Prace na linii kolejowej Opole - Częstochowa idą jak po grudzie

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Po tych torach pociągi miały jeździć od grudnia ubiegłego roku. Kolejny termin wyznaczony jest na czerwiec. Z kolei na stacji w Chrząstowicach wciąż nie ma jednego toru, niedokończony jest peron.
Po tych torach pociągi miały jeździć od grudnia ubiegłego roku. Kolejny termin wyznaczony jest na czerwiec. Z kolei na stacji w Chrząstowicach wciąż nie ma jednego toru, niedokończony jest peron. Krzysztof Świderski
Pasażerowie mają już dość i nie zostawiają na kolei suchej nitki, a zaniepokojone władze województwa interweniują u prezesa PKP.

- Zimy praktycznie nie było, mamy piękną pogodę, a na remontowanym odcinku robotników jak na lekarstwo. Od czasu do czasu można zobaczyć jakąś maszynę - mówi Krzysztof Apostel z Dębskiej Kuźni. - Jeszcze w ubiegłym roku zapowiadano, że zacznie się naprawa przejazdów kolejowych w naszej wsi, ale nic z tego nie wyszło. Coś jest nie tak.

Przedłużającym się remontem na linii kolejowej Opole - Częstochowa zaniepokojone są też władze województwa.

- Mamy sygnały od samorządowców z gmin leżących wzdłuż torów, że prawie nic tam się nie dzieje - przyznaje Tomasz Kostuś, wicemarszałek województwa opolskiego. - Tak być nie może, dlatego wysłałem pismo do Remigiusza Paszkiewicza, prezesa zarządu Polskich Kolei Państwowych, w którym wyrażamy nasz niepokój o stan prowadzonych prac i prosimy o interwencję, by nie było kolejnych opóźnień w oddaniu linii do użytku.

A termin już raz został przesunięty. Zgodnie z pierwotnym harmonogramem pociągi po wyremontowanych torach miały jeździć od 15 grudnia zeszłego roku. PKP Polskie Linie Kolejowe poinformowały jednak w październiku, że zakończenie prac musi zostać przesunięte do połowy czerwca 2014 roku. Powód: gorszy niż wcześniej przypuszczano stan mostów, wiaduktów i przepustów.

Władze województwa oraz podlegający im OpolskiZakład Przewozów Regionalnych chcą uzyskać od prezesa PKP informację, że remont zakończy się w takim czasie, by wraz z wejściem w czerwcu skorygowanego rozkładu jazdy na trasę Opole - Zawadzkie mogły wrócić pociągi osobowe.

- Teraz musimy organizować dla pasażerów zastępczą komunikację autobusową, ale przecież nie o to chodzi, by kolej woziła ich drogami - mówi Tomasz Kostuś. - Poza tym koleją jest szybciej i wygodniej.

Pociąg z Zawadzkiego do Opola po wyremontowanych torach pojedzie w nieco ponad pół godziny, natomiast autobus na pokonanie tej samej trasy potrzebuje 80 minut.

- Teraz muszę się zrywać z łóżka przed piątą. Kiedy jeździły pociągi, spałem ponad godzinę dłużej. O wiele później wracam też do domu - narzeka Jacek Nowak z Zawadzkiego.

Wbrew temu, co widać, PKP Polskie Linie Kolejowe przekonują, że prace... trwają zgodnie z harmonogramem.

- Na przejazdach kolejowych, mostach, wiaduktach i przepustach - wylicza Mirosław Siemieniec z PKP Polskie Linie Kolejowe. - Wykonywane są odwodnienia oraz roboty związane z przebudową sieci trakcyjnej na szlaku oraz stacjach, budujemy też perony.

Remont linii kolejowej Opole - Częstochowa ruszył w 2012 roku. Po zakończeniu prac pociągi będą mogły jeździć tą trasą z prędkością 120 - 140 kilometrów na godzinę. Ma to być najszybsze połączenie Wrocławia z Warszawą. Podróż potrwa nie dłużej niż 3,5 godziny (z Opola nie więcej niż 3 godziny, teraz jest to nawet 5 godzin). Koszt prac wyceniany jest na 263 milionów złotych. To ma być również jedna z kilku linii w kraju, po których pojedzie skład pendolino.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska