Uciekł z miejsca wypadku czy nie?

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Z tym pytaniem raz jeszcze zmierzy się opolski sąd.

Chodzi o 42-letniego Piotra D., który w sierpniu 2010 roku wymusił pierwszeństwo przejazdu na motocykliście. Do wypadku doszło na skrzyżowaniu ul. Obrońców Stalingradu z Tuwima w Opolu. Dwie osoby, jadące motorem, zostały ranne. Jak wynika z akt sprawy, kierowca wyszedł z auta, zobaczył, co się stało i zaraz odjechał, nie udzielając pomocy poszkodowanym. Piotr D. pojechał do zakładu, w którym pracuje. Tam powiedział szefowi: "zabiłem człowieka, co ja teraz zrobię". Poprosił go też, by ten pojechał na miejsce wypadku. Szef się zgodził.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Opolu, który umorzył warunkowo postępowanie przeciwko Piotrowi D. na 2 lata, a na rok zabrał mu prawo jazdy. Sąd orzekł też, że... Piotr D. nie uciekł z miejsca wypadku.

- Ucieczka ma związek z uniknięciem odpowiedzialności, a tu oskarżony pojechał po pomoc - uzasadniła sędzia Małgorzata Marciniak.

Prokurator jednak podał w wątpliwość chęć udzielenia pomocy. - Gdyby tak było, oskarżony wróciłby na miejsce wypadku z szefem - argumentuje. - A tak się nie stało.
Piotr D. na policję zgłosił się... 6 godzin później, a alkomat wykazał w jego organizmie 0,06 promila alkoholu. Prokuratura uważa, że oskarżony, odjeżdżając z miejsca wypadku, chciał utrudnić ustalenie stanu jego trzeźwości.

Do tej argumentacji przychylił się Sąd Okręgowy w Opolu, który uchylił wyrok i nakazał sprawę rozpatrzyć raz jeszcze.

Sąd musi sprawdzić, dlaczego oskarżony zgłosił się na policję dopiero po 6 godzinach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska