Uważaj, co kupujesz!

Sabina Kubiciel <a href="mailto: [email protected] ">[email protected] </a> 077 44 32 596
Andrzej nabył mieszkanie z zepsutą instalacją elektryczną, Kasia stała się właścicielką lokum, w którym zameldowana była eks-żona sprzedającego.

Kupno mieszkania albo domu jest nie tylko wielką operacją finansową. Często jest to wyścig na spryt pomiędzy kupującym a sprzedającym. Kupujący chce zrobić wszystko, aby zapłacić jak najmniej albo, biorąc pod uwagę posuchę na rynku nieruchomości, w ogóle coś kupić. Sprzedający chce jak najwięcej zarobić. W jego interesie jest nie tylko windowanie ceny, ale ukrycie wad, domu albo mieszkania. Większość kupujących w związku z tym, że mieszkań jest mało, ma niewielkie oczekiwania wobec własnego "M". Wystarczy, żeby miało okna, drzwi i ściany, aby bez większych oględzin decydowali się na kupno.

Patrz na instalację

Andrzej, 30-latek z Opola, uważa się za osobę cierpliwą i skrupulatną. Kiedy kupował mieszkanie, przekonał się, że obu tych cech ma zbyt mało. Najpierw szukał "czterech kątów" na własną rękę, ale nie bardzo mu to szło.
- Postanowiłem odżałować prowizję i pisałem umowy z kilkoma pośrednikami - opowiada. - Co tydzień podsuwali mi coraz to nowe mieszkania. Na początku wybrzydzałem. Później zacząłem męczyć się chodzeniem po cudzych domach i moje oczekiwania zaczęły spadać.
To, które wybrał po mozolnym szukaniu (ul. Kasprowicza w Opolu), skrywało różne niespodzianki. Najdroższą okazała się wadliwa instalacja elektryczna, która kosztowała go dodatkowe 3 tys. złotych. Gdyby dzisiaj jeszcze raz był w takiej sytuacji, na oglądanie lokum wybrałby się z... frytkownicą.
- Wystarczyło, że oprócz lodówki do prądu podłączyłem fryt-kownicę, żeby od razu wybijało korki - mówi. - Tuż po podpisaniu umowy notarialnej były właściciel się przyznał, że trzeba ją wymienić. Byłem wściekły, że wcześniej tego nie sprawdziłem.
- Ostatnio miałem klientkę, która, kupując mieszkanie, zapytała najpierw, czy woda z wanny odpływa bez problemu - mówi Marek Wolnicki, pośrednik z Opola. - Zdziwiłem się, ale wyjaśniła mi, że od kilku lat mieszka w wynajmowanym mieszkaniu, gdzie ma taki problem, i teraz zwraca na to uwagę.

Spisz nawet umywalkę

Marek przez pół roku chodził oglądać mieszkania proponowane przez pośredników. I nic. Były albo za drogie, albo do remontu, albo za daleko od centrum. Dwa miesiące temu kupił mieszkanie od znajomej (przy ul. Ozimskiej w Opolu). Obiecała, że w kuchni zostawi meble, w przedpokoju szafę wnękową, o łazienkę nawet nie pytał, i to okazało się błędem.
- Kiedy przyszedłem odebrać klucze i zadzwoniłem do drzwi, zaproponowała, że zjedzie do mnie na dół i pokaże piwnicę - opowiada Marek. - Kiedy obejrzeliśmy piwnicę, wręczyła mi klucze, życzyła miłego mieszkania i poszła. Dopiero wtedy pojechałem windą do mieszkania. To był błąd.
W mieszkaniu zobaczył dziurę po wymontowanej szafie wnękowej, pustą kuchnię i łazienkę bez umywalki.
Andrzej Jakiel, prezes Stowarzyszenia Profesjonalnych Pośredników Nieruchomości z Opola, twierdzi, że nawet najdrobniejszy szczegół w mieszkaniu należy spisać. W tym celu sporządza się tzw. protokół uzgodnień, który spisuje się jeszcze przed podpisaniem umowy przedwstępnej. Dokument przygotowuje się w trzech egzemplarzach - dla kupującego, sprzedającego i pośrednika. Jeśli sprzedający nie wywiąże się z umowy, spisane w protokole rzeczy zabierze i nie dojdzie do porozumienia pomiędzy nim a sprzedającym, wtedy, gdy dojdzie do sprawy w sądzie, świadkiem może być również pośrednik.
Okazuje się, że należy spisywać nawet te rzeczy, które naszym zdaniem na pewno powinny pozostać - umywalki, kaloryfery, wanna, prysznic, baterie, a jeśli chcemy być bardzo skrupulatni, to nawet lampy. Zdarza się, że osoby, które sprzedają mieszkania, potrafią wymontować wszystko, pozostawiając gołe ściany i zdemolowane kuchnie albo łazienki.
- Wszystkie elementy wyposażenia powinny być nie tylko spisane i wymienione z nazwy, ale przy tych o większej wartości warto również wpisać markę i szacunkową wartość - radzi Andrzej Jakiel. - W przeciwnym razie może się okazać, że w kuchni zamiast obiecanej markowej lodówki stanie stary sprzęt. W spisie zaś sztuka będzie się zgadzała.

Zapytaj nawet o sąsiadów

Kupujący mieszkanie powinien zajrzeć w każdy kąt, a nawet za i pod szafę. To w jego dobrze pojętym interesie. Zdarza się, że w miejscach, gdzie stoją meble, brakuje wykładzin albo na ścianie tapet. Warto również sprawdzać, jakie jest ciśnienie wody w kranie, czy spłukuje się woda w toalecie. Kupując dom, warto dowiedzieć się, z jakich materiałów został wykonany i jakich przewodów użyto do instalacji elektrycznej.
- Radzę również wcześniej poznać sąsiadów, dowiedzieć się, czy któraś z mieszkających na klatce osób nie jest awanturnikiem - podpowiada Marek Wolnicki. - Czasem można kupić sobie mieszkanie, a przy okazji zyskać uciążliwego sąsiada.
Zdarza się i tak, że kupuje się mieszkanie z lokatorem. Zameldowanym. To brzmi trochę jak czarny humor, ale Kasi, która rok temu kupiła mieszkanie przy ul. Grun-waldzkiej w Opolu, do śmiechu nie było.
- Tyle było do załatwiania w związku z kupnem mieszkania, że zapomniałam sprawdzić, czy oprócz sprzedającego ktoś tam jeszcze mieszka - opowiada Kasia. - Facet się wymeldował, pokazał nam papiery i zupełnie przez przypadek, przy załatwianiu jakiś formalności w urzędzie wyszła sprawa z dodatkowo zameldowaną osobą. To była jego była żona. Na szczęście właściciel dosyć szybko sprawę załatwił.
Magda z Nysy, która pracuje w Opolu, zaczęła szukać mieszkania. Na razie obejrzała ich dopiero 5, a już nadziała się na oszustów. Właściciele jednego z oglądanych zapewniali, że czynsz wynosi 120 złotych. Dopiero przy drugich oględzinach, kiedy już prawie była zdecydowana na kupno, okazało się, że do tej kwoty nie wliczono wody oraz wywozu szamba. Wtedy się okazało, że tak naprawdę miesięcznie trzeba płacić 350 złotych.
- Przy kupowaniu mieszkania warto również sprawdzić podłogi, szczelność okien, drzwi - kończy Marek Wolnicki. - Warto zajrzeć do łazienki, odkręcić kran w kuchni i łazience, żeby sprawdzić ciśnienie wody. Żeby nie trafić na jakąś istotną usterkę, warto mieć ze sobą rzeczoznawcę albo przynajmniej kogoś, kto zna się na budowlance. Czasem fachowe oko może pomóc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska