Zwolnienia hutników, którzy od maja pracują z przerwami powinny zacząć się za trzy tygodnie.
- Nie mamy innego wyjścia - musimy ciąć koszty - wyjaśnia Witold Jajszczok, dyrektor ds. PR grupy Kapitałowej Gwarant, która jest właścicielem huty.
Właśnie z tego powodu na początku roku władze Małejpanwi zrezygnowały z usług zewnętrznej firmy, w maju pracę straciło tu 20 osób zatrudnionych na umowy na czas określony. Ale na tym nie koniec oszczędności: pracownicy huty od kwietnia dostają tylko część premii, w maju nie pracowali w piątki, w lipcu i sierpniu zakład miał postój przez tydzień. W tym czasie pracownicy dostawali tzw. postojowe lub wybierali zaległe urlopy. Dzięki temu ich pobory spadły o około 20-30 proc.
Kiedy kilka dni temu dyrekcja huty zaproponowała, aby każdy z pracowników w tygodniu brał jeden dzień urlopu bezpłatnego nikt się na nie zgodził.
- Godząc się na to stracilibyśmy jeszcze więcej - mówi jedna z pracownic, która zamiast tysiąca złotych podstawy otrzymywała ostatnio na rękę około 700 złotych.
Większość pracowników huty jest zrezygnowana.
- Żadnego strajku nie będzie - mówią hutnicy zastanawiając się, kto "poleci" w pierwszej kolejności. Według zapowiedzi właściciela do zwolnienia pójdą ci, których w konsultacjach wskażą kierownicy działów.
- Chodzi o ludzi, bez których nie ucierpi bieżąca produkcja - wyjaśnia Witold Jajszczok.
W przyszłym tygodniu trzy działające w hucie związki chcą spotkać się z dyrekcją.
- Kiedy dostaniemy listę będziemy bronić najsłabszych - m.in. jedynych żywicieli rodzin - zapowiada Zdzisław Adamski, p.o. przewodniczącego NSZZ Solidarność.
Jego poprzednik przed dwoma miesiącami odszedł z pracy.
- Wolał iść na bezrobocie niż patrzeć na to i nie móc nic zrobić - mówi się w zakładzie.
Związkowcy nie mają złudzeń co do tego, czy będą mogli zablokować zwolnienia: - Będziemy chcieli podpisać jakieś porozumienie - mówią.
Zgodnie z prawem władze spółki konsultacje z załogą mają 20 dni. Potem rozpocznie się rozdawanie wypowiedzeń. To oznacza, że pierwsze osoby odejdą z pracy w okolicach Świąt Bożego Narodzenia.
Jan Labus, burmistrz Ozimka tłumaczy, że gmina poszła w tym roku na rękę zakładowi i na razie nie przewiduje dalszej pomocy.
- Rozłożyliśmy hucie podatek na raty - na więcej nas nie stać bo musimy mieć płynność finansową - wyjaśnia Labus. - Niewykluczone, że w razie dalszej złej koniunktury będzie trzeba będzie się zastanowić nad jakąś pomocą - oby do tego nie doszło - dodaje.
Losem zwalnianych zainteresowały się już urzędy pracy.
- Będziemy rozmawiać z dyrekcją na temat świadczeń z funduszu pracy - razem z powiatowym urzędem pracy zastanawiamy się już nad organizacją kursów dla chcących się przekwalifikować - mówi nto Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy.
Tymczasem związkowcy całej grupy, do której należy dziesięć zakładów w całej Polsce czekają na plan naprawczy zarządu.
- Chcemy wiedzieć, czy właściciel ma jakiś plan poza zwolnieniami - mówi Adamski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?