Efekt jest taki, że część prac wykonanych jest niesolidnie lub inwestycje nie są kończone w terminie.
Zobacz: Gmina Strzelce Opolskie organizuje internetowe przetargi
Najboleśniej w ostatnim czasie przekonała się o tym gmina Zawadzkie, która chciała wybudować przedszkole w Kielczy. W kosztorysie inwestycja została wyceniona na 730 tys. zł. Firma z Krapkowic zaproponowała, że zrobi to aż o jedną trzecią taniej.
Pracownicy rozpoczęli budowę, ale jej nie skończyli
Prawdopodobnie właściciel firmy skalkulował, ile na tym zarobi i zdecydował się porzucić budowę. Próbowaliśmy z nim wyjaśnić tę sytuację, ale nie odbiera telefonów.
Inne przedsiębiorstwo z Kędzierzyna-Koźla spóźniło się natomiast z budową kanalizacji w Żędowicach o... pół roku. Dodatkowo, budowlańcy rozkopali drogi w taki sposób, że część mieszkańców nie mogła dojechać autami do własnych domów.
Burmistrz Mieczysław Orgacki, przyznaje, że ma złe doświadczenia z firmami, które proponują rażąco niskie ceny. - Są nierzetelne i nie wywiązują się z umów - ocenia burmistrz i zapowiada, że będzie odrzucał w przetargach oferty, które mocno odbiegają ceną od kosztorysu.
Problem w tym, że przy obecnych przepisach jest to niemal niemożliwe
Gdy firma zaproponuje niską cenę, gmina musi wybrać tę ofertę - nie ma innego wyjścia.
- Żeby wyeliminować nieuczciwe firmy, będziemy się im dokładnie przyglądać - zapowiada jednak Mieczysław Orgacki. - Do każdej oferującej niskie ceny firmy będziemy wysyłać prośby o uzasadnienie takich kosztów. Ponadto, zobowiążemy przedsiębiorców, żeby wpłacali wadia w wysokości około 10 procent ceny przed przetargiem. Jeżeli firma się wycofa z inwestycji bez powodu, pieniądze przepadną na rzecz gminy.
Zaostrzone procedury już raz się sprawdziły - przy okazji poszukiwania przedsiębiorstwa, które podjęłoby się remontu ul. Chopina w Zawadzkiem. Jedna z firm spod Częstochowy chciała położyć nowy asfalt za dwie trzecie ceny skalkulowanej przez samorządowców. Gdy gmina wysłała zapytanie, dlaczego tak tanio, odpowiedzi nie otrzymała. To umożliwiło burmistrzowi wybranie drugiej, nieco droższej oferty, która wydawała się bardziej realna.
Inne gminy także mają złe doświadczenia z tanimi firmami. W minionym roku w Jemielnicy jedna ze spółek z Mysłowic zrobiła fuszerkę na boisku z tartanową nawierzchnią - pracownicy utwardzali podłoże przy dużych mrozach. Gdy okazało się, że podbudowa jest zbyt słaba, a gmina kazała to naprawić, robotnicy porzucili budowę.
Normą jest natomiast, że firmy spóźniają się z zakończeniem prac albo zwlekają do ostatniego momentu. W czwartek 30 czerwca, w Jemielnicy minął termin, w którym konsorcjum dwóch spółek z Kędzierzyna-Koźla miało zakończyć remont stawów.
- Wykonawca miał na zrealizowanie tej inwestycji rok - mówi Bernard Hajduk, z urzędu gminy. Mimo tego firma się spóźniła.
- Powodem była pogoda. W ostatnich dniach dużo padało. Dlatego nie zdążyliśmy - odpowiada Józef Herda, kierownik budowy.
Kwestią przepisów, które wymuszają na gminach wybieranie najtańszych firm, obiecał się zająć rząd. Jedna z propozycji zakłada, by w przetargach odrzucać automatycznie najtańsze i najdroższe oferty. Samorządowcy mówią, że jeżeli przepisy będą zmienione, odetchną z ulgą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?