To zabójstwo w 2000 roku zszkowało Opolszczyznę

Redakcja
4 stycznia 2002 roku w Niemczech zatrzymano 20-letnią Angelikę P. poszukiwaną listem gończym za udział w zabójstwie. "Polowanie" na nią przez rok elektryzowało Opolszczyznę, bo i zbrodnia, w której brała udział, zszokowała opinię publiczną.

Dramat rozegrał się w dniu św. Mikołaja 2000 roku. 28-letni Radosław P., odsiadujący wówczas wyrok za handel narkotykami i rozboje, przebywał w półotwartym zakładzie karnym przy ul. Partyzanckiej w Opolu. Tego dnia miał wyjść na kilkugodzinną przepustkę. Chciał spotkać się z żoną Jolantą i synami, dla których miał prezent - aparat fotograficzny typu polaroid.

Podczas przymusowej rozłąki jego połowica przejęła narkotykowe interesy, zakosztowała wolności i materialnej niezależności, więc i tęsknota za mężem z czasem jakby w Jolce osłabła. A pomógł w tym wydatnie młodszy od niej o pięć lat Piotr. Ona - efektowna blondyna i jeszcze wcale nie leciwa, on - spragniony i namiętny - pasowali do siebie jak ulał. I zakochali się. Wkrótce Jolka zaszła z Piotrkiem w ciążę, więc oboje na poważnie zaczęli planować wspólną przyszłość. Na drodze do szczęścia kochanków stało jednak małżeństwo, a ściślej mówiąc - mąż Jolki, Radosław P.

Żona chce cię sprzątnąć
Kobieta była przekonana, że zakochany w niej i zazdrosny mąż nie zgodzi się na rozwód. Uznała, że najlepszym sposobem na pozbycie się Radka będzie fizyczna likwidacja.

Poczyniła wiele drobiazgowych przygotowań, m.in. zdobyła broń. Działała z tak dużym rozmachem, że plotki o planowanym przez żonę zabójstwie Radosława P. rozeszły się w przestępczym półświatku i dotarły nawet do samego zainteresowanego. W listopadzie 2000 roku kumpel odsiadujący z Radosławem P. wyrok w Opolu Sławicach ostrzegł go wprost: "Twoja żonka chce cię sprzatnąć". Nie uwierzył.

Przepustka na tamten świat
Tymczasem jego małżonka działała dalej. W realizacji krwawego planu miała jej pomóc Angelika, zepsuta do szpiku kości 20-latka. Angelika mimo młodego wieku zaliczyła już sporo pobytów w poprawczaku, a w dodatku od 15. roku życia ćpała bez opamiętania. Jolka to wykorzystała i zatrudniła narkomankę jako opiekunkę dla synów, płacąc jej... amfetaminą. Wszystko układało się po jej myśli, lecz sen z powiek spędzał Jolancie zbliżający się koniec odsiadki Radka.

W dniu św. Mikołaja 2000 załatwiła mu kolejną przepustkę. Oficjalnie po to, by synowie (liczący wtedy 4 i 9 lat) mogli spotkać się z tatusiem. Wcześniej pojechała do poprawczaka, w którym siedziała Angelika, i nakłoniła ją do ucieczki. Wykopała też w lesie grób dla swojego męża.

5 grudnia dała Angelice pistolet i nakazała strzelić Radosławowi w tył głowy, gdy następnego dnia będą go autem przewozić do Brzegu na spotkanie z synami. Jak posługiwać się bronią, pokazał Angelice Piotr.

Nim dojechali pod zakład karny w Opolu Sławicach, by odebrać Radosława, Jolanta pokazała swemu kochankowi i Angelice wykopany w lesie grób. Zdaniem Piotra P. był on zbyt płytki i usytuowany w złym miejscu, postanowił więc przygotować kolejny, lepszy. W tym celu został w lesie, a jego kochanka i Angelika pojechały dalej.
Gdy Radosław P. opuścił zakład karny i przywitał się z żoną, wsiadł do samochodu. Za jego plecami siedziała Angelika, na jej kolanach spoczywał odbezpieczony rewolwer. Ale nie potrafiła strzelić, zrobiła to dopiero pod wpływem zimnego i karcącego spojrzenia Jolanty. Śmiertelny strzał padł z odległości 20 cm.

Zdradziła ich komórka
Zwłoki Radosława P. miały zostać ukryte w lesie. Ale samochód utkwił w błocie na leśnej drodze. Kobiety telefonicznie skontaktowały się z Piotrem P. i wszyscy naprędce ustalili wspólną wersję wydarzeń. Jolanta i Angelika porzuciły wóz i spoczywające w nim ciało Radosława. Jego żona złapała "stopa" i po drodze bardzo dramatycznie opowiadała kierowcy, że przypadkowy autostopowicz strzelił do jej męża, a jej o mało nie zabił. To była próba generalna przed "występem" na policji, gdzie niebawem zgłosiła się Jolanta.

Auto z ciałem Radosława znaleziono 7 grudnia rano.
Policjanci nie wierzyli jednak w historię o przypadkowym autostopowiczu i szybko znaleźli dowody, że było zupełnie inaczej. Aresztowali Jolantę i Piotra zaraz po pogrzebie jej męża. Kobieta stanowczo zaprzeczała, jakoby Piotr miał coś wspólnego ze zbrodnią. Sama też się wypierała, ale na próżno. Oboje zdradziła kamizelka, którą Jolka zdjęła z siebie i przykryła głowę swego nieżyjącego męża. Zapomniała, że w ubraniu została komórka, a w niej SMS-y słane przez kochanków do siebie po tym, jak auto ugrzęzło na leśnej drodze.

Wyrok we łzach
Angelika P. po morderstwie pozbyła się broni i uciekła do Niemiec, w czym pomogli jej bliscy, ale na początku 2002 roku wpadła. Podczas procesu skończyła się miłość Jolanty i Piotra - kochanek zaczął wypierać się romansu. Utrzymywał, że podczas zbrodni nie było go w samochodzie i sąd w to uwierzył. Nie dał jednak wiary, że Piotr P. jest niewinny - o tym, że w aucie przebywał w dniu zabójstwa, chociaż może nie w momencie oddawania strzału, niezbicie świadczyły pobrane z pojazdu zapachy.

Jako świadek zeznawał m.in. Adam P., ojciec zamordowanego i oskarżyciel posiłkowy. Zeznał, że już w dniu zabójstwa nie uwierzył w wersję podaną wówczas przez Jolantę, jakoby Radosława zastrzelił autostopowicz. - Od początku podejrzewałem, że Jolanta jest morderczynią. Powiedziałem to przez telefon jej matce i swojej żonie. Nawet pokłóciliśmy się o to z żoną - zeznawał Adam P.
Ostatecznie sąd uzanł, że motorem zbrodni była Jolanta i 5 grudnia 2003, trzy lata po zbrodni, skazał ją na 25 lat więzienia. Piotr dostał 15 lat, a bezpośrednia zabójczyni Angelika P. - 13 lat więzienia, bo działała pod przemożnym wpływem Jolanty. Obie kobiety przyjęły wyrok ze łzami w oczach. Piotr P. też nie wytrzymał. - Prokurator i sąd to bandyci w przebraniach! - wykrzyczał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska