Małgorzata z Opola ze swoją rodziną przyszła na wigilię po raz piąty.
- Niby jest lepiej jest niż w ubiegłym roku, bo dostaliśmy mieszkanie do remontu, ale tylko mąż pracuje, więc na niewiele nam wystarcza - stwierdziła pani Małgorzata, która do "Okrąglaka" przyszła z czwórką dzieci, w tym z najmłodszym, trzymiesięcznym. - Bo co tylko zarobi, idzie na spłatę kredytu, który zaciągnęliśmy na remont.
Pani Małgorzata ma marzenie - chciałaby, żeby choć raz, bez proszenia kogokolwiek o pomoc, kupić dzieciom buty. Albo sprawić im za własne pieniądze prezenty na gwiazdkę.
We wtorek pani Małgorzata i jej dzieci zjedli tradycyjną wieczerzę wigilijną, a dzieci dostały prezenty. Organizatorzy już tradycyjnie oprócz 1400 paczek żywnościowych dla dorosłych, przygotowali specjalne paczuszki dla dzieci. Dlatego 4-letni Grześ, synek pani Anny, Grześ, niecierpliwił się podczas kolacji.
- Od rana czekał na paczkę - podkreśla pani Anna.
Wigilia dla samotnych samotnych, bezdomnych i potrzebujących rozpoczęła się o 16.00. Jej uczestników przywitała orkiestra z parafii św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach utworem "Nadziei Deszcz", pod batutą Joachima Wilczka. Jak co roku od 16 lat. Potem przemówił ordynariusz opolski, bp Andrzej Czaja.
- Jest wolą Ojca mego, żeby nie zginął żaden z tych małych - zwrócił się ciepło bp Andrzej Czaja do uczestników wigilii. - Słyszymy z mediów, że tylu z was podczas mrozów zginęło. Jak o to zadbać, żeby nie zginął żaden z Was? - pytał dalej biskup.
Potem bp Andrzej Czaja wyszedł za stołu i łamał się z wigilijnymi gośćmi opłatkiem. - Jestem od kilkunastu lat bezdomnym, dla mnie to wielki zaszczyt, że taki ważny "gość" przełamał się ze mną opłatkiem - mówił ze wzruszeniem 46-letni Piotr z Opola.
Opłatkiem z uczestnikami wieczerzy przełamywał się też wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski. - Jak komuś źle i narzeka, to powinien się wsłuchać w te problemy, z którymi borykają się niektórzy uczestnicy tej wieczerzy - powiedział "nto" wicewojewoda. - Widzę tutaj wiele samotności i cierpienia.
Jak zwykle podczas wigilii było wiele wzruszeń, popłynęło też wiele łez.
.
Organizatorzy wigilii szczególny nacisk położyli na wspólne kolędowanie. - To jest uzupełnienie opłatka, a wigilia to przede wszystkim bycie razem - tłumaczył Andrzej Toczek, prowadzący wspólne kolędowanie. - Śpiewanie zbliża ludzi, a wielu uczestników wigilii to osoby samotne.
Na koniec wszyscy uczestnicy wieczerzy dostali paczki. W tym roku były nieco skromniejsze, niż przed laty, ale jak tłumaczyli organizatorzy - wszędzie dotarł kryzys. Jednak uczestnicy wieczerzy tego nie zauważyli. - Jest dobrze jak zawsze - powiedziała nto pani Krystyna, dla której była to ósma wigilia.
- Wieczerzę mogliśmy przygotować dzięki firmom, przedsiębiorcom i datkom od ludzi dobrego serca - powiedział ks. Zygmunt Lubieniecki. - To im musimy za to podziękować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?