Spór o beczki z chemikaliami w Brzegu i Pogorzeli. Kto i kiedy je wywiezie?

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Ostatni transport z chemikaliami przyjechał do Brzegu prawdopodobnie w połowie stycznia. Tydzień później odkryto podobne odpady w Pogorzeli (na zdjęciu).
Ostatni transport z chemikaliami przyjechał do Brzegu prawdopodobnie w połowie stycznia. Tydzień później odkryto podobne odpady w Pogorzeli (na zdjęciu). Arciwum/JS
Na to pytanie wciąż nie ma odpowiedzi, a składowane w Brzegu i Pogorzeli chemikalia stają się symbolem urzędniczej bezradności.

Ostatni transport z chemikaliami przyjechał do Brzegu prawdopodobnie w połowie stycznia. Tydzień później odkryto podobne odpady w Pogorzeli (gmina Olszanka). Od tego momentu trwają urzędnicze przepychanki o to, kto ma te setki ton chemikaliów zutylizować.

Obie gminy rozpoczęły postępowania administracyjne, ale wiadomo było, że na ich zakończenie trzeba będzie czekać miesiącami. Dlatego burmistrz Brzegu Jerzy Wrębiak wskazywał, że utylizację mógłby zlecić sąd na wniosek prokuratury. Śledczy odrzucili jednak taką możliwość, tłumacząc, że prokuratura nie jest od zajmowania się odpadami.

Strażacy przyznają, że pojemniki, które znaleziono w Pogorzeli przypominają te odkryte kilka dni temu w Brzegu.

Składowisko chemikaliów w Pogorzeli. Kolejny magazyn toksycz...

Teraz rozpatrywana jest możliwość zastosowania ustawy o zarządzaniu kryzysowym: to pozwoliłoby zlecić usunięcie odpadów bez czekania na rozstrzygnięcia procedur administracyjnych. Ale znów pojawiły się rozbieżności. - Te dwa zdarzenia wystąpiły w jednym czasie i mają taki sam charakter, więc powinny być rozwiązywane na poziomie powiatowym - przekonuje Aneta Rabczewska, wójt Olszanki.

- Organem wiodącym powinien być powiat - wtóruje jej burmistrz Wrębiak i przypomina: - Zorganizowaliśmy już 13 posiedzeń miejskiego zespołu zarządzania kryzysowego, a pan starosta poprowadził tylko jedno takie spotkanie.

- Nie odżegnujemy się od koordynacji, ale gmin w działaniu nikt tu nie zastąpi - mówi tymczasem wicestarosta brzeski Jan Golonka. - Te dwa przypadki są zbieżne, ale nie są takie same i gospodarzami postępowań są pani wójt i pan burmistrz.

Tymczasem zagrożenie wciąż jest poważne. W Brzegu odpady zalegają nad samą Odrą. W Pogorzeli beczki są połamane, popękane, przeciekają i przed wywozem trzeba będzie chemikalia przelać do innych opakowań.

- Po wizji lokalnej zweryfikowaliśmy szacunki: tych odpadów jest nie 300, ale 500 ton, koszt utylizacji może wynieść ponad 2 mln zł - dodaje pani wójt. - Na taki wydatek gminy nie stać.

CZYTAJ TEŻ Kolejna bomba ekologiczna. Teraz w Namysłowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska