Rząd zdał pierwszy egzamin

Krzysztof Ogiolda <a href="mailto: [email protected] ">[email protected] </a> 077 44 32 581
Andrzej Jonas, ekspert ds. polityki międzynarodowej, redaktor naczelny "The Warsaw Voice": - W Brukseli osiągnęliśmy maksimum tego, co było możliwe.

Czy wynegocjowanie w Brukseli ponad 59 mld euro dla Polski w ramach funduszów strukturalnego i spójności jest sukcesem premiera i polskiej polityki zagranicznej?
- Mierzyć to trzeba możliwościami, jakie były w Brukseli, a nie naszymi nadziejami ani nawet propozycją luksemburską, bo to byłoby niepoważne. Biorąc pod uwagę sytuację, jaka była podczas tych rozmów, jest to dobrze zdany przez ten rząd pierwszy egzamin z polityki zagranicznej. Mimo że budżet nie odpowiadał nikomu, może poza Wielką Brytanią, w ostatecznej rozgrywce Polska potrafiła się znaleźć w gronie 25 krajów nie na samotnej pozycji i nie w roli partnera, który wszystkim się naprzykrza. Potrafiliśmy znaleźć sojuszników, dać im wsparcie i samemu ich wsparcie uzyskać. To jest nawet ważniejsze od pieniędzy.

- Na ile trwałe będą odnowione sojusze z Paryżem i Berlinem?
- W Unii nie ma stałych sojuszy, bo one byłyby dla UE niszczące. Polska w Brukseli pokazała, że potrafi wchodzić w sojusze doraźne i potrafi je budować, a to jest niesłychanie cenne. Przy okazji negocjacji na temat rybołówstwa ukształtuje się odmienny sojusz, a przy problemach truskawkowych czy hutniczych jeszcze inny. Nie należy więc wnioskować, że Trójkąt Weimarski jest teraz szczególnie silną i twórczą strukturą, która ukształtuje politykę wschodnią UE. Każda sprawa to jest odrębne wyzwanie.

- Postawa Polski w Brukseli potwierdza, że wobec Unii trzeba być twardym?
- W polityce w ogóle trzeba być twardym, ale twardość nie polega na tym, że nigdy niczego nie chce się zrozumieć i zawsze chce się wygrać wszystko. Istotą uprawiania polityki jest umiejętność osiągania kompromisu. Zaś cechą kompromisu jest to, że od stołu rokowań wszyscy odchodzą po troszę niezadowoleni i dokładnie tak było w Brukseli. Nie osiągnęliśmy tyle, ile byśmy chcieli, ale osiągnęliśmy maksimum tego, co było możliwe.

- Jak zatem ocenić głosy opozycji, która mówi - jak PO - o propagandowej euforii rządu czy nawet - jak LPR - o klęsce negocjacyjnej Polski?
- Dla Ligi Polskich Rodzin, cokolwiek Polska osiągnie w Unii Europejskiej jest złe, bo liga jest przeciwko polskiej obecności w UE. Ta partia podpisałaby się chyba tylko pod zamianą 24 członków Unii w naszych lenników. A Platforma Obywatelska jest wprawdzie propeuropejska, ale jako partia opozycyjna będzie tonować wszelkie nadmiernie optymistyczne oceny rządu Marcinkiewicza. Deklaruje, że chce merytorycznych wyników, ale nie chce ubierać rządu PiS-u w szaty zwycięzców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska