Rolnicy z powiatu kluczborskiego protestowali na DK nr 11. "To nasz krzyk rozpaczy"

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Rolnicy z powiatu kluczborskiego przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu przeciwko polityce rolnej Unii Europejskiej.
Rolnicy z powiatu kluczborskiego przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu przeciwko polityce rolnej Unii Europejskiej. Milena Zatylna
Do ogólnopolskiego protestu przyłączyli się również rolnicy z powiatu kluczborskiego. Niemal punktualnie o 12.00 prawie 100 pojazdów, podzielonych na małe grupy, wyruszyło ze stacji benzynowej w Ligocie Górnej przy drodze krajowej nr 11, by przejechać do ronda w Ciarce. Akcję nadzorowała kluczborska policja.

- To nasz krzyk rozpaczy, ale nawet nie przeciwko polskim rządom, nie przeciwko PiS czy PO, tylko przeciwko Unii Europejskiej, bo to tamtejsi urzędnicy nakładają na nas coraz to bardziej bzdurne, krzywdzące przepisy – informuje Marek Kaluza. – Nasze postulaty połączyły wszystkie organizacje rolnicze, czyli Agrounię, OPZZ, Solidarność i Związek Rolników Śląskich. Jesteśmy tu wszyscy razem.

Trzy najważniejsze postulaty rolników, to: „Stop dla polityki zielonego ładu”, „Stop dla importu artykułów rolno-spożywczych z Ukrainy” i „Stop dla ograniczenia hodowli w Polsce”.

- W polityce rolnej Unii Europejskiej za dużo jest zakazów i nierówności, a za mało korzyści – wyjaśnia Andrzej Morawiec, rolnik z Polanowic. - My mamy obostrzenia, a do Polski przyjeżdża towar z innych krajów, gdzie nie obowiązują takie rygory. Sytuacja jest niezrozumiała. Dziś czytałem artykuł, że producenci stali w zeszłym roku zagwarantowali sobie, że stal wyprodukowana poza Unią będzie opodatkowana. Tak powinno być również w przypadku produktów rolno-spożywczych.

Rolnicy są za pomocą walczącej z Rosją Ukrainie, ale nie chcą, aby to odbywało się ich kosztem.

- Nie możemy pozwolić dać się „zaorać”, bo to zmierza w tym kierunku – mówi Marek Kaluza. – Zresztą protestują też rolnicy z Niemiec, Francji, Holandii czy Rumunii. To pokazuje, że faktycznie jest problem.

Protestujący podkreślają, że opłacalność produkcji rolnej w Polsce z roku na rok spada i jest to przede wszystkim efekt działań Unii.

- Z roku na rok musimy mocno inwestować, by zachować ten sam dochód na czysto. Przykładem są same dopłaty bezpośrednie, które zaraz po wejściu Polski do UE wynosiły około 500 zł do hektara. Za ten rok będzie około 700 zł, a minęło już dwadzieścia lat – tłumaczy Andrzej Morawiec. - Jesteśmy oskubywani z każdej strony. Do tego dochodzi nakaz ugorowania 4 procent gruntów. Sytuacja niezrozumiała. Dlaczego ja, kupując pole, mam go później nie uprawiać? Dlaczego z zagranicy przyjeżdża towar, który nie ma żadnych norm, a nam się wiecznie je podkręca?

Rolnicy zaznaczają, że strajkują nie tylko w swoim imieniu.

- Robimy to też dla polskich konsumentów, by mieli zdrową, ekologiczną, naturalną żywność i wiedzieli, co jedzą – mówi Wojciech Górka z Komorzna.

Strajkujący mają duże oczekiwania wobec wiceministra rolnictwa Michała Kołodziejczaka, lidera Agrounii.

- Nie zazdrościmy mu tej sytuacji. Wszyscy patrzymy na niego. Czekamy, żeby nam pomógł i pokazał, że nas nie zdradził – dodają rolnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska