Prywatyzacja ECO Opole. Firma może stracić miliony!

Artur Janowski
Pieniądze ze sprzedaży akcji – kilkaset milionów złotych – w przyszłości mają być wydane na najważniejsze inwestycje w mieście
Pieniądze ze sprzedaży akcji – kilkaset milionów złotych – w przyszłości mają być wydane na najważniejsze inwestycje w mieście sxc.hu
Prywatyzację spółki - zapowiedzianą już wiele miesięcy temu - wstrzymuje groźba, że firma będzie musiała zwrócić ponad 80 milionów złotych.

Zapowiadana od dawna prywatyzacja miała ruszyć już wiosną, ale na razie - choć wynajęto firmę, która ma ten proces poprowadzić - nie ukazało się nawet ogłoszenie zapraszające do składania ofert. Zamiast tego padło wiele deklaracji, m.in. o tym, że miasto Opole - posiadające ponad 53 proc. akcji spółki, zajmującej się produkcją i sprzedażą ciepła - jest gotowe pozbyć się swoich udziałów np. na rzecz drugiego udziałowca spółki, którym jest E.ON Edis. Energia (45,68 proc. akcji).

Ta firma jest przedstawicielem niemieckiego E.ON, a to jeden z największych na świecie międzynarodowych koncernów z branży energetycznej. Ostatni termin rozpoczęcia prywatyzacji deklarowany przez urząd minął jednak we wrześniu.

Obecnie w ratuszu można usłyszeć, że procedura ruszy, ale w listopadzie. Opóźnienie nie wynika jednak z opieszałości urzędników. Okazuje się, że urząd miasta wciąż nie ma pewności, czy sprzedaż akcji nie spowoduje konieczności oddania przez ECO wielu milionów dotacji, które otrzymała jako samorządowa spółka.

Na to zagrożenie już wiele miesięcy temu zwracało uwagę kierownictwo ECO. Według naszych informacji, pod koniec sierpnia potwierdził to również Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, do którego pismo - z prośbą o interpretację przepisów - wysłał urząd miasta.

Dlatego pod koniec września do Ministerstwa Środowiska, które nadzoruje NFOŚ, pojechał wiceprezydent Opola Krzysztof Kawałko. Chciał wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Na razie jednak urząd miasta wciąż nie wie, na czym stoi.

- Sprawa jest w toku, ale mam nadzieję, że właśnie do listopada się wyjaśni – mówi nto Krzysztof Kawałko.

Na razie nadal istnieje zagrożenie, że w przypadku zbycia akcji ECO SA przez Opole spółka będzie musiała zwrócić dofinansowanie w kwocie 30 mln zł, co znacząco wpłynie na pogorszenie płynności finansowej ECO.

Z kolei pogorszenie wskaźników finansowych może doprowadzić do konieczności wykupienia wyemitowanych przez ECO SA obligacji w kwocie 50 mln zł, jak również zwrotu zaciągniętych kredytów i pożyczek  (kolejne  miliony).

Natychmiastowy zwrot tak znacznych kwot spowoduje zahamowanie rozwoju ECO poprzez pogorszenie jej pozycji rynkowej, a to z kolei będzie miało znaczenie dla klientów firmy i pozostałych akcjonariuszy (oprócz Opola i  firmy E.ON Edis. Energia udziałowcami są jeszcze gminy Brzeg, Grodków i  Głuchołazy i osoby fizyczne).

Wiceprezydent Kawałko przekonuje, że sprawy nie bagatelizuje i dlatego chce ją wyjaśnić przed prywatyzacją.

Nie jest jednak wykluczone, że miasto z prywatyzacji zrezygnuje właśnie ze względu na zagrożenie dla samej spółki. Na razie nikt o takim wariancie w ratuszu nie chce słyszeć, bo pieniądze ze sprzedaży akcji – kilkaset milionów złotych – w przyszłości mają być wydane na najważniejsze inwestycje w mieście.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska