Gdy dziewczyna marzy, żeby zostać piosenkarką, to na policji raczej nie wyląduje. Tu trzeba mieć coś z Kill Billa, z tym, że bez przesady. No, ale krwi, mordobicia albo choć dotknąć pijanego gościa - bać się nie sposób. Jednym zdaniem, by iść do policji, trzeba być twardą babą, która byle czego się nie lęka.
Starsza posterunkowa Iwona Konieczna o zawodzie policjantki myślała już jako nastolatka. Jeśli w ogóle praca gliniarza może być misją, to posterunkowa Iwona właśnie tak ją traktuje. Zwłaszcza na początku służby to się zdarza.
- To jest praca z ludźmi i taką lubię - mówi policjantka. - Każdego dnia trzeba dużo z siebie dawać, ale jednocześnie można komuś pomóc.
Najważniejsze, by wyrobić w sobie zimną krew - mówi posterunkowa. Jedziesz do nieboszczyka przeciętego na torach. Ręka tu, głowa tam, krew i miazga. Trzeba nauczyć się nie wymiękać.
Zimna krew, ale nie serce
- Najtrudniej jest wtedy, gdy ktoś zginął i trzeba poinformować rodzinę - mówi Magda Łasut z Komendy Powiatowej Policji w Prudniku. - Dystans dystansem, ale nie da się tego zrobić beznamiętnie, moralnie obojętnie.
- Dopiero po interwencji, gdy opadają emocje, widzę, na jakie zagrożenie byłam narażona - tłumaczy Iwona. - I to jest dobra kolejność. Strach paraliżuje, w takiej pracy to już w ogóle.
Policjantki nieźle się sprawdzają w negocjacjach. Wiadomo, że gdzie diabeł nie może... A poza tym nie tylko mężczyźni inaczej reagują na widok kobiety w mundurze. Kobieta generalnie łagodzi obyczaje, wśród meneli na ten przykład również.
- Zasadniczo tak, ale jak wzywają nas do bójki i trzeba ją zgasić, to nikt tam nie patrzy na płeć - tłumaczy Iwona. - Goście po alkoholu albo naćpani są zwykle odklejeni od rzeczywistości.
- Powiem tak: nie zawsze rozmową wszystko można załatwić - mówi posterunkowa Konieczna. Póki co Iwona nie musiała wyciągać broni, no, chyba że na strzelnicy. I oby tak dalej.
- Nikt nie chce jej używać. Strzelać do człowieka... Nie wiem, jak bym dała sobie z tym potem radę - przyznaje Iwona. - Strzelanie to ostateczność.
Zasada druga: Nie dajesz rady? Wzywaj posiłki.
- Mieliśmy z partnerem doprowadzić do aresztu skazanego z domu - wspomina sierżant Beata Kocur z Komendy Powiatowej w Strzelcach Opolskich.
- Wchodzimy, w pokoju ciemno. Jego kobieta z dzieckiem na ręku biega za nami po pokoju, brat pijany się stawiał. A nasz zatrzymany wyskoczył z szafy i biegnie do drzwi. Ja przecięłam mu drogę ucieczki, a chłop jak dąb. Napiera. Ręka do tej pory mnie boli. A za plecami napiera kobieta z dzieckiem, trzeba uważać, by nie zrobić mu przez przypadek krzywdy, pijany brat bierze się do bitki. Takie to są te nasze interwencje.
Teraz Magda jest dzielnicową, w policji służy już 2,5 roku. Dopiero gdy zaczęła patrole, poczuła, na czym polega prawdziwa policyjna robota.
- W szkole wszystko wygląda nieco inaczej. Nie zawsze pokrywa się z praktyką - tłumaczy. - Życie to jest najlepszy podręcznik.
Pracę zostawiasz na posterunku
Magda Łasut z Komendy Powiatowej w Prudniku. - W szkole policyjnej wszystko wygląda inaczej. Życie to jest najlepszy podręcznik.
Już na początku musiały dorównać mężczyznom. Iwona zdawała razem z 34 innymi kobietami. Tylko jej i trzem koleżankom udało się zdać policyjny egzamin.
Beacie łatwiej było zdać testy, niż do nich podejść. O pracy policjantki myślała już w liceum. Ale dopiero po ukończeniu studiów zdecydowała się startować do szkoły policyjnej.
Na egzaminie przydała się wiedza zdobyta na studiach. Beata skończyła administrację. Do testów sprawnościowych wystarczył tydzień przygotowań.
- W szkole nie przepadałam za wuefem - śmieje się Beata. - Jednak okazało się, że z kondycją nie było tak źle. Na teście psychologicznym najważniejsze jest, aby być autentycznym, nie robić za świętą. Nie można napisać, że nigdy niczego się nie ukradło, a w następnym pytaniu zaznaczyć, że wyjadało się truskawki z ogródka sąsiada.
Przyzwyczaiły się, że są w mniejszości. Jednak żaden z kolegów nie dał im odczuć, że są w czymś gorsze. Nie ma taryfy ulgowej.
- Nie jestem pod jakąś specjalną ochroną, z drugiej strony nie czuję się dyskryminowana. Żaden z kolegów nie powiedział mi, że miejsce kobiety jest w kuchni - śmieje się Iwona. - W końcu wszyscy gramy do jednej bramki.
- Problemy pojawiają się, jak jest… więcej kobiet. Najczęściej zaczynają ze sobą rywalizować, zaczyna się rewia mody - dodaje Beata.
Sprawy z pracy zostawiają na komisariacie - to generalna zasada. Chcesz mieć normalną rodzinę, chcesz być normalną kochanką, żoną, matką - to się jej trzymaj.
W trudnych sytuacjach pomaga rozmowa z innymi policjantami.
- Bo my świetnie się rozumiemy - mówi Magda. - Innym sposobem na odreagowanie jest spotkanie ze znajomymi, ale wtedy nie rozmawiam o pracy.
- Nawet jeżeli nasi bliscy chcą nam pomóc, to po prostu niektórych spraw nie zrozumieją - dodaje Iwona.
Rodziny policjantek zaakceptowały ich wybór. Znajomi również.
- Czasem, jak siedzimy razem, to ktoś żartuje, że trzeba uważać, co się mówi, bo wśród nas jest policja - opowiada Beata. - Takie żarty.
- W tej pracy płeć nie ma znaczenia - tłumaczy Anna Gazda, naczelnik wydziału prewencji w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu. Mundur założyła 24 lata temu. - Nie można powiedzieć, że kobiety w czymś są lepsze lub gorsze. Raz została napadnięta. Trzeba sobie z tym poradzić.
Trudności, specyfika pracy nie odstraszają przyszłych policjantek. Na Opolszczyźnie pracuje prawie 2,5 tysiąca policjantów, w tym 287 kobiet. Z roku na rok jest ich więcej. W 2007 roku policyjny mundur założyło 27 pań, do września tego roku już 61.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?