Ryszard Zembaczyński: Po mnie Opolem może rządzić kobieta

Archiwum / Sławomir Mielnik
Ryszard Zembaczyński, prezydent Opola.
Ryszard Zembaczyński, prezydent Opola. Archiwum / Sławomir Mielnik
- Moich potencjalnych następców jest wielu. Nie ja będę decydował, a wyborcy - mówi Ryszard Zembaczyński w rozmowie z Arturem Janowskim. Prezydent Opola zdradza też plany na drugą połowę kadencji.

Przeczytaj już dziś wywiad z prezydentem Opola po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo w sobotę w "Nowej Trybunie Opolskiej".

- Wie pan, jakie pytanie zadają sobie coraz częściej opolanie, którzy znają pana od lat?
- Nie.

- Na co choruje prezydent? Nie wygląda pan dobrze, dla wielu osób to oznaka choroby. Może warto przeciąć spekulacje i powiedzieć publicznie, o co chodzi?
- A kto jest w 100 procentach zdrowy? Myślę, że trudno byłoby znaleźć taką osobę. Jestem w stanie wypełniać wszystkie obowiązki, jakie na mnie obecnie ciążą. Czasem śpię dobrze, czasem źle. A w mojej pracy są wciąż nowe problemy i emocje. Poza tym latem tego roku kończę 65 lat. Wszystko to ma jakieś znaczenie.

- Od pana kolegów partyjnych, i to takich, których trudno posądzać o wrogość wobec pana, usłyszałem, że doradzali dłuższy, kilkumiesięczny urlop. Co więcej, przygotowują się na sytuację, gdyby musiał pan odejść ze stanowiska przed końcem kadencji.
- Urlop jest potrzebny każdemu, kto pracuje i ja też z niego skorzystam. Chcę jednak podkreślić, że jestem odpowiedzialny za sporą organizację, a taką jest urząd miasta. Potrafię podejmować trudne decyzje i cały czas pracujemy nad tym, aby urząd jeszcze lepiej działał. Stajemy wręcz na głowie, aby ściągnąć do Opola nowych inwestorów bo na tym polu mamy największe szanse w województwie. Wyzwaniem dla jest nas wszystkich wzrastające bezrobocie. Dłuższy urlop przewiduję, ale za dwa lata, gdy skończę tę ostatnią kadencję.

- Wytypował pan następcę? W sylwestra po raz pierwszy zamiast pana na scenie, ustawionej pod ratuszem, pojawił się wiceprezydent Krzysztof Kawałko. Wiele osób odebrało to jako kolejny znak, bo w ubiegłym roku to wiceprezydent Kawałko zastąpił już pana podczas festiwalu.

- Moich potencjalnych następców jest wielu. A co do życzeń noworocznych na Rynku, to na 3 minuty przed północą tak naprawdę nikt ich nie chce słuchać. O północy wolałem złożyć w domu życzenia chorej na grypę żonie. Po raz pierwszy od dziesięciu lat. Jeszcze 20 minut przed północą byłem na rynku wśród naszych mieszkańców.

- Ale to pan do składanie życzeń wytypował wiceprezydenta Kawałko, który obecnie jest wszędzie. Doszło do tego, że organizuje swoje własne konferencje prasowe. Wiele osób czyta to tak, że to jednak jego wybrał pan na następcę.
- Nie ja będę decydował, ale wyborcy. Oczywiście, fajnie byłoby, gdyby to pan Krzysztof Kawałko mnie zastąpił, bo jest jednym z listy dobrych kandydatów. Ale poczekajmy z takimi wskazaniami.

- A jeśli ktoś zapyta?
- Wtedy się zastanowię. Nie rozumiem jednak dlaczego wciąż mówi się i pisze o kandydaturach męskich. Może zastąpi mnie kobieta?

- Z państwa grona kandydatką mogłaby być tylko europosłanka Danuta Jazłowiecka.
- Podzielam pana opinię. Jest osobą, która ma kwalifikacje i kompetencje, aby ewentualnie myśleć o takiej funkcji. Co więcej, ma fantastyczną umiejętność gromadzenia wokół siebie utalentowanych ludzi. Ale dwa lata to bardzo długi czas w polityce. Trudno już dziś wyrokować, kto będzie kandydował.

- Podsumował pan dwa ostatnie lata swojej ostatniej kadencji? Z czego jest pan najbardziej zadowolony?
- Udało się zrealizować kilka rzeczy, których nie zakładałem. Pierwszym przykładem jest powołanie Aglomeracji Opolskiej. Ta decyzja jest odpowiedzią na pytanie, czy stać biernie obok działań innych aglomeracji i metropolii, czy jednak spróbować iść z tym nurtem w przyszłość. Wiem, że było i jest wiele obaw, ale już teraz mogę śmiało powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę i wspólnie z innymi samorządowcami możemy zdziałać wiele dobrego nie tylko dla siebie, ale dla całego regionu. Drugi taki przykład to park technologiczny. Powołaliśmy go, bo zobaczyłem, że inne duże miasta już od dawna takie instytucje mają i są to miejsca, gdzie one świetnie funkcjonują. Czasem tak sobie myślę, że gdy porównać Opole do innych dużych miast w Polsce, to nie mamy się czego wstydzić. Nadążamy za nimi w każdym elemencie.
- Chyba jednak nie wszystko idzie tak, jak pan zaplanował. Powinniśmy już być po decyzji, gdzie powstanie nowy most przez Odrę. Jego budowa połączona z całą trasą, miała się rozpocząć w tej kadencji. Zgodzi się pan, że nie ma na to już żadnych szans?
- Nie zdążymy rozpocząć tej budowy, ale to dlatego, że formalności związane z tak dużą i skomplikowaną inwestycją czasem trwają latami. Przed nami nie tylko decyzja wyboru jednego z dziesięciu opracowanych wariantów, ale też faza badań geologicznych i projektowania. Dołożę jednak wszelkich starań, aby tym roku, po konsultacjach społecznych udało się wybrać dwa najlepsze rozwiązania niezbędne do opracowania studium wykonawczego.

- Naprawdę może zgodzić się pan na budowę przez wyspę Pasiekę tzw. trasy średnicowej? Planowana jest pod oknami pana sąsiadów.
- Jeśli będzie taka konieczność, a ten wariant zostanie uznany za najlepszy, to tak. Trasa jest naszym priorytetem inwestycyjnym i ma kluczowe znaczenie dla dalszej przyszłości miasta. Jeśli mamy być nadal sprawnym sercem regionu, to nie może być u nas godzinnych korków samochodowych w centrum miasta. Taki problem jest nie tylko na ulicy Piastowskiej, ale także na Oleskiej, gdzie rano samochody wjeżdżające do Opola stoją w kolumnie o długości czterech kilometrów. Przed nami jest bardzo trudny temat przebicia ulicy Sosnkowskiego w kierunku na Kluczbork. Trzeba o tym myśleć w perspektywie lat 2014 - 2020, gdy będą nowe unijne i ministerialne dotacje.

- Czy nie większym problemem jest dziś jednak depopulacja i stale zmniejszająca się liczba opolan? Z pomysłów na walkę z tym problemem pamiętam tylko ruch z dopłatami do prywatnych żłobków. Czy to już koniec państwa pomysłów?
- Uważam, że jeśli mieszkańcom naszego regionu zapewnimy lepszy dostęp do pracy, to problemy socjalne niemal same się rozwiążą. To praca jest początkiem stabilizacji. Trudno bez niej komukolwiek planować przyszłość i chęć związania się na stałe z miastem. Dlatego nie tylko wszystkie możliwe siły skupiamy na zagospodarowaniu wolnych terenów w Opolu, ale także współpracujemy z gminą Dąbrowa, która ma potężny teren inwestycyjny na granicy z nami. Te działki trzeba jednak kompleksowo uzbroić. Wspólnie podejmujemy działania w tym kierunku.

- Jest pan pewny, że Opole też? Rozmawiamy dosyć często i dostrzegam u pana zmianę filozofii. Już nie ma takiego nacisku na kolejny ładny plac, czy obiekt sportowy. Ostatnio powiedział pan też wprost, że miasto czeka teraz trudny okres.
- Gorsza sytuacja gospodarcza w Europie, jak i w kraju musi mieć na nas wpływ. Trzeba brać pod uwagę to, że w dużym stopniu skończyły się pieniądze europejskie, a następne rozdanie dopiero ruszy w 2014 roku. Już wiemy jednak, że na upiększanie miasta funduszy europejskich nie dostaniemy. Musimy przygotowywać już teraz projekty innowacyjne, związane z nowoczesną gospodarką. Trzeba Opole "ruszyć" i wprowadzić na ścieżkę rozwoju którym najważniejsze są talenty i wiedza.

- Dlatego sprzedajemy akcje Energetyki Cieplnej Opolszczyzny? Ponoć tylko trzy osoby w ratuszu znają wycenę akcji, która jest już w urzędzie miasta.
- Tak, to prawda. Wycena leży w mojej kasie pancernej i do czasu rozstrzygnięcia przetargu tam pozostanie. Akcje ECO sprzedajemy z dwóch powodów. Po pierwsze, potrzebujemy pieniędzy na nową trasę przez Odrę, po drugie samorząd nie jest od prowadzenia produkcji przemysłowej, o czym przekonują nas eksperci. Wprawdzie ECO SA świetnie się rozwija, inwestuje i przejmuje kolejne spółki poza województwem, ale doprawdy nie ma potrzeby, abyśmy nadal byli udziałowcem tego dużego przedsiębiorstwa. Nie będziemy jednak sprzedawać udziałów w ECO na siłę. Oferta musi być odpowiednio wysoka, a inwestor branżowy. Przed podjęciem ostatecznej decyzji skonsultujemy się na pewno z radą miasta. Jestem jednak głęboko przekonany, że jeśli pozyskamy te pieniądze, to będą one jednym z kolejnych impulsów rozwojowych Opola i pomogą nam tworzyć nowe miejsca pracy.

- Ile jeszcze ich potrzeba w Opolu?
- Na razie w samym Opolu jest ponad 50 tysięcy miejsc pracy, ale potrzeba do 2020 roku jeszcze z 10 tysięcy. Chodzi mi jednak nie tylko o samo miasto, ale również o nasze otoczenie w postaci sąsiadujących gmin. Te 10 tysięcy to pewien horyzont, do którego będziemy dążyć. Czas pokaże, czy nam się uda.

- Zastanawiam się, czy teraz nie mówimy przypadkiem o kolejnych, nisko płatnych etatach w marketach.
- Nie. To muszą być inteligentne miejsca pracy. Opole ma nowoczesne laboratoria na uczelniach, ale one niczego nie produkują. W naszym regionie potrzebujemy pilnie utworzenia kilku instytutów naukowo-badawczych. Widzę miejsce np. dla instytutu ekologii, czy instytutu badań przyrodniczych. Jak pan to słyszy, to pewnie ma pan od razu wątpliwości. Proszę jednak pamiętać, że niebawem wielu pracowników uczelni, ze względu na niż demograficzny, zostanie bez pracy. Oczywiście, nie będzie tak, że na masową skalę będziemy w opolskich instytutach wymyślać patenty czy odkrycia naukowe, choć i to nie jest wykluczone. Ale te nowe instytuty powinny przede wszystkim transferować wiedzę i technologię do firm w regionie, a także świadczyć usługi nie tylko opolskim przedsiębiorcom.

- Potencjalne nowe firmy chciałyby u nas inwestować, ale narzekają na brak biurowców wysokiej klasy. To jest pięta achillesowa naszego miasta.
- Całkiem poważnie myślimy o biurowcach. W miejscu istniejących ogrodów działkowych przy ulicy Sosnkowskiego mamy już ciekawy projekt planu, który umożliwia budowę takich obiektów, choć nie od razu na całej powierzchni ogrodów. W przyszłości to tam właśnie będzie mogła powstać cała dzielnica biurowa. Może dzięki temu ograniczy się skalę emigracji zarobkowej i eurosieroctwa.

- Z jednej strony mówi pan o biurowcach, a ostatnio miasto przejęło zabytkowy folwark, którego zagospodarowanie będzie nas sporo kosztować. Stać miasto na coś takiego w chwili, gdy wpływy z podatków maleją?
- Ten folwark będzie kiedyś jak z bajki. "Folwark" chcemy oddać w przyszłości twórcom kultury, harcerzom, restauratorom. Folwark jest wyzwaniem, które warto podjąć i pamiętać, że to zadanie na 10 lat. Podobnie jak sprawa przeniesienia stadionu żużlowego na inną, mniej uciążliwą dla mieszkańców lokalizację.

- Dalej pytam o koszty, bo ta sprawa coraz częściej się pojawia. Wiem, że np. rozbudowa Galerii Sztuki Współczesnej wywołała bardzo dużą różnicę zdań pomiędzy panem, a skarbnikiem miasta. Zadłużenie miasta wzrasta, a to będzie kolejny budynek, do którego trzeba będzie dopłacać.
- (Uśmiech) Tak, w sprawie galerii mieliśmy burzliwą dyskusję, ale takie też są potrzebne. Ta rozbudowa wracała do mnie jak bumerang. Galeria ma moją zgodę, bo projekt budynku jest tak prosty, że w każdej chwili możemy go wykorzystać na inne cele i chwilowo komuś wynająć. Ten nowy budynek jest z wielu powodów potrzebny. Wreszcie ta instytucja będzie miała własne magazyny na potężne zbiory, jakie posiada. Mam nadzieję, że uda się uzyskać unijne fundusze na jego powstanie.

- Wróćmy na koniec do pana osoby. Przyjmijmy, że jest 2014 rok. Pan żegna się z ratuszem i co dalej? Partyjni koledzy widzą pana w roli kandydata do sejmiku województwa.
- Tak mówią, ale co będzie, to jeszcze zobaczymy. Na pewno moja wiedza byłaby przydatna też w radzie miasta. Widziałbym się np. w roli przewodniczącego komisji rewizyjnej, który wiedziałby, co kontrolować (uśmiech). Tak na poważnie myślę, że moja obecność w radzie byłaby dla wielu osób i dla mnie też nieco niezręczna. Więc ten wariant jest wykluczony.

- A może nie będzie pan startował w wyborach? Sprawa sądowa z Bielska ciągnie się 10 lat i jeden wyrok skazujący, choć nieprawomocny, zapadł.
- Tylko wyrok prawomocny zamknie mi drogę do działalności publicznej. Jestem jednak na 99 procent przekonany, że ostatecznie zostanę uniewinniony, a moja apelacja będzie skuteczna. Potem "zabawa" zacznie się od początku. Nie wiem ile potrwa, ale już się przyzwyczaiłem, że procesy w Polsce czasem trwają latami.

- Da pan radę taki kolejny długi proces wytrzymać?
- Muszę. Będę walczył do końca tej sprawy o swoje dobre imię.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska