Urodzony w Strzeleczkach zbójnik zyskał sławę - nie tylko złą - na na zielonym i czarnym Śląsku. Do niedawna niejeden mały smyk paradujący po podwórku z zabawkowym pistoletem u pasa mógł usłyszeć od mamy czy babci: Ale z ciebie Räuberhauptmann Pistulka. Komiks ma być sposobem na promowanie gminy Strzeleczki, także za zachodnią granicą.
Na dowód, że Karol Pistulka urodził się w Strzeleczkach w roku 1848, wójt gminy Bronisław Kurpiela - pomysłodawca wydania komiksu o śląskim Robin Hoodzie - pokazuje odpis z tutejszej księgi chrztów. To ważny dowód, bo w niektórych internetowych biografiach Pistulki podaje się jako miejsce jego przyjścia na świat Strzelce Opolskie
- Dom, w którym się urodził, stoi u nas do dziś przy ul. Wodnej (na grobli) - dodaje wójt. Jakieś 30 lat temu mieszkało u nas przy ul. Dworcowej małżeństwo o nazwisku Pistulke, ale zmarli bezpotomnie i nazwisko tym samym zanikło. Pamiątką po zbójniku jest - usytuowana między Rynkiem a ulicą Kościelną - studnia Karola Pistulki. Według legendy ukrył się w niej podczas jednej z ucieczek przed policją.
Artur Klose, autor postaci Bobby'ego i Molly i popularnego, także w środowisku mniejszości niemieckiej komiksu "Tajemnice Opolszczyzny" mieszka i pracuje w Kassel. Ale podobnie jak bohater jego najnowszego komiksu pochodzi ze Strzeleczek. Prace nad książką rozpoczął od rysunków ołówkiem w... Rosji.
- Na zaproszenie moskiewskiego Goethe Institutu prowadziłem warsztaty dla młodzieży i studentów z filmu animowanego - mówi Artur Klose. - Rosjanie chcą się uczyć tej techniki, więc jeszcze w tym półroczu poprowadzę podobne zajęcia w Ufie, Jekatierynburgu oraz w Piatigorsku. Komiks o Pistulce zacząłem tworzyć w Biełgo-rodzie, w pełnej ikon pracowni mojego - poznanego na plenerze w gminie Strzeleczki - przyjaciela Grigorija Nowikowa.
Pistulka, niegdyś był popularny nie tylko na Śląsku, ale w całych Niemczech na zbójecką sławę pracował lat 1870-1875. Wraz ze wspólnikiem Wincentym Eliszaem, który dzieciństwo spędził w Straduni, dokonali wielu zuchwałych kradzieży nie tylko w Opolu, Głogówku i Kluczborku, ale też w okolicach Bytomia, Mikołowa i Katowic (mieli m.in. ukraść kasę dyrekcji firmy Thiele-Winckler).
Według legendy chętnie dzielili się łupem z rodzinami w biedzie, zostawiając im pod osłoną nocy pieniądze pod drzwiami. Wiele razy uchodzili przed policją w przebraniu. Udawały im się także zuchwałe ucieczki z aresztów, m.in. w Rybniku i Łabędach. Wszystko do czasu. Około 1874 roku zostali schwytani. Pistulkę sąd w Bytomiu skazał na śmierć. Zanim wykonano wyrok, zbójnik zmarł z powodu zatrucia wywołanego połykaniem surowego tytoniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?