Już działamy, dział narzędzi otwarty, okucia wkrótce, dziękujemy za wsparcie i pomoc, zapraszamy - taki baner zawisł na fasadzie firmy B-Krang od strony ul. Budowlanych w Opolu.
Po pożarze przedsiębiorstwo dosłownie podnosi się z popiołów. Część hali, która nie nadaje się do użytku, oddzielono folią. Zastąpiła też sufity w części sprzedażowej. Choć po budynku roznosi się jeszcze charakterystyczny zapach spalenizny, półki wypełnione są już po brzegi towarem i praca w firmie wre.
Pracownicy są związani z firmą od lat, niektórzy nawet od jej powstania
W poniedziałek, kiedy rozmawiamy, kilka osób kupuje narzędzia, a przed wejściem pracownicy ładują betoniarkę przywiezioną na zamówienie klienta. - W narzędziowni wszystko wygląda prawie tak, jak przed pożarem, poza sufitami, które zostały zalane wodą i wymagają odtworzenia - mówi Monika Angerman-Sławińska, córka Bogdana Angermana, współprowadząca firmę B-Krang.
- Z tego działu uratowaliśmy niemal wszystko i tuż po pożarze przewieźliśmy do naszego drugiego zakładu w Chmielowicach, a potem z powrotem do Opola - wyjaśnia.
Szczęściem w nieszczęściu dla właścicieli firmy jest reakcja załogi i klientów. - Pracownicy pojawili się natychmiast na wieść o pożarze i przez pierwsze dni spędzali na ulicy Budowlanych nawet po kilkanaście godzin, żeby doprowadzić dział narzędzi do użytku. Zatrudnieni w spalonej szlifierni jeszcze w poniedziałek umorusani sadzą wynosili z pomieszczenia zniszczone przez ogień i wodę maszyny i urządzenia.
Pracujący w B-Krangu Grzegorz Hendel podkreśla, że także klienci dopytywali o termin ponownego otwarcia firmy, ale i o to, jak mogą pomóc. Stąd taka reakcja załogi, przed którą tuż po pożarze stanęło widmo utraty pracy.
Bogdan Angerman szacuje, że odbudowa i podstawowe wyposażenie spalonej części firmy może kosztować co najmniej 2,5 mln zł. - W przyszłym tygodniu rozpoczynamy odbudowę. Postawimy nowoczesną halę. Zamówiliśmy maszyny i urządzenia - zapowiada Bogdan Angerman. Firma czeka też na wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela.
B-Krang działa na opolskim rynku od 1993 r. Zajmuje się wyposażeniem firm w narzędzia i materiały oraz świadczeniem usług głównie dla branż budowlanej, metalowej i stolarskiej. Ma dwa zakłady w Opolu i Chmielowicach. Zatrudnia 30 osób.
Tak było
Pożar wybuchł w nocy z 28 lutego na 1 marca . Ogień gasiło 20 zastępów straży pożarnej z Opola i Kędzierzyna-Koźla.
- Był trudny do opanowania, rozwijał się na całej przestrzeni podsufitowej, a gdy tylko zrobiliśmy dziurę i ugasiliśmy go, ogień przedostawał się po deskach dalej i trzeba było gasić go od nowa - relacjonował w nto st. kpt. Bartosz Raniowski, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Opolu. Spłonęło ok. 400 m kw. hali (część magazynowa i szlifiernia) oraz dach nad całym budynkiem o powierzchni ok. 1000 mkw. Przyczyny pożaru bada grupa dochodzeniowo-śledcza z Komendy Miejskiej Policji w Opolu. Jak informuje nadkom. Marzena Grzegorczyk, rzecznik prasowa KWP, śledztwo trwa, biegli potrzebują czasu na ustalenie przyczyn. Właściciele firmy są przekonani, że do pożaru doszło w efekcie podpalenia, stojącego obok hali pojemnika, w którym składowano makulaturę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?