To nie przeżytek

Magda Trepeta [email protected]
Jan Grabowski z Leśnicy (z lewej) na przeglądzie pokazywał ogiera Avanti.
Jan Grabowski z Leśnicy (z lewej) na przeglądzie pokazywał ogiera Avanti.
Dziś coraz więcej ludzi chce mieć konia - twierdzą hodowcy, którzy spotkali się na Regionalnym Przeglądzie Koni w Porębie.

Koński cennik

Koński cennik

2-3 tysiące zł - kosztuje jednoroczny koń bez rodowodu
4-5 tysięcy zł - zapłacimy za wierzchowca odchowanego i ułożonego, który nadaje się do jazdy
12 tysięcy zł - to cena konia krwi szlachetnej z rodowodem. Im bardziej znana hodowla, tym cena bardziej wzrasta: trzy - lub czterokrotnie
400-500 zł - wynosi miesięczne utrzymanie zwierzęcia. Płaci się za boks, jedzenie, wypuszczanie na pastwisko i opiekę weterynaryjną
600-1000 zł - zapłacić trzeba za najzwyklejsze siodło z materiału. Skórzane siodła są już bardzo drogie. Od 2 do 6 tysięcy, w zależności od marki. Co najmniej tysiąc złotych trzeba wydać na podstawowe akcesoria: wodze, popręg, uprząż, napierśnik
300 zł - co najmniej tyle będą kosztowały bryczesy i buty jeździeckie

Na jedną z najsłynniejszych "końskich" imprez w południowej Polsce właściciele stadnin zjechali po raz ósmy. Zgodnie przyznają, że z roku na rok przyjeżdża coraz więcej hodowców, ponieważ szkółki jeździeckie, pensjonaty i stadniny wyrastają jak grzyby po deszczu.

- W ten interes wchodzą przede wszystkim nowobogaccy, którzy nie mają pojęcia o hodowli koni - ubolewa Józef Rusnarczyk z Raciborza. Sam ma pod opieką 10 koni. Hodowlą zajmuje się "od zawsze".
Choć biznes się rozkręca, pan Józef żałuje, że jeździectwo stało się tak popularne.
- Cierpią na tym zwierzęta - mówi hodowca. - Taki laik kupi parę koni i myśli, że to wystarczy do rozpoczęcia interesu. A przecież zwierzęta trzeba jeszcze utrzymać, a to wydatek rzędu 500 złotych miesięcznie. Tyle trzeba zapłacić za jedzenie, przechowanie w pensjonacie, wypuszczanie na pastwisko. Wierzchowce muszą się przecież wybiegać. Patrząc na konia, od razu mogę rozpoznać, który jest non stop zamknięty w stajni, a który wybiegany, wysportowany.

Dawid Wojtyczka z Bujakowa (woj. śląskie) potwierdza, że stajni i szkółek jazdy przybywa. Jego stadnina jest znana w regionie, z tradycjami. Przejął ją po ojcu Waldemarze. Obecnie trzyma w niej 100 koni, w tym 20 własnych.
- Są to głównie konie szlachetnej półkrwi, ale bez papierów - opowiada hodowca. - Mamy także perełki, na przykład Matkę Lorda, klacz z hodowli ochabskiej z rodowodem. Kosztowała 12 tysięcy złotych. Cena konia bez dokumentów jest o wiele niższa i zazwyczaj nie przekracza 5 tysięcy.
Pan Dawid prowadzi stadninę w sposób nowoczesny. Każdy właściciel może odwiedzać swojego konia, dbać o niego. Jeśli nie chce, a zapłaci, zrobią to za niego ludzie Wojtyczki.
- Podstawowa kwota utrzymania zwierzęcia to 400 lub 500 złotych - przyznaje młody hodowca. - Jeśli ktoś życzy sobie, by z koniem pracować i go szkolić, koszty wzrastają.

Jeździectwo to dziś sport drogi. Choć stadnin jest coraz więcej, paradoksalnie wzrastają też ceny. Jak przyznaje Dawid Wojtyczka, jeszcze dwa lata temu za godzinę jazdy indywidualnej ludzie płacili u niego 20 złotych. Teraz taka sama przyjemność kosztuje dwa razy tyle.
- Przybywa konkurencji, ale klientów jest tyle, że każdy z nas może się utrzymać na przyzwoitym poziomie - przyznaje szczerze Wojtyczka. - Tym bardziej, że nie zarabiamy tylko na szkółkach jeździeckich i pensjonatach. Zajmujemy się także hodowlą, sportem i transportem koni. To naprawdę przynosi zyski.

Hodowcą "z innej półki" jest pan Jan Grabowski z Leśnicy. W swojej niewielkiej stajni ma pięć koni: klacze Aurelię, Livę i Linę oraz ogiery Avanti i Alberto. Zajmuje się wyłącznie hodowlą. Nie zatrudnia nikogo. Pomagają mu tylko dzieci, dzięki temu rodzina może się jakoś utrzymać.
- Jestem hodowcą sentymentalnym, a nie nowoczesnym - uśmiecha się Grabowski. - Konie były przy naszej rodzinie od zawsze. Kiedyś pracowały na roli, a teraz, gdy weszły maszyny, służą do zarodu.
Rodzina Grabowskich nie myśli na razie o otwarciu szkółki jeździeckiej i pensjonatu. - Trzeba w to włożyć spore pieniądze - mówi pan Jan. - A poza tym ja pomyślałbym przede wszystkim o wygodzie zwierząt, a nie ludzi. Chciałbym rozbudować stajnię i wybieg. A na razie nie mam ku temu warunków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska