Już po raz czwarty przedstawiciel sądu próbuje sprzedać zawadzką hutę. Dotychczasowe przetargi kończyły się fiaskiem.
- Mieliśmy tylko jeden list intencyjny do tej pory - wyjaśnia Wiesław Henzler, pełnomocnik syndyka.
Tym razem sześciu zainteresowanych pobrało oferty. Wiesław Henzler: - To sporo, biorąc pod uwagę wielkość transakcji i specyficzną branżę. Chcemy wykorzystać ożywienie na rynku hutniczym. To jedyna szansa na sprzedanie huty.
W poniedziałek w południe koperty z ofertami zostaną otwarte. Gdyby doszło do transakcji, syndyk udowodniłby, że dobrze zrobił, utrzymując produkcję w Zawadzkiem. Przypomnijmy, że zarządza on przedsiębiorstwem od lutego ubiegłego roku, a w październiku oddał je w dzierżawę Walcowni Rur Andrzej. Dzierżawca nadal boryka się z brakiem wsadu.
- Chcemy sprzedać całe przedsiębiorstwo, ale może się okazać, że oferent będzie zainteresowany tylko częścią produkcyjną - zaznacza Wiesław Henzler.
Werner Małek, burmistrz Zawadzkiego, nieśmiało liczy, ile pieniędzy gminny budżet mógłby odzyskać po sprzedaży huty.
- Gdybyśmy tylko dostali te niecałe dwa miliony zaległości od syndyka, to mógłbym spłacić kredyty, które ma gmina i swobodnie dysponować budżetem - wyjaśnia. - Potrzeb jest wiele. Najważniejsze to kanalizacja i budowa gimnazjum.
Na ubiegłotygodniowej sesji radni z Zawadzkiego gościli syndyka. Janusz Struzik wyjaśniał im, że po sprzedaży majątku w pierwszej kolejności zaległe pieniądze dostaną pracownicy. Gmina, która jest w drugiej grupie wierzycieli, też ma duże szanse na odzyskanie zaległości. - Oby tak było - mówi burmistrz.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?