Powiat kędzierzyńsko-kozielski tonie w długach

Katarzyna Kosiec Tomasz Kapica
W obecnej sytuacji każde podniesienie rąk za kolejnymi wydatkami będzie wymagało szczególnej rozwagi i dogłębnych analiz. Musi o tym pamiętać szczególnie rządząca koalicja.
W obecnej sytuacji każde podniesienie rąk za kolejnymi wydatkami będzie wymagało szczególnej rozwagi i dogłębnych analiz. Musi o tym pamiętać szczególnie rządząca koalicja.
Tak źle jeszcze nie było. Żeby zamknąć tegoroczny budżet, brakuje aż 12 milionów złotych. Najgorzej jest w oświacie - nie wiadomo, czy wystarczy na pensje dla nauczycieli.

Już od kilku miesięcy mówiło się, że w tym roku sytuacja powiatu będzie wyjątkowo zła. Problemy finansowe były jednym z powodów odwołania starosty Józefa Gismana z Mniejszości Niemieckiej, którego w lipcu zastąpił Artur Widłak z Platformy Obywatelskiej.

- Wiem, że nie będzie łatwo - mówił tuż po objęciu sterów w powiecie Artur Widłak.

O tym, jak będzie ciężko, przekonaliśmy się na wtorkowej sesji rady powiatu.

- Jesteśmy pod kreską i do wykonania budżetu zabraknie nam 12 mln. Rezerw finansowych mamy na niecałe 2 mln zł - przyznał na sesji starosta Widłak.

Pieniędzy brakuje przede wszystkim w oświacie. Najwyższa Izba Kontroli wykazała bowiem, że powiat źle naliczył wysokość tzw. subwencji oświatowej przypadającej na każde dziecko. NIK domaga się zwrotu z tego tytułu do ministerstwa finansów prawie 3 milionów złotych. Tymczasem obecna subwencja ledwie wystarcza na pensje dla nauczycieli. Jeśli powiat będzie zmuszony oddać owe 3 mln złotych, może się okazać, że pod koniec roku zabraknie funduszy na wypłaty dla pracowników szkół.

- A przed tymi wydatkami nie uciekniemy - zaznaczył starosta Widłak. - Sytuacja jest naprawdę bardzo poważna więc proszę o racjonalne dysponowanie pieniędzmi - apelował do radnych.

Ostatecznie samorząd będzie musiał zrezygnować z niektórych zajęć dodatkowych w szkołach.

Problemy ma też powiatowy szpital. Niewykluczone, że na koniec roku będzie on na aż pięciomilionowym minusie. Starostwa nie stać, by łatać dziurę w służbie zdrowia, bo niedawno przeznaczyło aż 5 mln złotych na budowę nowego skrzydła lecznicy.

Z jednej strony brakuje pieniędzy, z drugiej samorząd czekają ważne inwestycje. Już niedługo ma ruszyć budowa nowej przeprawy przez Odrę, łączącej Cisek z Bierawą.

Większość pieniędzy na ten cel - 30 mln złotych - samorząd dostanie z budżetu państwa i urzędu marszałkowskiego. Kilka milionów (co najmniej trzy) będzie musiało jednak dołożyć, jako tzw. wkład własny do inwestycji.

Brak kontroli nad wydatkami publicznymi zarzucano przede wszystkim skarbnik powiatu, Wiesławie Trelce.
- Gdzie pani była, kiedy trzeba było pilnować publicznej kasy? - pytała kilkakrotnie radna SLD, Dorota Tomala.
Skarbniczka tłumaczyła, że już wcześniej informowała o tym, że w powiatowej kasie zaczyna brakować pieniędzy.
Napiętą sytuację próbowała rozładować radna Platformy Obywatelskiej Małgorzata Tudaj, przedstawiając optymistyczny wariant sytuacji finansowej w powiecie.

- Nie chciałabym, abyśmy to wszystko widzieli w takich czarnych barwach. A ewentualne długi możemy rozbić na raty - zaznaczyła.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w samym starostwie mają zostać w najbliższym czasie obcięte pensje niektórych urzędników.

- Ludzie i tak nie zarabiają w naszym urzędzie dużo. Jak się im zabierze od wypłaty po 200 złotych, to w niejednej rodzinie będzie oznaczało finansowy dramat - mówi jeden z pracowników. - Z drugiej strony wiemy o tym, że z pustego to i Salomon nie naleje. Tylko czy tak fatalnej sytuacji w powiecie nie można było przewidzieć wcześniej?

Informacji o cięciach u urzędników nie udało nam się jednak potwierdzić. Do tego tematu powrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska