Richard Urban i Herbert Stannek - rycerze pierwszej godziny

fot. Archiwum prywatne
Założyciele TSKN przed gmachem Sądu Najwyższego (pierwszy z lewej) Richard Urban, trzeci z prawej Walter Stannek.
Założyciele TSKN przed gmachem Sądu Najwyższego (pierwszy z lewej) Richard Urban, trzeci z prawej Walter Stannek. fot. Archiwum prywatne
20 lat TSKN. Richard Urban i Herbert Stannek zaczęli organizować struktury mniejszości na długo przed ich rejestracją. Włożyli w to całe serce. 16 lutego 1990 był dla nich dniem wielkiej radości.

KOnkurs

KOnkurs

Towarzystwo Społeczno Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim zaprasza uczestników tamtych wydarzeń do udziału w konkursie z okazji 20-lecia istnienia TSKN.

Na konkurs można nadsyłać wspomnienia zarówno z okresu bezpośrednio poprzedzającego rejestrację Towarzystwa, jak i z pierwszych tygodni i miesięcy legalnego działania.
Na teksty, a także nagrania audio i wideo, organizatorzy czekają do 16 lutego. Proszę przesyłac je na adres: TSKN, ul. M. Konopnickiej 6, 45-004 Opole z dopiskiem “konkurs".

Pierwszy raz robiłem wtedy coś naprawdę z przekonania - wspomina po latach Herbert Stannek swoje zaangażowanie w powstawanie mniejszości. Czy mógł się nie zaangażować? Niemcem czuł się od dziecka. Języka polskiego nauczył się dopiero po powrocie z wojny. Mieszka w Gogolinie na skrzyżowaniu, więc nie musiał szukać Johanna Krolla, to do Stannków trafiała część tych ludzi z terenu, którzy szukali kontaktu z założycielem mniejszości.

W jego domu nocował niemiecki dyplomata, który przyjechał się spotkać z ujawniającymi się coraz odważniej Niemcami. Wypatrzył go czujny tajniak i pan Herbert miał nieprzyjemności.

Z tego pionierskiego okresu zostały mu w pamięci przede wszystkim spotkania z niemieckimi politykami, którzy przyjeżdżali na Śląsk. Na spotkaniu z liderem SPD Voglem w październiku 1989 oglądał go w telewizji cały Gogolin. Żeby po Krzyżowej spotkać się z Kohlem wypisał się na własne żądanie ze szpitala.

Z uśmiechem wspomina jak razem z Johannem Krollem wprawili w sierpniu 1989 w osłupienie przyszłego prezydenta Niemiec Johannesa Raua, który nie spodziewał się po nich tak dobrego języka niemieckiego. Kiedy wysłuchał przygotowanego przez nich tekstu o ich wizji mniejszości, powiedział: To jest dokładnie po naszej linii. Bardzo ich podniósł na duchu.
Richard Urban swoje zaangażowanie w mniejszość zaczął śpiewająco. Dosłownie. W 1988 roku prowadził w Jemielnicy bar “Uniwersalny" (dzisiejsza “Eka an der Ecke" i zaprosił do niego przyjaciół, żeby razem pośpiewać piosenki pamiętane z dzieciństwa.

Teksty kserowało się w jedynym punkcie w Strzelcach Opolskich, dopóki “smutni panowie" nie zaczęli zastraszać właściciela. Ale w Opolu nikt się już “Volkslieder" nie czepiał. Wprawdzie niektórych uczestników śpiewania próbowano zastraszać, a jakiś ubek nasmarował nawet na drzwiach baru swastykę, ale historii nie dało się już zatrzymać.

W ZSRR Gorbaczow rozmiękczał system pieriestrojką, w Polsce coraz odważniej podnosiła głowę “Solidarność". Coraz więcej było też takich, którzy deklarowali głośno, że od dziecka modlą się i liczą po niemiecku. Richard Urban był jednym z tych, którzy nie bali się stanąć w pierwszym szeregu. - Musieliśmy wziąć na plecy wór odpowiedzialności za to, co Niemcy robili w Polsce w czasie wojny - mówi.

Do historii przeszedł dzięki swemu pomysłowi na tranparent z Krzyżowej: Helmut, Du bist auch unser Kanzler. A podczas spotkania z kanclerzem w ambasadzie pan Richard poprosił Kohla o wpólne zdjęcie z delegacją mniejszości. Przechowuje je na pamiątkę do dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska