22 kwietnia w Wodzisławiu Śląskim na posiedzeniu Rady Budowy autostrady A1 oprócz przedstawicieli wykonawcy, firmy Alpine Bau i zleceniodawcy - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad znalazł się także wiceminister transportu Tadeusz Jarmuziewicz. Nie wiadomo w jakim charakterze. "Pan poseł nie przedstawił się i nie wyjaśnił w jakim celu uczestniczył w radzie" - napisał w specjalnej notatce służbowej zaniepokojony przedstawiciel GDDKiA. Według autorów notatki wiceminister był bardzo zainteresowany rozliczeniami między Generalną Dyrekcją i Alpine Bau.
Sprawę ujawnił RMF FM.
Dlaczego obecność wiceministra tak zdziwiła inwestora? Bo zgodnie z dyrektywami ministra transportu spotkania z wykonawcami powinny się odbywać wyłącznie w obecności przedstawicieli GDDKiA. Szef resortu Sławomir Nowak twierdzi, że nic nie wiedział o obecności swojego zastępcy podczas rozmów dotyczących budowy autostrady A1.
Po spotkaniu uczestnicy pojechali oglądać most MA532. Jest to słynny "most niezgody" między Alpine Bau i GDDKiA. Awarie ujawnione na przełomie lat 2011 i 2012 uniemożliwiły oddanie obiektu i zablokowały dokończenie A1.
Po oględzinach reprezentant Alpine podszedł do delegacji GDDKiA i prosił o powrót na salę i kontynuowanie rozmów na temat rozliczeń.
Przedstawiciele Generalnej Dyrekcji pojechali na ustalone spotkanie, ale drugiej strony nie było. Po 20 minutach daremnego oczekiwania pojechali na obiad do restauracji w Mszanie. Tutaj, ku swemu zdumieniu, zastali biesiadujących wiceministra Jarmuziewicza, posła PO Krzysztofa Gadowskiego, wójta gminy Mszana oraz przedstawicieli Alpine Bau.
Według autorów notatki, panowie ci na widok osób z GDDKiA szybko opuścili lokal, nie odpowiadając nawet na "dzień dobry" i nie podejmując żadnej rozmowy.
Jak się tłumaczy Tadeusz Jarmuziewicz - czytaj w czwartkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.