Szpital pod kreską

Michał Lewandowski
- Jeśli szpital nie przestanie przynosić strat, zamkną go dostawcy - przestrzegał starosta Romuald Felcenloben (pierwszy z lewej).
- Jeśli szpital nie przestanie przynosić strat, zamkną go dostawcy - przestrzegał starosta Romuald Felcenloben (pierwszy z lewej).
Związki zawodowe i dyrekcja prudnickiego ZOZ rozmawiali wczoraj ze starostami o fatalnej sytuacji tamtejszej służby zdrowia.

Szpital już jest zadłużony na ponad 4 miliony złotych, a każdego miesiąca przynosi dodatkowych 200 tysięcy strat - alarmował starosta Romuald Felcenloben. - Trzeba natychmiast znaleźć oszczędności, bo inaczej szpital zamknie nie starostwo czy kasa chorych, ale dostawcy, którzy odmówią dostarczania leków, opału itp.
Już teraz aptekarze nie chcą dawać prudnickiemu szpitalowi nic na kredyt, bo ten nie płacił im za wcześniejsze dostawy.

Pieniędzy domagają się też pracownicy. - Pobory w stosunku do 2001 roku zmalały nam o 23 procent - wylicza Barbara Działoszyńska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Ponad 2 miliony ZOZ jest winny za niewypłacone podwyżki, które pielęgniarki wywalczyły przed dwoma laty w strajku, 600 tysięcy to zaległe za ubiegły rok premie, 80 tysięcy należności na kasę zapomogowo-pożyczkową.
Niektórzy lekarze mają już prawomocne wyroki sądu pracy nakazujące wypłacenie im przez ZOZ zaległych pieniędzy za dyżury (średnio po 6 tysięcy na osobę, razem około 500 tysięcy złotych).

- Niedługo stanie pogotowie, bo od października dyrekcja nie płaci za kontrakty - przestrzega Jerzy Ordysiński, chirurg, przedstawiciel Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Tym samym umowy automatycznie wygasają i lekarze przestaną przychodzić do pracy.

Wicestarosta Joachim Mazur stwierdził, że zdaniem kasy chorych prudnicki szpital został daleko w tyle co do jakości i standardu wyposażenia i usług medycznych. Rodzi to obawy, czy kasa w ogóle podpisze z nim kontrakty na niektóre usługi.
Zebrani zgodzili się z tym, winą obarczając poprzednią dyrekcję ZOZ, która nie inwestowała w sprzęt. Obecny dyrektor, Mirosław Kamiński, ma ambitne plany przebudowy szpitala w Prudniku i doposażenia go na łączną kwotę 10 milionów złotych. Problem w tym, że narazie nie ma pieniędzy ani na inwestycje, ani na bieżące funkcjonowanie.
- Jeśli rada powiatu się zgodzi, poręczymy wam kredyt, który pozwoli wam przetrwać - powiedział starosta Romuald Felcenloben, dodając, że problemem służby zdrowia i jej oddłużeniem powinny zająć się władze państwa. - My daliśmy już wam wszystko, co mogliśmy. Nawet 400 tysięcy z dróg - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska