Przez żołądek do złota. Co jedzą mistrzowie

Fot. Paweł Stauffer
– Tłustych potraw nie tykam, dzięki temu nie mam problemu z nadmiarem kilogramów. A to w skoku wzwyż jest bardzo ważne - mówi sportowiec.
– Tłustych potraw nie tykam, dzięki temu nie mam problemu z nadmiarem kilogramów. A to w skoku wzwyż jest bardzo ważne - mówi sportowiec. Fot. Paweł Stauffer
Mistrz Europy w rzucie dyskiem idzie na schabowego z piwem, mistrz biegów średnich popija tajemnicze mikstury przywiezione z Kenii, a Orzeł z Wisły może zjeść ledwie 1500 kalorii dziennie.

Zawartość talerza sportowców jest równie ważna co talent i praca.

- Mam to szczęście, że mój organizm ma doskonałą przemianę materii i nie muszę stosować katorżniczych diet - cieszy się Konrad Owczarek, najlepszy opolski skoczek wzwyż. Uczestnik niedawnych mistrzostw Europy w Barcelonie. Przyznaje jednak, że musi przestrzegać godzin posiłków.
- Jem bardzo obfite śniadania i duże obiady. Kolacji najlepiej, gdyby nie było. Mój ostatni posiłek musi być przed dwudziestą - mówi zawodnik AZS-u Politechniki Opole. - Jedyne obostrzenie w menu dotyczy potraw tłustych, których nie mogę jadać. Dzięki temu nie mam problemów z nadmiarem kilogramów. A to w skoku wzwyż jest bardzo ważne. Na sukces wpływa szereg czynników czysto sportowych: technika, dynamika, siła, skoczność. Ale fizjologia i waga ciała też są istotne. Ociężali kariery nie robią.

Sałata Małysza
Podobne walory muszą posiadać skoczkowie narciarscy. Z jednej strony ma być moc w nogach. Z drugiej - nie powinni mieć nadmiernych kilogramów, które podczas lotu zwyczajnie są zbędnym balastem. Znane są przypadki anoreksji w gronie skoczków. To przyczyna depresji, w jaką swego czasu popadł Niemiec Sven Hannawald. Choć wyszedł z dołka, nigdy już nie wrócił do skoków.

Kiedy Adam Małysz wygrywał z niemiecką koalicją Hannavald, Martin Schmitt, szukano złotego środka jego sukcesu. I padło na dietę. Słynna bułka z bananem była nawet mottem pewnej reklamy telewizyjnej. Małysz przyznaje, że w jego dyscyplinie dieta stanowi bardzo ważny element układanki. I jest mordercza. Codziennie rozpisuje kalorie, dobiera posiłki z dokładnością do 20 gramów. Nie przekracza 1500 kalorii dziennie i musi z tego czerpać jeszcze energię do treningów.

To i tak wielki luksus. Finowie mieli dietę pozwalającą na 200 kalorii dziennie. Słynny Janne Ahonen w swojej biografii przyznał, że dwa razy dziennie jadł płatki owsiane na wodzie. Nasz "Orzeł z Wisły" ma stały kontakt z dietetykiem z Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie. Codziennie wysyła maila z informacją, ile czego zjadł. Odpisuje, czego było za mało, a czego za dużo, co byłoby zdrowsze, a co należy odstawić.

Pewnego razu Małysz napisał, że w niedzielę zjadł kaczkę. A w poniedziałek znów kaczkę, bo została z niedzieli. Pani profesor odpisała: "niech będzie kaczka, ale najwyżej raz w tygodniu".

Dytko z wozu, autu lżej
Wbrew pozorom nawet w rajdach samochodowych nie wszystko zależy od mocy silnika. Konie mechaniczne muszą jak najszybciej pociągnąć i wóz i… woźnicę. Dlatego kilka miesięcy temu nasz najlepszy kierowca Paweł Dytko zaczął się odchudzać.

- Przed sezonem chciałem stracić około 8 kilogramów - mówi kierowca z Nysy. - Udało się to zrobić tylko połowicznie. Na co dzień nie muszę dokładnie kontrolować swego menu. Ale w tygodniu poprzedzającym start, poza odpowiednim przygotowaniem samochodu, bardziej dbam też o kondycję fizyczną.

Takich dylematów nie mają przedstawiciele dyscyplin siłowych. Piotr Małachowski, mistrz Europy w rzucie dyskiem i zwycięzca prestiżowej Diamentowej Ligi, przyznaje, że na obiad potrafi zjeść trzy schabowe i uwielbia opychać się pączkami. Kiedy w Pekinie wywalczył wicemistrzostwo olimpijskie, bez ogródek powiedział, że po zawodach pójdzie na schabowego z piwem. Najlepszy polski kulomiot Tomasz Majewski też przyznaje, że dieta nie jest mu straszna, a na obiad zjada przynajmniej trzy kotlety wielkości talerza.

Schabowy i piwo
Do legendy przechodzą gotowane jajka Anity Włodarczyk. I nie chodzi o wielkanocne pisanki. Rekordzistka świata w rzucie młotem przed każdymi zawodami wcina po kilka jajek. To niemal jej startowy rytuał.

- Przed eliminacjami połknęłam cztery. Mam nadzieję, że przed finałem też będą - mówiła podczas zeszłorocznych mistrzostw świata w Berlinie. I były. Nasza kulomiotka zjadła pięć jajek, po czym posłała młot na rekordową odległość 77,96 m i została mistrzynią świata.

Przedstawiciele dyscyplin siłowych pozwalają sobie na większe porcje, bo w czasie ciężkiego treningu wielu zbędnych kilogramów się pozbędą. Morderczy trening ciężarowców także skutecznie spala nadmiar kalorii. W okresie przygotowań ich masa ciała znacznie przekracza limit wagi, w którym występują podczas zawodów. Dzięki temu mają więcej siły i mogą wykonywać znacznie cięższe treningi. Gdy zbliżają się zawody, regularnie zbijają wagę. Podobnie jest w sportach walki.

- Dwa miesiące przed ważnym startem, czyli imprezą rangi mistrzostw świata czy Europy, zaczynam redukować tkankę tłuszczową - mówi Tomasz Kowalski, najlepszy opolski dżudoka. - Przed zgrupowaniem reprezentacji pani dietetyk z Instytutu Sportu rozpisuje mi dietę i jej zalecenia przekazuję do działu żywienia.

Wcześniej zawodnik ma indywidualne spotkanie z dietetykiem. Opowiada o swoim codziennym żywieniu, jakie potrawy lubi, czego nie jada.

- Samo określenie "dieta" kojarzy się z wyrzeczeniami, dlatego dobiera się ją w taki sposób, by była jak najmniej męcząca i jak najbardziej urozmaicona - mówi Kowalski. - Podczas rozmowy dietetyk pyta o zawartość kaloryczną posiłków i godziny ich spożywania. W moim przypadku w okresie normalnych przygotowań spożywam około trzech tysięcy kalorii. By zredukować tkankę tłuszczową, ale też zachować siły na ciężkie treningi, miesiąc przed startem muszę ograniczyć się do dwóch tysięcy kalorii. Nie powinienem jadać po 19. To jest o tyle trudne, że wieczorny trening kończę o 21 i po nim muszę coś zjeść.

Głównymi składnikami jadłospisu są ryby, białe mięso, warzywa. Energetyczne wypełniacze to ryż i kasza. Pieczywo nie jest wskazane. Jeśli już, to ciemne, bo ma więcej błonnika.

- Ważną rolę odgrywa woda. Trzeba jej dużo pić, bo poza gaszeniem pragnienia daje wrażenie sytości - mówi Kowalski.

Trzeba się pocić
Spalenie tkanki tłuszczowej do końca nie załatwi kwestii odpowiedniej wagi przed zawodami. Sportowcy niemal do samego startu mają 2-3 kilogramy nadwagi.

- To już nie jest zbędny tłuszcz, tylko płyny, które trzeba wypocić dzień przed oficjalnym ważeniem - mówi Kowalski. - To nie jest dużo. Podczas intensywnego treningu tracę około dwóch kilogramów. Ważne, żeby dzień przed ważeniem nie uzupełniać płynów. To metoda dość skuteczna, choć nie do końca zdrowa.

Przed zawodami dba się o wagę, ale trzeba też dostarczyć organizmowi paliwa, by była energia.

- Stosuje się carboloading - mówi dżudoka AZS-u Opole. - To ma zagwarantować wysoki poziom węglowodanów, by mięśnie były przygotowane do większego wysiłku i energii. Po treningu piję odżywki, taki specjalny roztwór węglowodanowy. Mogę zjeść ryż i kaszę. - Batony energetyczne, banany i jogurty. To zestaw moich posiłków przed startem. Mają zapewnić energię i siłę - mówi z kolei biegacz Marcin Błaziński z Klera Dobrodzień. Brązowy medalista Młodzieżowych Mistrzostw Polski na 10 km w ciągu roku nie stosuje specjalnej diety, ale musi uważać na swoją wagę.

- Dwa razy w tygodniu muszę mieć sporą porcję mięsa, by mieć energię na duży wysiłek podczas treningów - mówi Błaziński. - Czasem chciałoby się zjeść więcej, ale trzeba uważać. Trudno jest zbić choćby kilogram nadwagi. A przed startem jest dużo energetycznych odżywek w płynach. To nasze paliwo.

Podczas niedawnych lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Barcelonie formą błysnął Marcin Lewandowski, który wygrał morderczy wyścig na 800 metrów. Na takim dystansie potrzebna jest nie tylko wytrzymałość, ale i szybkość. Mistrzami są biegacze z Afryki. Dlatego nasz lekkoatleta zaryzykował i przygotowania do najważniejszej imprezy spędził w Kenii. Przed startem wypił zaś tajemniczą miksturę, która miała być kluczem do sukcesu.

- No dobra, mamy miksturę, której używają Kenijczycy. Siara, czyli pierwsze mleko, plus miód, woda i mnóstwo cukru. Niedobre jak diabli. Ale Marcin pije co dzień, dostarczaną z Kenii - przyznał po złotym medalu Marcina Lewandowskiego w biegu na 800 metrów ME w Barcelonie jego brat i trener Tomasz Lewandowski. - Marcin wypił także przed biegiem dawkę płynu dostarczoną przez kenijskiego mistrza olimpijskiego Wilfrieda Bungei.

Lewandowscy próbują dociec w laboratoriach sekretu tajemniczej mikstury, by produkować ją w Polsce.

- Mamy już wstępne analizy biochemiczne i znamy już polskie odpowiedniki, ale na razie nie powiem jakie - mówi Tomasz Lewandowski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska