Adwokat rodziny Łukasza Ś. z Nysy złożył w opolskiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa usiłowania zabójstwa.
W ubiegłą sobotę w Nysie 22-letni Łukasz Ś. został ciężko postrzelony przez policjanta Łukasza K. Dopiero w poniedziałek, w czasie trzeciej operacji, chirurdzy z WCM Piotr Jastrzębski, Zbigniew Kowalik i Krzysztof Kudyba wyciągnęli kulę z ciała rannego.
Kula utkwiła między kręgosłupem a aortą.
Tymczasem nyska prokuratura na razie prowadzi śledztwo w sprawie czynnej napaści na funkcjonariusza.
- Z zeznań interweniującego policjanta wynika, że kierowca audi kierował się wprost na niego z zamiarem przejechania go. Kierowca miał możliwość, żeby go wyminąć z obu stron, ale nie zrobił tego - mówi Bolesław Wierzbicki, zastępca prokuratora rejonowego w Nysie. - Policjant ruchami rąk i krzykiem wzywał kierowcę, żeby się zatrzymał. Bez efektu. Wyjął broń i użył jej w momencie, gdy samochód miał już na niego najechać. Policjant zeznał, że celował w dwa konkretne miejsca w obrębie karoserii, ale nie wie, w co trafiły pociski. Będziemy wyjaśniać wszystkie wątki sprawy
Zdaniem Wojciecha W., kolegi postrzelonego, który był wtedy razem z nim, Łukasz Ś. chciał tylko przestawić auto, zaparkowane na pasach.
- W tym czasie policjant, który stał początkowo razem z nami, zrobił trzy kroki w stronę auta i trzymając broń w obu rękach strzelił przez szybę, celując w głowę kierowcy - relacjonuje Wojciech W. - Drugi raz strzelił już za odjeżdżającym autem.
Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło ok. godz. 23 na parkingu pod tzw. wieżą ciśnień. Wojciech W. twierdzi, że w gronie 5 znajomych przyjechali tu, żeby sprawdzić, czy w wieży jest dyskoteka. Stali spokojnie i rozmawiali, kiedy podjechał policyjny radiowóz i policjant zaczął ich legitymować.
- Byliśmy trzeźwi i spokojni, nie mieliśmy narkotyków. Nie daliśmy powodów do interwencji - mówi Wojciech W.
- Policjant strzelał z bliska, najwyżej z odległości 1,5 metra, tak, żeby zabić - komentuje Piotr Ś. ojciec 22-latka. - Na szybie są jeszcze odpryski prochu.
Postrzelony Łukasz Ś. sam pojechał do swojego domu we wsi pod Nysą. Dopiero dwie godziny po zdarzeniu jeden z kolegów zawiózł go do szpitala w Nysie.
- Potajemnie zadzwoniłem do niego - mówi Wojciech W. - Rozmawialiśmy kilka sekund. Mówił, że bardzo cierpi i żebym przyjechał po niego.
Postrzelony Łukasz Ś. nie był karany. W nyskim sądzie toczą się jednak trzy sprawy, w których występuje jako oskarżony, miedzy innymi o udział w bójce.
Policjant Lukasz K., który użył broni w czasie zdarzenia, skarży się na groźby karalne, jakie pod jego adresem padają w internecie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?