Ten pomnik nikogo nie dzieli

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Osoby zaangażowane w odbudowę pomnika w Dytmarowie miały w niedzielę powód do radości. Wspólnie zapozowały więc do pamiątkowej fotografii.
Osoby zaangażowane w odbudowę pomnika w Dytmarowie miały w niedzielę powód do radości. Wspólnie zapozowały więc do pamiątkowej fotografii.
Pojednanie. Polacy z Dytmarowa ponownie poświęcili w swojej wsi niemiecki pomnik poległych w I wojnie światowej. - To dla nas najpiękniejszy dar - mówią przedstawiciele mniejszości niemieckiej.

Osiemdziesięcioletni Edward Hibner z Dytma-rowa koło Prudnika ze wzruszeniem pokazuje na kamienną tablicę: - Brat mojego ojca Franz Huebner zginął 1 lipca 1916 r., gdzieś we Francji, nawet nie wiem dokładnie gdzie. Jego nazwisko wyryto na tej pamiątkowej tablicy.

Podobne tablice i pomniki stawiano po I wojnie światowej w wielu miejscowościach Śląska. Wypisywano na nich nazwiska poległych mieszkańców, by rodziny miały się gdzie pomodlić, skoro groby zostały gdzieś daleko. W Dytmarowie tablica z 35 nazwiskami umieszczona została w kościelnym, kamiennym murze. W 1945 i 1946 r. prawie wszyscy mieszkańcy tej wsi zostali wysiedleni do Niemiec. Ich miejsce zajęli przybysze z centralnej Polski. Na miejscu została jedna rodzina autochtoniczna - Edwarda Hibnera.

- Mojego ojca wywieźli Rosjanie zaraz po przejściu frontu, choć wcale nie służył w wojsku - wspomina pan Edward. - Nigdy nie wrócił, podobno zmarł na Kaukazie. Nie zdążyłem go więc wypytać o wujka. W 1979 roku pierwszy raz pojechałem do rodziny w Niemczech. Od 90-letniej ciotki po dowiedziałem się, że na tej tablicy jest także nasze nazwisko.

Zaraz po froncie, w 1945, tablicę poległych zamalowano cementem, napisy stały się całkiem niewidoczne. Placyk pod kościołem zarósł krzewami i tujami, które zasłoniły pomnik. Dopiero w tym roku zarośla wycięto, a konserwator pieczo-łowicie odsłonił treść starych napisów. Wybudowano też brukowany chodnik prowadzący do pomnika.

- To było miejsce całkiem zapomniane, ludzie przestali na nie zwracać uwagę. Teraz to będzie chluba naszej wioski - mówi Stanisław Hajost z Dytmarowa, który pierwszy zaczął zabiegać o odtworzenie i ponowne poświęcenie monumentu. - Od wojny upłynęło 66 lat, żyjemy w zjednoczonej Europie, wszyscy jesteśmy Europejczykami, czerpiemy ze wspólnej kultury chrześcijańskiej. Nikt we wsi nie przeszkadzał, żeby to miejsce odremontować. Liczna obecność mieszkańców na uroczystości świadczy o tym, że to zaaprobowali.

Mieszkańcy i rada sołecka nawiązali współpracę z kołem MN w sąsiedniej gminie Głogówek. Wspólnie przygotowano wniosek o dofinansowanie skromnych prac remontowych, które wykonali także sami mieszkańcy. W minioną niedzielę odnowiony pomnik został uroczyście poświęcony po raz drugi.

- Temat jest trudny, nie wszystkie rany są już zagojone - przyznaje Jolanta Dumańska, sołtys Dytmarowa. - Jestem dumna, że nasi mieszkańcy wykazali się taką tolerancją i szacunkiem dla innych.
- Największe zmiany dokonały się w głowach mieszkańców wsi - mówi lider TSKN Norbert Rasch. - Zaraz po wojnie ich spojrzenia na to miejsce często były wrogie. W latach 70. zmieniły się w obojętność. Dzięki chrześcijańskiej miłości doszli do zrozumienia innych ludzi. To najpiękniejsze, co mogli nam ofiarować. Podobnych uroczystości w miejscowościach gdzie nie ma już przedstawicieli mniejszości, jest coraz więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska