Strajk tylko by nas dobił

Witold Żurawicki
Dopiero teraz robotnicy otrzymują pełne wynagrodzenia za kwiecień i maj. Niektórzy grożą wniesieniem sprawy do sądu pracy.

W kwietniu dostaliśmy tylko zaliczki. Podobnie w maju. Od dwóch tygodni władze spółki zwodzą nas, że wypłaty w całości uregulowane zostaną na dniach. Ale pieniędzy nadal nie ma - mówi jeden z robotników, który woli zostać anonimowy ("nie należę nawet do związków zawodowych, więc przed wyrzuceniem z roboty nikt mnie nie obroni").
- Fakt, wśród załogi jest spory ferment. Niektórzy grożą, że wystąpią do sądu. Ale teraz sytuacja się uspokoi, bo rzeczywiście pieniądze powinny być lada dzień - przyznaje Bolesław Łotecki, wiceprzewodniczący zakładowej NSZZ Solidarność ?80 - organizacji związkowej najbardziej radykalnej wobec kierownictwa zakładu, która jeszcze w zeszłym roku przeprowadziła referendum w sprawie strajku generalnego. Strajku ostatecznie nie było, a potem zmieniły się władze spółki. Zaufaniem obdarzyły je wszystkie organizacje związkowe działające w "Kama Foods".

- Jednak sytuacja jest napięta, bo w Brzegu bezrobocie jest wysokie, dla wielu rodzin etat w naszej spółce to jedyne źródło utrzymania. Bez tych kilkuset złotych nie da się przeżyć. Dla wielu rodzin skończyła się już nawet pomoc braterska lub ze strony dalszej rodziny. Bo jak długo można dzisiaj pomagać nawet najbliższym? - mówi Konstanty Lipiński, przewodniczący Solidarności ?80. - Jednak zdajemy sobie sprawę, że ewentualny strajk byłby dla zakładu przysłowiowym gwoździem do trumny.
Ten związek jako jedyny wystąpił do władz spółki z oficjalnym apelem o uregulowanie wszystkich spraw płacowych. Bo w ludziach się już gotowało, a terminy wypłat podawane przez kierownictwo zakładu okazywały się nierealne.

- Problem wziął się stąd, że mieliśmy zablokowane konta bankowe. Na ich odblokowanie potrzeba było więcej czasu, niż się spodziewaliśmy - przyznaje Wiesław Buchowiecki, prezes zarządu i dyrektor generalny. - W ciągu dwóch dni wypłacone zostaną wszelkie zaległości, zresztą już wypłaciliśmy prawie 90 procent zaległości. Proszę jeszcze o odrobinę wyrozumiałości.
Kłopoty finansowe firmy sięgają roku 1997. Wtedy w zakładzie nowy właściciel (olejarnię sprywatyzowano w listopadzie 1994 roku) z Bostonu w USA - spółka White Eagles Industries - zaczęła prowadzić niezrozumiałą politykę kadrową - wszystkie funkcje kierownicze objęli cudzoziemcy. Ponadto nie trafiono z kilkoma decyzjami kapitałowymi. W efekcie "Kama Foods" (zmieniono też nazwę spółki) popadła w tarapaty: brakowało środków na skup rzepaku, więc nie było surowca. Z czasem zaniechano produkcji margaryn i olejów, spółka wdała się w spory z fiskusem, który wyliczył, że jest mu winna górę pieniędzy.
W ślad za fiskusem do Brzegu trafiły organy ścigania. Opolska prokuratura wszczęła śledztwo "w sprawie zasadności wydatków ponoszonych przez zakład za usługi niematerialne na rzecz kontrahentów". Istnieje podejrzenie, że poprzez sieć różnych spółek z Brzegu wyprowadzono ogromne pieniądze.

Kłopoty finansowe firmy szybko odbiły się na załodze. O ile w roku 1996 w "tłuszczach" pracowało ponad 800 osób, to na początku tego roku już tylko około 550. Poza tym znacznie spadły zarobki, które kiedyś robotników z olejarni windowały na szczyt drabiny płacowej w przemyśle. A dochodziły jeszcze różne dodatki finansowe (na różne święta, premia urlopowa itp.). O deputatach oleju i margaryn nie mówiąc.
W połowie lutego tego roku walne zgromadzenie akcjonariuszy dokonało generalnych zmian w radzie nadzorczej i przyjęło program naprawczy. Do zakładu wrócił Wiesław Buchowiecki - twórca niegdysiejszej potęgi firmy (w latach rozkwitu stała się jedną z najnowocześniejszych w Europie i zgarnęła ponad 30 procent rynku konsumenckiego tłuszczów jadalnych w Polsce).

- Udało nam się odbudować część zaufania załogi. Poza tym w tym roku przystąpimy ponownie do skupu rzepaku, więc odbudujemy zaufanie dostawców surowca - deklaruje Buchowiecki.
- Myśmy nowe władze też obdarzyli zaufaniem, stąd nasza wstrzemięźliwość co do jakichś akcji protestacyjnych. Ale z drugiej strony dostajemy razy od robotników, którzy chcą na czas pieniędzy, a ich nie dostają. Po pomoc przychodzą przecież do nas - mówi Łotecki, który sam chciał na swoim koncie bankowym otworzyć linię kredytową, lecz bank odmówił, bo uznał, iż jego pracodawca jest niepewny, więc nie wiadomo, czy na konto Łoteckiego wpłyną jeszcze jakieś pieniądze.
W "Kamie" działa kilka związków zawodowych. Niemal wszystkie z własnych składek wypłacają swoim członkom drobne zapomogi. Na przeżycie. Bo część załogi dostała w maju zaliczki na poczet pensji kwietniowych, potem w czerwcu wyrównanie, ale z kolei ledwie zaliczkę na poczet pensji majowej. I tak dalej. Niektórzy dostaną dopiero teraz całe pensje za kwiecień, maj i czerwiec.
- Firma odbija się od dna i w tym roku wyjdziemy już na prostą. W przyszłości takiej sytuacji już być nie powinno - obiecuje Wiesław Buchowiecki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska