożej, co najmniej 28 zł (przez Kluczbork) lub 35 zł (przez Gliwice) w drugiej klasie.

Dla porównania pokonanie pociągiem regio 82 km z Opola do Wrocławia w II klasie kosztuje 18,60 zł.

Problem mają przede wszystkim ludzie, którzy z okolic Częstochowy dojeżdżają do Opola do pracy lub na zajęcia na uczelniach.

- Jedynym wyjściem jest autobus, a tych jest niewiele - skarży się Renata, dojeżdżająca spod Częstochowy, studentka pedagogiki na Uniwersytecie Opolskim.

Bilet autobusowy na tej trasie kosztuje od 20 do 40 zł zależnie od przewoźnika.

Marcin Miga, rzecznik prasowy Uniwersytetu Opolskiego przyznaje, że choć oficjalne skargi do rektoratu nie dotarły, to i studenci, i pracownicy narzekają na utrudnienia w połączeniach między tymi dwoma miastami.

- Może się to okazać m.in. dla uniwersytetu sporym problemem przy kolejnych naborach kandydatów - przewiduje.

W tym roku akademickim z województwa śląskiego o miejsce na UO starała się znacząca liczba kandydatów z dawnego województwa częstochowskiego, ale także łódzkiego czy świętokrzyskiego (którzy też wybierali połączenia przez Częstochowę).

Połączenia z Częstochowy przez Lubliniec zniknęły z rozkładu głównie z powodu fatalnego stanu linii kolejowej na tym odcinku. W niektórych miejscach pociągi wlokły się tam z prędkością 30 km/h.

- Więc podróż trwała ponad dwie godziny i z tego powodu ubywało chętnych na tej trasie - przypomina Bartłomiej Horaczuk, zastępca dyrektora Departamentu Infrastruktury i Gospodarki opolskiego Urzędu Marszałkowskiego.

- Za teraz trwa ponad trzy godziny, a nawet ponad cztery - ironizują podróżni.

Jeśli Polskie Linie Kolejowe przeprowadzą planowany remont, co pozwoli zwiększyć prędkość na tej linii do 120 - 140 km/h, to w rozkładzie jazdy na 2015 rok połączenia w kierunku Częstochowy zostaną wznowione.

Tyle, że opolscy samorządowcy będą musieli jeszcze porozumieć się ze śląskimi, aby wyłożyli oni pieniądze za przejazd na swoim terenie. Teraz śląski urząd marszałkowski zdecydował się jedynie na finansowanie trasy od granicy Opolszczyzny do Lublińca.

- Na Zachodzie też działa wiele spółek kolejowych, ale pociągi jeżdżą jak trzeba, a u nas robi się wszystko, żeby zniechęcić podróżnych - komentują działanie kolei internauci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska