Święty Marcin łączy ludzi

Redakcja
Św. Marcinowi towarzyszyli w Biedrzychowicach rycerze i dwórka. W ich role wcielili się członkowie Bractwa Rycerskiego "Sorontar” z Głogówka.
Św. Marcinowi towarzyszyli w Biedrzychowicach rycerze i dwórka. W ich role wcielili się członkowie Bractwa Rycerskiego "Sorontar” z Głogówka.
W wielu miejscowościach koła DFK z parafiami organizowały obchody związane ze św. Marcinem. Coraz częściej w nabożeństwach i pochodach uczestniczą także rodziny z większości.

W Biedrzycowicach tradycja Umzugu, czyli pochodu ze św. Marcinem na koniu - koniecznie białym - ma już osiem lat. Co roku zmienia się tylko trasa, by cała miejscowość mogła przeżywać wspólne świętowanie. Tutejsza mniejszość zorganizowała obchody już w niedzielę.

- Zebraliśmy się w jednej z bocznych ulic - relacjonuje Róża Zgorzelska, liderka mniejszości niemieckiej w gminie Głogówek. - I tu przeżyliśmy pierwsze bardzo przyjemne zaskoczenie, bo liczba uczestników była naprawdę rekordowa - ponad 250 osób zarówno dzieci, jak i dorosłych. Nie tylko z Bierzychowic, także z Głogówka i z innych okolicznych miejscowości. Kiedy doszliśmy do kościoła, okazało się, że świątynia była pełna.

Ale najpierw odbył się pochód. W postać świętego Marcina wcielił się Tomasz Tunkel z Twardawy, właściciel białego konia. W orszaku towarzyszyli mu dwaj rycerze i dwórka. W ich role, a także w postać żebraka, z którym żołnierz rzymski Marcin podzielił się połową wojskowego płaszcza, wcielili się członkowie Bractwa Rycerskiego "Sorontar" z Głogówka.

Przed kościołem odegrali oni scenkę pokazującą spotkanie Marcina z żebrakiem. Aktorzy przedstawili ją po polsku. Wersję niemiecką dialogów zaprezentowała pani Róża Zgorzelska. Także krótkie nabożeństwo w kościele było dwujęzyczne. Ksiądz proboszcz przybliżył postać św. Marcina i jej przesłanie w języku polskim. Dzieciaki zaprezentowały wiersze i piosenki o świętym żołnierzu i biskupie po niemiecku.

Druga część obchodów - już ściśle zabawowa - odbyła się w Farskiej Stodole. Nikomu nie mogło zabraknąć upieczonych w piekarni w Rzepicach rogali ani gorącej herbaty. Obok regionalnego muzeum zapłonęło wielkie ognisko, przy którym członkowie bractwa pokazywali rycerskie walki, a dzieci i młodzież też mogły "przymierzyć się" do dawnego oręża.

- Od lat jestem pomysłodawczynią i organizatorką tego marcinowego świętowania - mówi Róża Zgorzelska. - I z radością obserwuję, że uczestniczyło w nim w tym roku wiele osób i rodzin nie tylko z mniejszości niemieckiej, ale i z polskiej większości. Przyszli nie tylko na pochód i do kościoła, ale i na wspólną biesiadę. Z wieloma z nich udało mi się porozmawiać. Chcemy razem tutaj żyć i nawzajem się wzbogacać. Jeszcze kilka lat temu mogliśmy tylko o tym marzyć. Cieszyłam się bardzo z obecności wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska