Skazani zwlekają

Ewa Kosowska-Korniak
Opolski rekordzista od 21 lat unika kary pozbawienia wolności. Zwykle to się udaje przez 2-3 lata.

21 LAT BEZKARNOŚCI
Przypadek Józefa G.
60-letni Józef G. został 10 lipca 1981 roku skazany przez opolski sąd na 10 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa. Czynu tego dopuścił się na terenie zakładu karnego, w którym odbywał karę za inne przestępstwo. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Najwyższy, kara miała być wykonywana od 1994 do 2004 roku (po odbyciu wcześniejszego wyroku). Od 1991 roku Józef G. ma przerwę w odbywaniu kary, gdyż zachorował na schizofrenię (przebywa w domu pomocy społecznej). Sąd co pewien czas zasięga opinii biegłego i odracza wykonanie kary z powodu choroby. Teraz Józef G. stara się o ułaskawienie. Jeśli prezydent nie skorzysta z prawa łaski, a Józef G. nadal będzie chorował, za 9 lat kara ulegnie przedawnieniu.

Według szacunków Ministerstwa Sprawiedliwości, w całym kraju 20 tysięcy skazanych nie odbywa kar pozbawienia wolności i to nie dlatego, że zakłady karne są przepełnione, więc trzeba czekać, aż się zwolni miejsce.
- Na pewno żaden skazany nie zobaczy u mnie na drzwiach zakładu kartki: "miejsc nie ma, nie przyjmujemy" - żartuje pułkownik Stanisław Krawiec, dyrektor Zakładu Karnego nr 2 w Strzelcach Opolskich. - Jest ciasno, mamy 106 procent przeludnienia, ale mamy także 30 rezerwowych łóżek. Każdego przyjmiemy.

Na Opolszczyźnie nie było przypadku, by zakład karny odmówił przyjęcia skazanego z braku miejsc, choć wolnych miejsc w zakładach karnych nie ma. Po prostu w więzieniach robi się coraz ciaśniej.
- Zgodnie z prawem, na każdego skazanego powinny przypadać 3 metry kwadratowe. Nie jesteśmy w stanie spełnić tej normy - mówi kapitan Jan Święty, kierownik wydziału penitencjarnego Zakładu Karnego w Nysie. - Konsekwentnie przerabiamy różne pomieszczenia na kolejne cele.
Również w Zakładzie Karnym nr 1 w Strzelcach Opolskich normy zostały przekroczone, skazani mogą liczyć jedynie na 2,5 m kw. powierzchni.
- Mimo przeludnienia, kilka osób możemy przyjąć - zapewnia Marek Leśniowski, zastępca dyrektora - o ile oczywiście zechcą się stawić w zakładzie karnym.

Zasada jest taka: to skazany dobrowolnie stawia się w wyznaczonym terminie w zakładzie karnym.
Sąd apelacyjny wydaje prawomocny wyrok, powiedzmy trzech lat pozbawienia wolności, sekcja wykonawcza sądu bezzwłocznie (dwa, trzy tygodnie) przekazuje dokumentację do zakładu karnego, w którym skazany ma odbywać karę. Sąd wzywa skazanego, aby w określonym dniu zgłosił się do zakładu karnego w celu odbycia kary. Mijają dwa, góra trzy miesiące od prawomocnego wyroku, skazany siedzi. To modelowa sytuacja, tyle tylko, że zdarza się bardzo rzadko.
- Jedynie w takich przypadkach kara spełnia swoje podstawowe cele: jest szybka, nieuchronna i ma właściwy oddźwięk społeczny - mówi sędzia Jarosław Benedyk, przewodniczący III wydziału karnego Sądu Okręgowego w Opolu. - Praktyka wygląda zupełnie inaczej. Jest wiele osób uporczywie uchylających się przed odbywaniem kary i wykorzystujących wszystkie przewidziane prawem możliwości, by tę karę odbywać jak najpóźniej.

Prawo pozwala odroczyć odbywanie kary o rok (art. 151 kodeksu karnego wykonawczego), jeżeli natychmiastowe wykonanie kary pociągnęłoby dla skazanego lub jego rodziny zbyt ciężkie skutki. Termin ten nie biegnie jednak od daty prawomocnego wyroku, lecz od daty wydania postanowienia o odroczeniu. To sprawia, że, wykorzystując luki prawne, wyjątkowo sprytni skazani nawet przez dwa lata wymigują się od pójścia za kraty. Inny przepis umożliwia odroczenie odbywania kary z powodu choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby, do czasu wyzdrowienia.
Czasem takie unikanie kary może się opłacać. Jeżeli kara pozbawienia wolności nie jest duża (do dwóch lat), a odroczenie jej wykonania trwało co najmniej rok, sąd może warunkowo zawiesić wykonanie kary (art. 152 kkw). W takich sytuacjach skazany w ogóle nie trafia za kraty.
Wielu "kandydatów na więźniów" unika skutecznie przez parę lat odbywania kary, ukrywając się przed policją.
- Jeśli skazany, mimo wezwania, nie stawi się do odbycia kary, policja ma obowiązek doprowadzić go do zakładu karnego - dodaje sędzia Benedyk. - Jest to na ogół trudne, gdyż skazani ukrywają się, zmieniają miejsca pobytu, nie mieszkają w miejscu zameldowania.
Nie ma problemów jedynie w przypadku kar długoterminowych (np. za zabójstwo), gdy w trakcie postępowania sądowego był stosowany tymczasowy areszt. Ogłoszenie prawomocnego wyroku jest równoznaczne z rozpoczęciem odbywania kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska