Przez ostatnie 20 lat szkoła bardzo się zmieniła. Nie zawsze na lepsze

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Przed laty niemal każda szkoła posiadała swoją własną stołówkę, gdzie uczniowie mogli jeść obiady nie obciążając w istotny sposób domowych budżetów.
Przed laty niemal każda szkoła posiadała swoją własną stołówkę, gdzie uczniowie mogli jeść obiady nie obciążając w istotny sposób domowych budżetów. Michal Gaciarz / Polska Press
Zniknęły stołówki i coraz więcej uczniów ma nadwagę. Przybywa boisk, ale i zwolnień z wuefu. Szkoły - bywa - dbają nie o poziom, ale o wizerunek. Jest i dobra zmiana - kształcą na potrzeby rynku pracy.

Gdy przed laty uczeń poskarżył się w szkole, że oberwał od nauczyciela, to w domu czekało go kolejne lanie. Przesady w tym stwierdzeniu jest bardzo niewiele. Bo pedagog miał kiedyś dużo większy szacunek. Zarówno u ucznia, jak i jego rodzica. Dziś nauczyciel nie ma prawa nawet krzywo spojrzeć swojego podopiecznego, za to ten może liczyć na bezkarność, nawet jak rzuci się na pedagoga z pięściami.

Ilu nauczycieli padło ofiarą przemocy ze strony uczniów? Nikt takich statystyk nie prowadzi, bo też prawie nikt się do tego nie przyznaje. Ale problem jest. Według Instytutu Badań Edukacyjnych szkoły mają coraz większy problem z agresją. Aż dziesięć procent uczniów polskich szkół przyznaje, że jest dręczonych przez kolegów. Dwa procent badanych przyznało, że ma to miejsce codziennie. Na takie zachowania częściej narażone są dzieci z rodzin biednych lub kiepsko radzący sobie na WF-ie.

Najwięcej agresji jest w szkołach podstawowych. 49 proc. młodych ludzi ujawniło, że byli w tym czasie wyzywani, obrażani. Z agresją fizyczną, tj. biciem czy celowym potrącaniem, spotkało się z 33 procent uczniów szkół podstawowych. Co siódmy z nich powiedział, że był podglądany, obmacywany albo ściągano mu ubranie. Coraz częściej agresja ta kierowana jest właśnie w kierunku nauczycieli.

- Dziś wystarczy, że nauczyciel krzywo spojrzy na ucznia i może być to powodem, że rodzic będzie interweniował np. u prokuratora - nie owija w bawełnę Wojciech Jagiełło, wieloletni nauczyciel, związkowiec, a od niedawna wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla ds. oświatowych. - Nie mówiąc o tym, że nauczyciel nie ma prawa użyć siły do uspokojenia rozrabiającego ucznia.

Jagiełło przyznaje, że dla wielu młodych ludzi autorytet nauczyciela jest dziś dużo niższy, niż przed laty. - Młodzi ludzi urządzają tzw. ustawki, kręcą wszystko na telefonach a potem wrzucają do sieci i cieszą się z tego, że wobec szkoły będą wyciągane konsekwencje - opowiada Jagiełło.

Co ciekawe, szkoły starają się bardzo mocno ukrywać przemoc, która dzieje się za ich murami. Nauczyciele nie skarżą się dyrektorom, żeby nie usłyszeć, że „sobie nie radzą”. Dyrektorzy nie opowiadają o tym organom nadzorującym, bo boją się konsekwencji. - Kuratorium reaguje na każdy, nawet najdrobniejszy donos. Od razu w takich przypadkach przeprowadzana jest kontrola - tłumaczy Jagiełło.

To właśnie znak czasów. Dla wielu szkół jeszcze ważniejszy, niż poziom edukacji czy bezpieczeństwa, stał się wizerunek. Przed laty placówki oświatowe nie musiały specjalnie martwić się o uczniów. Po zniesieniu rejonizacji nauczyciele i dyrektorzy dwoją się i troją, żeby przedstawić swoją szkołę w jak najlepszym świetle. W coraz większej ilości szkół funkcjonują zespoły ds. promocji i wizerunku. Podstawówki, gimnazja czy licea wymyślają coraz bardziej nietypowe zajęcia. Chcą uczyć karate, gry w baseball, otwierają klasy policyjne, wojskowe. Wszystko po to, aby odróżnić się od innych. I przyciągnąć chętnych.

- Szkoły podchodzą dziś do ucznia jak do klienta - nie ukrywa Alicja Gajek, dyrektorka Zespołu Szkół Ekonomicznych w Nysie. - Wiadomo, że promocja w takich przypadkach jest bardzo ważna, ale ważne również, żeby zachować jednak te granice, do których najważniejszy jest poziom nauczania, a nie dbanie o własną promocję.

Przed laty niemal każda szkoła posiadała swoją własną stołówkę, gdzie uczniowie mogli jeść obiady nie obciążając w istotny sposób domowych budżetów. Ale w latach 90. wiele szkół zaczęło zamykać swoje stołówki. Powodem był głównie ich nie najlepszy stan techniczny i bardzo wysokie koszty remontów. W niektórych przypadkach zmodernizowanie samej kuchni wyceniano na ponad milion złotych. Rozwiązaniem była całkowita likwidacja szkolnych jadłodajni, oddanie jej ajentowi albo korzystanie z usług firm kateringowych. To drugie rozwiązanie wybrała m.in. Publiczna Szkołą Podstawowa nr 5 im. Karola Musioła. Szkolną stołówkę z prawdziwego zdarzenia zlikwidowano tam 20 lat temu. Przez ostatnie lata prowadził ją ajent. - Ale w czerwcu pani odeszła na emeryturę, nie ma komu jej zastąpić, na dodatek stołówka wymagałaby remontu - tłumaczy Alicja Mielniczuk, dyrektorka placówki.

Od 1 września szkoła korzysta z usług firmy kateringowej. Za zupę uczniowie płacą 2,5 zł, a za drugie danie 7,5 zł. Jeśli rodzic zamówi w abonamencie oba posiłki, to za cały obiad zapłaci 8 zł. W nielicznych opolskich szkołach, gdzie funkcjonują stołówki z prawdziwego znaczenia, dofinansowywane przez gminy obiady kosztują trochę taniej, od 4 do 6 złotych.

Jedną z niewielu szkół na Opolszczyźnie, gdzie taką stołówkę z prawdziwego zdarzenia udało się zachować, jest Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 2 w Opolu w skład którego wchodzi podstawówka nr 16. Dwudaniowy obiad z deserem kosztuje tutaj 3,5 zł i prawdopodobnie nigdzie taniej na Opolszczyźnie dzieci nie jedzą już pełnowartościowych posiłków. W tej cenie jest przykładowo: zupa pomidorowa, smażona ryba, ziemniaki, surówka i na deser banan, jabłko albo kiwi.

- Kiedy wiele lat temu za prezydentury Leszka Pogana likwidowano wiele stołówek my postanowiliśmy powalczyć o naszą - tłumaczy dyrektor Józefa Marciniak. - Argumentowaliśmy, że w Nowej Wsi Królewskiej mieszka coraz więcej osób, których sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Udało się przekonać władze, stołówka świetnie funkcjonuje do dziś.

Prawdziwych stołówek ubyło. Natomiast w szkołach przybyło boisk. A właściwie całych kompleksów sportowych. Takowy powstaje właśnie w Leśnicy. Przy miejscowej podstawówce budowane jest boisko do piłki nożnej ze sztuczną nawierzchnią o długości 56 metrów. Wokół będzie się znajdować bieżnia z nawierzchnią poliuretanową, a obok zaplanowano jeszcze dodatkowe boisko wielofunkcyjne do gry w koszykówkę, siatkówkę i tenisa. - Nasi uczniowie już wcześniej mieli sukcesy na różnych olimpiadach sportowych, chociaż brakowało nam infrastruktury. Aż nie chcemy myśleć, z jakimi wynikami będą wracać teraz - cieszy się Barbara Górna, dyrektorka szkoły podstawowej w Leśnicy.

W wielu opolskich szkołach powstały kompleksy sportowe warte wiele milionów złotych. Sęk w tym, że coraz lepsza infrastruktura nie przekłada się na kondycję młodych ludzi. W starszych klasach szkół podstawowych nie ćwiczy ok. 15 proc. uczniów, a w gimnazjach i liceach odsetek ten sięga nawet 30 procent. Tymczasem już blisko pół miliona uczniów w Polsce ma problemy z nadwagą lub cierpi z powodu skrzywienia kręgosłupa.

W szkołach utrzymały się biblioteki, chociaż nauczyciele przyznają, że uczniowie kiedyś przychodzili do biblioteki czy czytelni aby coś poczytać. Dziś głównie by... wydrukować. - Wcześniej uczniowie przygotowywali ściągi, więc musieli więcej czytać. Dziś głównie kopiują - mówi Alicja Gajek. - Ale bibliotek nikt nie myśli likwidować. Są potrzebne, chociaż wielu uczniów korzysta ze streszczeń, które są dostępne już z poziomu telefonu komórkowego.

Na samych półkach jest mniej beletrystyki, a za to więcej lektur. Tych ostatnich jednak czyta się mniej.

Największa zmiana w ostatnich latach zaszła jednak w szkolnictwie zawodowym. Jeszcze 20 czy 10 lat temu szkoły kształciły tak, jak im się chciało. Czyli jeśli miały nauczyciela przedmiotów budowlanych to kształciły budowlańców , nie interesując się tym, czy miejscowy rynek pracy w ogóle ich potrzebuje.

W efekcie kształcono bezrobotnych, ewentualnie fachowców, którzy wyjeżdżali później za granicę, by tam sprzedawać swoją wiedzę. Ale kilka lat szkoły zawodowe bardzo mocno się przeorganizowały. Wreszcie zaprosiły do współpracy miejscowe zakłady pracy, zapytały, jakie mają potrzeby. Biznes także zwietrzył w tym szansę, głównie ze względu na fakt, że przez ostatnie lata bezrobocie głównie malało. Zaczęto kształcić w tych zawodach, jakie są potrzebne. Czyli np. operatorów nowoczesnych obrabiarek cyfrowych czy mechatroników. Zakłady pracy dosłownie „zaklepują” sobie takich uczniów.

- Mamy umowy z kilkoma dużymi firmami z Kędzierzyna-Koźla i okolic. Oni chcą naszych absolwentów, pomagają w ich kształceniu, gwarantują miejsca pracy po zakończeniu nauki - podkreśla Maria Staliś, dyrektorka Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Kędzierzynie-Koźlu. Obecnie kształci się tam blisko setka młodych mężczyzn w zawodzie technik mechatronik. To szczególnie poszukiwany na rynku pracy zawód.

Jedna z lokalnych firm dofinansowała na przykład budowę robota jednego z uczniów. Następnie ten robot zdobył pierwszą nagrodę na konkursie dla młodych polskich konstruktorów. Jego laureaci dostają wizytówki szefów innych firm, którzy proszą o kontakt po zakończeniu szkoły i oferują etat.

- Uczniom na pewno jest dziś łatwiej przyswajać wiedzę, mają ku temu świetne możliwości, między innymi multimedialne. Ale nauczycielom coraz trudniej wypracować swój autorytet. To chyba największa zmiana jaka zaszła w naszych szkołach na przestrzeni lat - podsumowuje Wojciech Jagiełło.

Im młodsi, tym trudniej nad nimi zapanować

Wolą ukryć bolesną prawdę

Dawnych stołówek już nie ma

Tu się jeszcze uchowały tanie obiady

Mniej się czyta, więcej drukuje

Edukacja

Statystyki o przemocy w szkołach. 49 proc. młodych ludzi ujawniło, że byli w tym czasie wyzywani, obrażani. Z agresją fizyczną, tj. biciem czy celowym potrącaniem, spotkało się z 33 procent uczniów szkół podstawowych. 7 procent skarżyło się, że jest podglądfana, albo ściąganu mu ubrania,

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska