Posłowie przyjechali i pomogli

Witold Żurawicki
Starostwo w Oleśnie i Zarząd Gminy Dobrodzień poprą mieszkańców Rzędowic w staraniach o zmianę planów budowy obwodnicy.

Taką deklarację złożyli w piątek starosta Jan Kus oraz zastępca burmistrza Ewald Zajonc, wprawiając niemal w osłupienie kilkudziesięciu mieszkańców Rzędowic i Klekotnej, którzy zorganizowali spotkanie z posłami Samoobrony w sprawie obwodnicy Dobrodzienia. Zaskoczenie było ogromne, gdyż od ponad roku zwłaszcza zarząd Dobrodzienia prezentował twardo odmienne stanowisko w tej sprawie.

Przypomnijmy: mieszkańcy Klekotnej i Rzędowic od ponad roku toczą bój o zmianę planów budowy obwodnicy. Argumentowali, że nie są przeciwni nowej drodze, ale nie po ich myśli zaplanowano budowę jednego z wiaduktów, który miał stanąć w szczerym polu i służyć jedynie kilku rolnikom. Takie usytuowanie wiaduktu spowodowałoby zamknięcie drogi powiatowej - ulicy Rzędowickiej, z której korzysta 600 mieszkańców Rzędowic i Klekotnej podczas dojazdów do Dobrodzienia. Mieliby oni korzystać z bardzo ruchliwej, niebezpiecznej drogi wojewódzkiej, na której często dochodzi do wypadków i kolizji. Domagali się budowy wiaduktu właśnie na ulicy Rzędowickiej co pozwoliłoby nadal korzystać z tej drogi, a jednocześnie byłoby rozwiązaniem bezpiecznym dla uczniów i rowerzystów.

Władze Dobrodzienia początkowo oskarżały protestujących o sabotowanie inwestycji, a następnie twierdziły, że planowany przebieg obwodnicy oraz usytuowanie wiaduktu zostało odgórnie narzucone przez inwestora, czyli Dyrekcję Okręgową Dróg Publicznych. Zaprzeczały, jakoby takie usytuowanie wiaduktu wymusiło kilku rolników (w tym jeden z członków zarządu gminy), którzy zagrozili, że jak nie będą mieli tego obiektu, a tym samym łatwego dojazdu do swoich pól - nie sprzedadzą gruntów pod obwodnicę. Z czasem jednak przyznały, że taki szantaż rzeczywiście był, jednakże przez długi czas twierdziły, iż modyfikacja planów budowy jest już niemożliwa, a społeczny protest może doprowadzić do zaniechania inwestycji. Zwłaszcza, że na podobne wsparcie z budżetu państwa czeka wiele innych miejscowości w kraju, w których konfliktów wokół budowy dróg nie ma.

Mieszkańcy broni nie składali i organizowali wiece, demonstracje, spotkania z przedstawicielami byłego kierownictwa urzędu wojewódzkiego, posłami. Jednak na niewiele to się zdało: wbrew ich woli i wcześniejszym uzgodnieniom miesiąc temu były wicewojewoda Mirosław Stankiewicz wydał pozwolenie budowlane na I etap obwodnicy, co w praktyce oznaczało budowę wiaduktu w polu. Zdesperowani rzędowiczanie napisali odwołanie do generalnego inspektora nadzoru budowlanego oraz zawiadomili NIK. Poza tym skontaktowali się z posłami Samoobrony. W ostateczności planowali blokadę budowy.
I tak w piątek do świetlicy wiejskiej przyjechali parlamentarzyści: Zenon Tyma z Nysy oraz Andrzej Grzesik z pobliskiego Lubecka (gmina Lubliniec w województwie śląskim). Drugi z nich ma już doświadczenie w podobnych sprawach, gdyż dzięki staraniom mieszkańców Lubecka modyfikacji uległa trasa obwodnicy Lublińca.

- Jakie siły stoją za tymi sześcioma rolnikami, którzy chcą wiaduktu w polu? - spytał Grzesik burmistrza Zajonca, co wywołało aplauz zebranych. - Sprawa jest przecież prosta, bo co po zdaniu kilku osób, gdy w grę wchodzi odrębne stanowisko kilkuset mieszkańców.
- Ja na spotkaniu z tymi sześcioma rolnikami nie byłem - bronił się Ewald Zajonc. - Byli inwestor i projektant i to oni zdecydowali o usytuowaniu wiaduktu. Mogę tylko powtórzyć, że gdyby ci rolnicy nie zgodzili się na sprzedaż gruntów, to proces wywłaszczenia trwałby latami i praktycznie uniemożliwiłby rozpoczęcie budowy.
Jednak zaraz potem burmistrz dodał, że niedawno rozmawiał z niepokorną szóstką rolników, którzy obecnie już są skłonni do rezygnacji ze swoich żądań.
- Wiadukt może stanąć w Rzędowicach i władze gminy poprą tutaj mieszkańców, w ciągu tygodnia złożą stosowny wniosek, ale ostatecznie i tak wszystko zależy od inwestora - dodał Zajonc.
- My wiemy, że tej szóstce wcale na ziemi ornej i na gospodarzeniu nie zależy, bo i tak siedzą na saksach w Holandii - zgryźliwie zauważył Jan Respondek z Rzędowic.
- W takiej sytuacji ja nie widzę tutaj dla nas roli - powiedział Grzesik. - Wystarczy posłuchać większości mieszkańców i postąpić zgodnie z regułami demokracji.
- Ten wiadukt w polu to dla mnie kompletne nieporozumienie - zaatakował także Zenon Tyma, który nie krył zadowolenia: - Jako posłowie Samoobrony zwrócimy się do inwestora o korektę planów budowy. Jeśli takich konfliktów będzie więcej - Samoobrona urośnie w siłę. One tylko napędzają nam wyborców.
Stanowisko mieszkańców poparł w sobotę także starosta oleski Jan Kus, który przypomniał, że na obwodnicę ma pójść w sumie 500 tysięcy złotych z kasy powiatowej. Do wydania jest jeszcze 300 tysięcy (200 tys. wydano na dokumentację) i wielu radnych ma wątpliwości, czy należy tę inwestycję nadal wspierać, gdyż istnieje obawa, że wskutek protestów mieszkańców Rzędowic i Klekotnej wypadnie ona z planów centralnych. Jednak teraz radnych łatwiej będzie przekonać.

- Serce rośnie na taki finał konfliktu - nie krył zadowolenia ksiądz Alfred Waindok, proboszcz parafii Przemienienia NMP w Dobrodzieniu, który wraz z mieszkańcami sprzeciwiał się pociągnięciu obwodnicy zbyt blisko cmentarza. Ale tak posłowie Samoobrony, jak i starosta oraz burmistrz zadeklarowali, że będą wnosić o korektę planów również w tej kwestii.
- Gdybyśmy tej sprawy dzisiaj nie załatwili, to za miesiąc mielibyście tutaj jeszcze innych naszych posłów, a za dwa - samego Andrzeja Leppera - powiedział Andrzej Grzesik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska