Depnął, zniknął.
To wolny kraj. Tylko Asia jest nie w humorze. Nie żeby facet był specjalnie męczący. Co to, to nie. Zresztą i tak nic by nie wskórał. Asia ma w tych sprawach zasady, które może wyliczyć, ale po co, skoro i tak ich nie zacytuję? Asia nie jest w nastroju do rozmów, bo ją kilka rzeczy wkurza. Moja gazeta na przykład, która napisała, że dziewczyny przy drogach śmiecą.
A nie śmiecą, bo proszę - Asia nie wiedziała, że tu będę, więc niczego nie inscenizowała. Podaje dłoń na przywitanie, a w niej ma ligninę ze zużytym… sprzętem. I teraz - proszę bardzo - możemy podejść parę metrów dalej, to podchodzimy, a tam torba plastikowa na zużyty sprzęt leży. Do połowy pełna, bo ruch dziś marny. Ale jest!
- Resajkling czy nie resajkling? - pyta Asia retorycznie.
Pizza, gdy wypadasz z obiegu
A drugi powód dzisiejszego ogólnego wkurzenia Asi jest taki, że - jak mówi - gdy tak sobie na to wszystko spojrzy z dystansu, na siebie, na świat, na mnie też, to ją bardzo przygnębiające myśli nachodzą. Bo Asia sporo czyta, gdy siedzi na pieńku (ma taki schowany w rowie) przy drodze. I myśli sobie, że to wszystko z nią samą to się może źle skończyć. Niedawno czytała taką historię w jakimś piśmie, o dziewczynie, która się natyrała całe lata, jak ona, przy drogach, naodkładała pieniędzy, a jak stuknęła czterdziestka, pomyślała Lindą, że "stara dupa jest", a ze starymi dupami nikt się tytłać po krzakach nie będzie, więc pora iść w biznes.
- I ona, ta dziewczyna - opowiada Asia - zaczęła się rozglądać za jakąś pizzerią albo czymś takim. A wyobraź sobie, że na takie jak my to czyha wielu cwaniaków. Wiesz - facetów, którzy wiedzą, że dziewczyna wypada z obiegu, więc musi inwestować. A wiele trzeba, żeby omotać dziewczynę? Pół życia puszczała się w krzakach z kim popadnie... Więc proszę ja ciebie - klaruje Asia - jak widzisz gdzieś starą, zniszczoną dziwkę, to masz jak w banku, że to przez jakiegoś faceta. No mówię ci - jak w banku! Faceci to… no może nie świnie, ale bardzo, bardzo blisko…
Cóż… Zapalmy…
Siedzimy na pieńkach (dały mi jeden, taki rezerwowy) i gapimy się na przejeżdżające samochody. Jola ma kieckę nie większą niż chustka do nosa, a Asia - biust, że Paweł musiałby robić zdjęcie teleobiektywem. Faceci za kierownicą, gdy żony siedzą obok, wbijają oczy w horyzont, za to ich ślubne przypatrują się dziewczynom z uwagą.
- Miałam kiedyś klienta, który przyjeżdżał do mnie przynajmniej raz na tydzień - mówi Jola. - U mnie ceny są stałe - pięćdziesiąt za laskę, osiemdziesiąt na sex. Tylko te cholery Bułgarki, co stoją za Walidrogami, zaniżają ceny, zdziry jedne... Ale o czym to… A! No i ten gość, wyobraź sobie, przyjeżdżał, płacił osiemdziesiąt i… gadał. A ja miałam tylko słuchać. I to ubrana - czujesz? I to nie był żaden tam polityk, tylko taki ptyś od biznesu. Znaczy, jaki tam biznes! On próbował coś rozwinąć, ale pieniądze były jej. I co on coś wyhatrał z tego całego biznesu, to ona mu zaraz zabierała i jeszcze z pyskiem! No i koleś był zdołowany. Kumplom nie ufał, w Boga nie wierzył, żony nienawidził - to do kogo poszedł po pomoc?… Nigdy mnie dziwką nie nazwał. Zawsze - pani Jolu, bo on taki więcej certolący… No staromodny.
Na drodze nie lubią Bułgarek
Polki mówią, że one nie mają wstydu, bo nie patrzą jak dają, tylko żeby najtaniej w okolicy. Sexersatz. Banał bez fantazji. Sama technika pozbawiona ornamentów. Mniejsza o szczegóły.
W każdym razie, mówi Anka, wiedzieć powinienem przede wszystkim, że to nie są Bułgarki, tylko Cyganki bułgarskie. I jest to wielka różnica, i dobrze, żeby ludzie sobie to wreszcie uświadomili. I ta różnica polega na tym, że Bułgar to sobie żonę zapisuje w urzędzie, a Cygan żonę kradnie. Pewnie, że Cyganowi to łatwo żonę ukraść. Cygan z natury jest przystojny, smagły, błyskotkę podaruje, gadkę wstawi i siuśmajtka już bez czucia w jego ramionach… Bułgar zaś to taki przeciętny facet, jak inni - wzdychają zgodnie dziewczyny. No, ale potem to Cygan przestaje być taki słodki - mówią dalej: - Bywa, że i na ulicę pośle…
- Bo to taki facet jak każdy inny - dopowiada Marzena, która wróciła właśnie pieszo z leśnej dróżki, bo tego pajaca, jej klienta, nie stać było na grzeczność odwiezienia dziewczyny z powrotem. Głupio mi za tego buca, więc wyciągam fajki do dziewczyn, ale dziękują, palą "marlboro". - Więc czy Bułgarka, czy Cyganka, jeśli kobieta, to zawsze ma przechlapane przez facetów - konkludują: - Powinna jednak dbać o godność i nie zaniżać cen. Nie psuć rynku.
Mówią, że nieopodal kuca przy drodze Czeszka. Ponoć odjechana dziewucha, tylko czasem jej się nie chce gadać. To jedziemy do Czeszki.
Głowy nie dam, ale ta Czeszka wygląda trochę na hippiskę, która ćwierć wieku temu zgubiła drogę do Woodstock. Trudno określić wiek, zwłaszcza że się nieco utytłała w przydrożnym kurzu. Szczerze mówiąc - trochę brudna jest i nawet nie ma na czym siedzieć, więc kuca, a wabi ostatnim swym atutem - pięknymi, rozpuszczonymi włosami.
Możliwe, że Czeszkę dlatego uznają za milkliwą, bo polskim w ogóle nie włada, a o tym, że nie zamierza rozmawiać, informuje dziwnym dialektem rosyjsko-czeskim. Szkoda, bo chciałem zapytać, że skoro po czesku miłość to laska, jakże więc określają to drugie - najpopularniejszą w końcu na tej drodze usługę.
Chciała tylko piwa. I aż nam się z Pawłem wstyd zrobiło, że tak nie rzygotowani pojechaliśmy zbierać materiał.
Najważniejsze, żeby mieć gdzie wrócić
Kaśka siedzi opodal. Ma składane krzesełko, jak wędkarz. Wszystko ma uporządkowane jak skrzętna gospodyni kuchnię: jest woda, są jednorazowe kubeczki. Sprzęt tkwi w specjalnej przegródce torebki. Ułożony wedle kolorów, typów i smaków - już dla własnej przyjemności. Kaśka ma figurę dobrze wyrośniętej bułeczki i wie o tym. Jeśli poprzednie dziewczyny odsłaniały ciała, to Kasia przykrywa, pobudzając w ten sposób wyobraźnię kierowców. Identycznie zachowują się specjaliści od reklamy, którzy dawno odkryli, że skuteczniejsze od walenia po oczach jest poszeptywanie do podświadomości.
Kasia jest nieufna. Ale coś ją gryzie. Mówi, że pracę na drogach zaczęła w wieku 16 lat, a za chwilę stuknie jej trzydziestka, więc…
Mówi, że gdyby wtedy miała ten rozum, co ma teraz, inaczej układałaby swoje życie, więc…
Ma gdzie wracać, bo rodzina… chyba wie… na pewno wie, przecież cudów nie ma - skąd dziewczyna w jej wieku miałaby tyle kapuchy co ona, ale z drugiej strony, jak wracać, skoro…. więc…
No i co, do diabła, miałaby w tym życiu zmienić? Tych piętnaście koła miesięcznie na rękę, bez podatku, na co? Na tysiąc pięćset z szefem idiotą, pijanym mężem i teściową jędzą?
- Na co zmienić?
Nie wiem. Palimy. Siedzimy na poboczu. Gapimy się na przejeżdżających, oni na nas…
Wolność panuje przy drodze
Jola wróciła na swój pieniek. Klient był młody, narwany. Kwadrans jej zajął, a pieniądze miał odliczone i w osobnej kieszeni.
- Czasem to ja się tym młodziakom dziwię. Widzę, jak jeżdżą w tę i nazad, w portkach im się gotuje, ale przełamać się nie mogą. Jak w końcu tak go zeprze, że się ośmieli, stanie i zagada, to po dziesięciu minutach jest gotowy. A mógłby tyle laseczek wyhaczyć za piwo, na byle dyskotece, zamiast się ze starszą panią zadawać…
- Bo taki młody - tłumaczy Joli Aśka - jest nagrzany, a jednocześnie się boi, że mu nie wyjdzie. I wie, że taka siksa to za coś takiego toby go zniszczyła wśród koleżanek. A z nami musi mu wyjść! Choćby mu ręce tak latały, że nie umiałby sam rozporka odpiąć! A jak mu raz wyjdzie, to potem łatwiej da radę z podfruwajkami - śmieją się.
- A wiecie, że zanim wymyślono terapeutów, to ojcowie prowadzili synów do burdelu, by nabrali doświadczeń?
A tego to akurat nie wiedziały, ale jeśli chodzi o burdele, czyli agencje towarzyskie, jak mówią ci, co to "bułkę przez bibułkę", więc jeśli być szczerym na temat burdeli, to źle tam się dzieje. Najogólniej problem jest w tym, że dziewczyna ma tam swego właściciela. A tak, właściciela. A taki potrafi powiedzieć: albo pracujesz na moich warunkach, albo twoja rodzina się dowie, co robisz.
A w lesie, przy drodze, dziewczyna sama jest sobie szefem. Jolka chce, to pracuje. Nie chce - dzwoni do koleżanki na komórę i jadą na plażę choćby do Osowca. Albo połazić za ciuchami. Albo na parę dni nad morze. Jaki problem?
- Jak pracujesz głową, to zaraz jesteś czyimś niewolnikiem, a jak pracujesz dupą - jesteś wolnym człowiekiem - śmieje się Jola.
A na wakacjach zawsze można dorobić
Z Jolą fajnie się gada, bo pogodnie podchodzi do życia. Jak mija nas kominiarz na rowerze, to aż piszczy z uciechy i mnie łapie za guzik. - Bo ja nie mam guzików - zanosi się śmiechem - tylko rzepy! Muszę umieć szybko wyskakiwać z ciuchów!
Bo też i Jola nie jest nieszczęsną dziewczyną, którą głód, wilczy kapitalizm, brak perspektyw, beznadzieja oraz gruźlica nieślubnego dziecka wygnały na drogę prostytucji. Jola jest ze ściany wschodniej, tam ma syna, dom, choć bez męża, "bo to zły człowiek był". Pracuje na drodze, piętnastkę na rękę wyciąga lekko, ale czasem robi sobie przerwę i zwiedza Europę. Zwłaszcza Skandynawia jej się spodobała. I zasady prostytucji tam. Czysto, bezpiecznie, z pełną ochroną zdrowotną. Mówi, że po Oslo mogłaby oprowadzać wycieczki. - Fajnie było - wspomina. - Zwiedzałam, bawiłam się, a jak brakowało forsy, potrafiłam dorobić w pół dnia i znów się żyło…
Dziewczyny na ogół chętnie opowiadają o sobie i pracy, ale z jednym ale: żadnych zdjęć. Ani z tyłu, ani z oddali, ani z zamazywaną twarzą - żadnych.
- Mafia się wkurzy?
- Gorzej. Rodziny mogą się dowiedzieć - mówią.
Rodziny to ten temat, na który nie pogadamy. Nie i już. To musi wystarczyć za wszelkie wyjaśnienia. Ale możemy o mafii.
- Mafia - tłumaczą - powstaje tak: Podjeżdża klient i ma ochotę na wyjątkowo niebanalny seks. Dziewczyna odmawia, on nalega. Zaczyna być agresywny. Wtedy ona mówi: spieprzaj, bo zadzwonię na policję albo do mafii. Pierwsi cię zamkną, drudzy nawiercą kolana wiertarką. Chcesz? I wtedy ten buc buraczany spieprza, a potem kumplom opowiada przy piwie, że tirówki obstawia mafia. A drugi dopowiada, że każda z nas musi mafii płacić za miejsce przy drodze. I takie tam pierdoły. Wreszcie dziennikarze to opiszą, telewizja coś zachachmęci i jest mafia jak dzwon!
Jola przyuważyła dwa tygodnie temu gościa, który jeździł drogą w tę i z powrotem i zdaje się robił zdjęcia. Zadzwoniła z komórki na 112. Przyjęli zgłoszenie. Co zrobili - nie pytała. Fakt faktem - gość zniknął. - A utarg trzymam w biustonoszu - pokazuje. - Jak nasze babcie. Każdy facet ma w geny wbudowaną wiedzę, że to dla niego strefa najwyższego ryzyka, którą jeśli naruszy bez pozwolenia, może do końca życia mówić sopranem!
No, ale my tu tak sobie gadamy, a pieniądze przejeżdżają. Trzeba wracać do swoich zajęć.
- Tylko nie pisz, że jesteśmy biedne, samotne, głodne, zrozpaczone, co? Bo tak naprawdę to wykańczają nas te amatorki za Walidrogami. Ci, co chronią konsumentów przed tandetą, powinni im się przyjrzeć!