Na komendę policji w Strzelcach Opolskich zgłosiło się dwóch urzędników Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy mieli kontakt z Henrykiem M, mężczyzną chorym na prątkującą gruźlicę. Pracownicy opieki twierdzą, że mogli się od niego zarazić groźną chorobą, podczas jednej z jego wizyt w urzędzie.
- Poczuli się zagrożeni, dlatego zdecydowali się złożyć zeznania - tłumaczy Maria Klimowicz, kierownik OPS-u w Strzelcach Opolskich.
Henryk M. jest chory na gruźlicę od kilku tygodni. Zamiast poddać się leczeniu, woli pić alkohol i żebrać na ulicach miasta.
Mężczyzna prowadzi koczowniczy tryb życia. Nie wiadomo, gdzie nocuje, a w ciągu dnia widywany jest m.in. pod strzeleckimi marketami i na targowisku.
Sanepid próbował poddać go przymusowemu leczeniu w szpitalu w Kup, ale Henryk M. stamtąd uciekł.
Pracownicy sanepidu zgłosili też sprawę prokuraturze, jednak śledczy uznali, że nie mogą go pociągnąć do odpowiedzialności za stwarzanie zagrożenia dla życia i zdrowia innych, do czasu aż nie zgłoszą się konkretne osoby, które miały z nim kontakt.
Zeznania urzędników OPS-u rzucają na sprawę nowe światło.
Henryk Wilusz ze strzeleckiej prokuratury mówi, że w tym przypadku istnieje możliwość pociągnięcia mężczyzny do odpowiedzialności za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób oraz spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego. Grożą za to 3 lata więzienia.
Po postawieniu zarzutu śledczy mogą także wnioskować do sądu o jego przymusowe leczenie. A wtedy za uchylanie się od decyzji, grozi areszt.
- Przyjrzymy się zeznaniom urzędników - mówi Henryk Wilusz. - Ale na razie jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o postawieniu konkretnego zarzutu.
Jednocześnie strzelecki sanepid po raz trzeci wysłał mężczyznę na przymusowe leczenie. W niedzielę wieczorem, mężczyzna przebywał w lecznicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?