Prawie jak marycha

Izba Celna w Opolu.
Tytoń bez akcyzy sprzedaje się na nielegalnych bazarach.
Tytoń bez akcyzy sprzedaje się na nielegalnych bazarach. Izba Celna w Opolu.
Paczka papierosów w sklepie kosztuje co najmniej 9 zł. Taka sama paczka zrobiona własnoręcznie z legalnego tytoniu - 7 zł. Z nielegalnego - tylko 3. Zyskują plantatorzy, palacze i przestępcy skarbowi. Państwo traci miliardy.

Cynk dostał wrocławski oddział Centralnego Biura Śledczego. Jeszcze tego samego dnia po południu ekipa CBŚ zajechała na podwórze gospodarstwa w niewielkiej wiosce koło Otmuchowa. W stodole, w jutowych workach, leżało 500 kilogramów pociętego tytoniu bez znaków akcyzy. Na wyposażenie "fabryczki" składała się jeszcze elektroniczna waga, foliowe worki oraz ponad tysiąc wydrukowanych etykiet tytoniów różnych marek, jak się okazało później, podrobionych.

- Jakieś pół roku temu w restauracji w Nysie poznałem Tomka - zeznawał śledczym właściciel stodoły, 50-letni Mirosław B. - Niewiele o nim wiem, ma około trzydziestki, jeździ passatem albo dostawczym peugeotem. Tomek zaproponował mi pracę. Pakowanie tytoniu, który on mi przywiezie. Zgodziłem się, bo jestem w ciężkiej sytuacji finansowej.

Korsarz bez akcyzy
Praca skomplikowana nie była. Tomek albo jego pomocnik Paweł T. z Nysy przywozili Mirosławowi B. dostawczym samochodem towar. 300 do 500 kilogramów pociętego tytoniu oraz woreczki i etykiety. Towar lądował w stodole i czekał, aż znajdzie się odbiorca. Wtedy Paweł T. telefonicznie dawał znać, żeby Mirek zaczynał konfekcjonowanie. Przepakowanie tytoniu do małych woreczków z nazwami znanych wyrobów zajmowało mu średnio 2-3 dni. Potem Paweł odbierał towar samochodem i znikał, a Mirek kasował wypłatę. Umówione sto złotych za każde 100 kilogramów tytoniu, średnio 5 stówek za partię.

- Tytoń nadawał się głównie do zaorania, był spleśniały, zgnity - tłumaczył się na rozprawie sądowej Mirosław B. - Paweł uprzedzał mnie, żeby zbyt mokry odrzucać, bo po zapakowaniu w plastikowy worek robi się zaparzony.
Mirosław B. czeka na wyrok. Grozi mu do 2 lat więzienia i grzywna. W sądzie broni się, że przerobił nie co najmniej 10 partii towaru, jak początkowo zeznał w śledztwie, ale najwyżej 3-4. Rzekomo policjanci i funkcjonariusze celni zastraszyli go więzieniem, dlatego przyznał się do zawyżonej produkcji.

Pawła T. z Nysy policja nie zatrzymała do teraz. Podobno od ponad roku nie pojawił się w swoim mieszkaniu. Urwał się też ślad tajemniczego Tomka.

- Nie znam nazwiska mężczyzny, od którego kupiłem tytoń - zeznawał w śledztwie 47-letni Zbigniew D. z Głuchołaz. W jego zabudowaniach policjanci i Straż Graniczna znaleźli 900 kilogramów ciętego tytoniu bez akcyzy, a w samochodzie skrzynkę z gotowym tytoniem "Korsarz" w półkilogramowych woreczkach. - Spotkałem go przypadkowo w restauracji w Nysie, podobno znał mnie z jakiejś wcześniejszej imprezy. Sam go zapytałem, czy ma możliwość załatwienia większej ilości tytoniu bez akcyzy. Chciałem go kupić dla zarobku. Umówiliśmy się we Wrocławiu na parkingu. Przyjechałem samochodem dostawczym, a on pojawił się pieszo. Zabrał mój samochód i wrócił po godzinie z workami tytoniu na pace. Miało być go 950 kilogramów, ale nawet nie ważyłem. Zapłaciłem za wszystko 43 tysiące. Zabrałem towar do domu i nie zdążyłem sprzedać, bo trzy dni później zjawiła się u mnie policja.

Izba celna w Opolu wyliczyła, że za wprowadzenie na rynek takiej ilości tytoniu do palenia mieszkaniec Głuchołaz powinien zapłacić 420 tysięcy złotych akcyzy do budżetu państwa. Akcyzę za jedną partię towaru znalezioną pod Otmuchowem wyliczono na 180 tys. zł. Jeśli tytoniu było faktycznie 10 razy więcej, to straty budżetu w tylko obu największych opolskich sprawach przekraczają 2 mln zł. Oficjalnie szacuje się, że czarny rynek tytoniowy w Polsce to na-wet 15 procent wszystkich wypalanych u nas wyrobów tytoniowych. Skarb państwa traci rocznie ok. 3 miliardów złotych niezapłaconych podatków.

- Kilkanaście procent produkcji? Tak było dawniej - komentuje dyrektor jednej z legalnych i koncesjonowanych wytwórni tytoniu do palenia. - Po podwyżce akcyzy w końcu 2009 roku czarny rynek wyrobów tytoniowych wzrósł w Polsce do kilkudziesięciu procent, może nawet połowy całego obrotu. Wyliczamy to, porównując ilość sprzedanych na rynku gilz (bibułek tytoniowych) z ilością legalnie sprzedanego tytoniu do palenia. Obroty legalnych, płacących wszystkie podatki i opłaty fabryk spadły ostatnio 4-, a nawet 8-krotnie.

Akcyza urosła drastycznie. Przed podwyżką można było kupić w detalu tytoń w kilogramowych opakowaniach za 60 zł. Po podwyżce producenci wycofali ze sprzedaży duże opakowania, żeby nie powodować szoku. Kilogram tytoniu łącznie z wszystkimi daninami dla państwa i marżami producentów powinien kosztować 250 zł. Kupując legalny tytoń w sklepie, do tego paczkę gilz, palacz zapłaci średnio za 20 papierosów ok. 7 złotych. Jeśli ten sam tytoń kupi na nielegalnym rynku, wyda 3 zł. W sklepie zapłaci co najmniej 9 zł za paczkę.

Jak to z tytoniem było?
Polskie rolnictwo jest drugim największym producentem tytoniu w Unii Europejskiej. Według danych Ministerstwa Rolnictwa zajmuje się tym ok. 16 tys. plantatorów, głównie niedużych gospodarstw rolnych na ścianie wschodniej kraju. Mamy w kraju 6 dużych fabryk wyrobów tytoniowych, należących do wielkim koncernów i kilkudziesięciu mniejszych producentów. Polscy plantatorzy w 2010 roku zawarli z nimi kontrakty na sprzedaż w sumie 50 tys. ton tytoniu. W tym roku zakontraktowano ponad 15 tys. ton mniej. Podobno dlatego, że produkcja jest nieopłacalna. A może właśnie to ten tytoń trafił na czarny rynek?

- W 2008 roku uwolniono w Polsce rynek tytoniowy - opowiada producent z branży. - Do tego czasu zgodnie z prawem plantator mógł sprzedać swój tytoń wyłącznie przetwórcy z państwową koncesją. Od 2008 roku może go sprzedawać każdemu. Handel nieprzetworzonym tytoniem znalazł się poza jakąkolwiek kontrolą państwa. Legalny producent oferuje rolnikowi 5 - 7 złotych za kilogram tytoniu, a odbiorca na czarno 20 złotych.

Dostawcze busy pędzą więc pod Lublin czy Białystok, a potem rozwożą tytoń do stodół po całym kraju. Wysuszone liście tytoniu można pokroić choćby ręcznie, na zwykłej korbkowej krajalnicy do makaronu albo w niszczarce do dokumentów. Hurtownik nastawiony na większą produkcję zainwestuje 20-30 tys. zł w zakup wyspecjalizowanej maszyny do cięcia ziół, która w godzinę przerobi 100 kilogramów. Oferty dostawy maszyn łatwo znaleźć na Allegro. Foliowe woreczki strunowe dostanie się w każdej hurtowni papierniczej, etykiety można zamówić w małej drukarni.

- Do stycznia tego roku w Polsce obowiązywał jeden wzór banderoli na wyroby tytoniowe - opowiada człowiek z legalnej branży. - Dopiero pod naciskiem nas, producentów, Ministerstwo Finansów wprowadziło dwa wzory, na opakowania do 200 gram tytoniu i większe. Wcześniej nielegalni producenci kupowali legalny tytoń z akcyzą w małych paczuszkach po kilkadziesiąt gram. Domowymi sposobami odklejali znaki akcyzy i przeklejali je na swoje opakowania o wadze kilograma. To dawało pozór, że wyrób jest legalny, akcyza w po-rządku. Kioskarze bez żadnych obaw brali coś takiego do normalnej sprzedaży.

W ciągu ostatnich dwóch lat czarny rynek tytoniowy ciągle się zmienia, ewoluuje. W początkowej fazie detaliczna i hurtowa sprzedaż tytoniu trafiła głównie na portale aukcyjne w internecie. Dziennie za pośrednictwem internetu sprzedawano tony tytoniu, a listy aukcji liczyły po kilkadziesiąt stron.

- Przez pół roku bez skutku nasza branża interweniowała w urzędach celnych. Domagaliśmy się od właściciela Allegro usunięcia takich aukcji - wspomina właściciel dyrektor legalnej wytwórni. - Dopiero kiedy zaangażowaliśmy do pomocy kancelarię prawną mec. Romana Giertycha, który osobiście zajął się sprawą, dopiero gdy zagroziliśmy właścicielowi Allegro procesem cywilnym o odszkodowanie, proceder zniknął z internetu.

Od tego roku większość tytoniu sprzedaje się na bazarach. W tych samych miejscach stoi ten sam człowiek i proponuje paczuszki już bez żadnych etykiet czy podrabianych marek. Palacz nie ma wątpliwości, że kupuje towar na czarno.

Tytoń na giełdzie
Wojtek, autor internetowego blogu o podróżach po Polsce (www.kartkazpodrozy.blog.onet.pl), opisuje wrześniową wycieczkę do miasteczka gdzieś na południu Polski. Co tydzień w niedzielę po mszy odbywa się tu nieformalna giełda tytoniu bez akcyzy. Tytoń czeka pochowany w bezpiecznych dziuplach. Sprzedawcy i kupcy zawierają ustne transakcje, płacą, a dostawa trafia potem pod wskazane miejsce. Cena - 50 złotych za pół kilograma.

- Takich prowincjonalnych giełd są tysiące. Na kresach zachodnich tytoń luzem albo w paczkach bez akcyzy jest rozprowadzany jak marihuana - pisze bloger. - Dzwoni się do dilerów i zamawia zapas. Dziesiątki ludzi żyją z upraw, przemytu, konfekcjonowania i dystrybucji. Wysoka akcyza wymusza ten proceder.

Małopolscy celnicy we wrześniu skontrolowali sortownię paczek Poczty Polskiej w Krakowie oraz sortownie firm kurierskich z Tarnowie i Nowym Sączu. Pies, wyszkolony na zapach tytoniu, znalazł tylko jednego dnia 120 kilogramów krajanki tytoniowej bez akcyzy w różnych przesyłkach.

- W domach na terenie miast do skrzynek pocztowych wrzuca się ogłoszenia: sprzedam dobry tytoń, pół kilograma za 60 zł i numer telefonu komórkowego - grzmiał na sierpniowym posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa prezes Krajowego Związku Plantatorów Tytoniu w Lublinie.

Organizator procederu za każdy kilogram musi dać rolnikowi 20 złotych. Kilka złotych od kilograma zapłaci kierowcy i robotnikowi od konfekcjonowania. Woreczki i etykiety kosztują grosze. Hurtownik zarabia więc na czysto ok. 90 zł na kilogramie. Nieustalony przestępca, który w 2010 roku przerobił pod Otmuchowem 5 ton tytoniu, zarobił w trzy miesiące blisko pół miliona złotych. Przy takich dochodach z nielegalnej działalności prędzej czy później zajmie się tym zorganizowana przestępczość.

- Organy państwa nie bardzo chcą to ścigać, bo to kosztowne i pracochłonne, a mało efektowne - komentuje dyrektor legalnej przetwórni tytoniu. - Policja przymyka oko albo łapie ludzi na samym dole procederu. Babcie z bazaru, pracowników, którzy tylko przerabiają tytoń w stodołach. Drobnych sprzedawców sądy skazują na kilkaset złotych grzywny. Znam sprawę nielegalnej fabryczki tytoniu, w której policja zatrzymała pięciu ludzi. Nikt nie dostał zarzutów karnych. Wszyscy się wybronili, że byli tam tylko przypadkiem.

- To się stało bardziej opłacalne niż prostytucja i handel narkotykami - komentuje człowiek z branży. - Trzeba przyznać, że w tym roku ściganie czarnego rynku tytoniowego znacznie się poprawiło. Ministerstwo Finansów powołało w Białymstoku specjalną grupę, która zajmuje się monitorowaniem problemu. Ale skuteczne zwalczenie tego dziś jest niewykonalne. Może gdyby to zjawisko zdusić w zarodku

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska